sobota, 26 grudnia 2015

10. Chcę, byś była moją rutyną.


Nim się obejrzałam, minął tydzień od mojego pobytu w Innsbrucku. Za chwilę ma przyjechać kadra Polski, a ja mam się z nimi spotkać. Oczywiście dostałam alarmy od Wiewióra, że Maciek nie jest najlepiej nastawiony do zaistniałej sytuacji.
Nie chciałam, by Gregor odprowadzał mnie do hotelu, gdzie mieli nocować Polacy. Poprosiłam go tylko o to, by powiedział mi, jak tam dotrzeć. Ten ostatecznie mi pomógł.
Stoję przed budynkiem i czekam na moich przyjaciół,trenerów, fizjoterapeutów, psychologów i resztę drużyny. Mają być dosłownie za chwile.
Widzę nadjeżdżającą taksówkę, która przywozi skoczków. Zauważam trenera Kruczka i dostaje szoku. Przechodzi mnie dreszcz na myśl, że zaraz stanę twarzą w twarz z Maćkiem. Będzie się mnie pytał co robiłam.   " och, całowałam się z Gregorem, nic takiego!" . To nie wypali.
Z samochodu jako pierwszy wychodzi Klemens i od razu mnie zauważa.  Podbiega do mnie i wita się ze mną.
- Kot padnie jak Cię zobaczy! Cały czas o tobie gada, nie da się słuchać! - uśmiecha się.
- Hahah, Ciebie tez miło wiedziec-puszczam oczko.- Jasne, padnie.
Zaraz z auta wychodzi Maciek. Spogląda dookoła i Zawiesza wzrok na mnie. Spogląda na Klimka by odszedł, co ten robi.
Kot podchodzi do mnie i uśmiecha się. - Hej, jak w Austrii? Stęskniłaś się?
Uśmiecham się tylko.
- Oczywiście.  Bez Ciebie? Okropnie.
- No ja myślę- nachylenia się by pocałować mój policzek.
Znowu przechodzi mnie miły dreszcz. Taki sam jak wtedy, gdy całował mnie Schlierenzauer. W duchu triumfuje, bo wreszcie mam przy sobie swojego przyjaciela.
- Jak mieszkanie u Gregora?
- Aaa, było dobrze. Może nawet coś więcej - puszczam mu oczko.
- Mam być zazdrosny?
- O przyjaciółkę? W życiu, chyba nie.
- To dobrze. Ale pamiętasz, co Ci o nim mówiłem?
- Tak....ze jest flirciarzem- przekręcam oczami.- Pamiętam. Maciek, wiem co robię.
- No ja mam nadzieję.
Za chwilę zauważam trenera idącego w moja stronę. Podchodzi do nas z uśmiechem na ustach.
- Jak tam, Weronika? Podoba Ci się w Innsbrucku? Mógłbym Cię prosić, abyś zrobiła plan zajęć chłopakom? Jest bardziej rozbudowany niż zazwyczaj, nikt nie miał czasu się tym zająć. Wyślę Ci mailem.
- Jasne, trenerze!- uśmiecham się.

****
Po paru godzinach spędzonych w hotelu razem z chłopakami postanawiam wrócić do Schlierenzuaera. Dzisiaj chłopcy nie mieli jeszcze spotkań. Z tego co wiem Gregor miał zostać domu, ewentualnie zaprosić Michaela Hayböcka i Stefana Krafta do siebie.
Wchodzę do domu Austriaka. Słyszę śmiechy dochodzące z salonu i rozumiem, że koledzy przyszli.
Po chwili stoję w salonie i zastanawiam się nad głupotą tej trójki, a właściwie dwójki.
Michael jest cały w bitej śmietanie, Gregor także. Schlieri w dodatku ma na nosie złożoną wiśnie. Stefan siedzi w bezpiecznej odległości i ich nagrywa.
- Tak, to normalne, że wchodzę do domu i widzę jak moi przyjaciele robią z siebie durni- klaszczę w dłonie. - Myślałam, że jesteście choć trochę poważniejszymi skoczkami. Przynajmniej oczekiwałam tego po Tobie, Gregor.
Spoglądają na mnie jak na idiotę i wybuchają jeszcze głośniejszym śmiechem.
-Myśleć sobie mogłaś- odpowiada Michael.- Przywykniesz do tego.
- Taa, nie dzięki- siadam obok Krafta, na co od razu czuje piorunujące spojrzenie Schlieriego.
- Jak było na spotkaniu z kadrą?- pyta.
-Uhm, nawet Okay. Musze sporządzić im rozpiskę zajęć, beze mnie sobie nie poradzą.
- A Kot?- Stefan porusza brwiamj.
- To tylko przyjaciel!
- Taaak, na pewno.
Widzę oburzenie Gregora i wybucham śmiechem.
- Schlieri, nie bądź zazdrosny- Hayböck szturcha go w policzek. - I tak nie będzie Twoja.
- Z takim zachowaniem nie byłabym ogólnie wasza- mruczę. - Jeżeli już to i tak Gregor miałby chyba największe szanse, bo jedyny nie zajęty- puszczam mu perskie oko, na co się uśmiecha. - Idę po chusteczki, nie mogę na was patrzeć po prostu.
Wyjmuje z szafki paczkę chusteczek i rzucam w chłopaków. Wycierają się nimi i dziękują.
- Ej, to teraz shippujemy Gregora i Weronikę!- wykrzykuje radośnie Kraft.
- I ty przeciwko mnie?!- oburzam się.
- Przykro mi. Razem ładnie wyglądacie, wiec- posyła mi przepraszające spojrzenie.
- Tak, jasne.

****
Gdy w końcu po paru godzinach Kraft i Hayböck opuszczają dom mogę odpocząć. Siadam na kanapie na przeciw Schlierenzauera.
- Uwielbiam ich, ale mnie wkurzają.
- Tak, racja- przekręca oczami.- Ej, wiem, że pytałem milion razy, ale.... jakie masz relacje z Kotem?
- Przyjaciele. Znamy się od urodzenia i może w niektórych sytuacjach wyglądamy jak para, ale sto procent przyjaciele. Kiedyś jak ci mówiłam mieliśmy nie miła historie i więcej nie chcemy tego powtórzyć. Maciek jest po prostu dla mnie jak brat. Mogę my zaufać.
- A ja kim dla Ciebie jestem? - to pytanie mnie zaskakuje.
- Tez jesteś dla mnie przyjacielem. Ale na niższym stopniu niż Kot. Pewnie dlatego, że znam Cię krócej i nie mam do ciebie pełnego zaufania. Chociaż i tak szybko zdobyłeś chociaż trochę; gratuluję ci.
Chłopak spuszcza głowę wyraźnie smutny. Nie wiedziałam co on do mnie czuł, ale wiem jedno- nie chciał,  by to była relacja przyjacielska.
- Weronika...
- Tak?
- Dzięki, że przerwałaś moją rutynę- uśmiecha się.
- To znaczy?- nie dokońca rozumiem.
- Wcześniej każdy dzień wyglądał tak samo. Treningi, zdjęcia, od czasu do czasu wyjście na piwo. Ale jesteś tu ze mną i... jest inaczej. Chciałbym, abyś została moją rutyną. Zostaniesz moją dziewczyną?

wtorek, 22 grudnia 2015

9. Lubię Cię

Spotkanie z chłopakami nie było aż takie straszne jak myślałam. Gregor nie musiał wzywać karetki, a oni nie musieli widzieć mdlejącej mnie, kiedy Michael Hayböck całował moją dłoń.
Wszyscy okazali się być na prawdę wspaniałymi osobami. Oczywiście nawiązałam szybki kontakt  z Michaelem i Stefanem, rozmawiając głównie o skokach.
Nieraz przyłapywałam Schlieriego na piorunowaniu mnie wzrokiem. Było mi miło, bo wiedziałam, że jest zazdrosny o rozmowy z kolegami z drużyny.
Gdy w końcu jednak wszyscy nas opuścili, pod pretekstem treningu, postanowiłam pójść na spacer. Nie znam Innsbrucku najlepiej, jednak nie mogłam się przecież tam zgubić. Jest to moje ulubione miasto- nie można zaprzeczyć. Widziałam tylko to, co teraz przejazdem z Gregorem i z chłopakami na skoczni.
- Schlieri...
- Tak, słońce?- spogląda na mnie przez sekundę, poczym wraca do sprzątania.
- Mogę wyjść na spacer?
- Jasne, ale czemu pytasz? Jesteś dorosła, sama decydujesz- odpowiada bez większego zaangażowania.
- Nie znam za dobrze Innsbrucku. Jest już późno i w ogóle. Poszedłbyś ze mną? Albo poprosił kogoś, żeby ze mną poszedł?
Chłopak odwraca się, a w jego oczach zauważam iskierkę. Uśmiecha się.
- I? Gregor, jeżeli nie chcesz, pójdę ze Stefanem albo Michim.
- Nie- kręci głową.- Myślałem, że pójdziesz sama, ale jednak.... Tak, pójdę. Zaczekaj chwile, tylko ogarnę ten bajzel, którzy zostawili twoi nowi znajomi.
- Okay.

Po paru minutach czekania idę z Gregorem ulicami austriackiego miasta. Czuję zimno.
Chłopak opowiada coś, chyba o mieście. Nie mogę skupić się jednak na jego słowach. Spoglądam to na niego, to na miasto. Jakby był stworzony do mieszkania tutaj.
- Weronika- szturcha mnie w policzek.
- Uhm, przepraszam. Zamyśliłam się. Coś mówiłeś?
- Pytałem, czy chcesz bluzę, bo cała się trzęsiesz i czy chcesz wejść do kawiarni- przekręca oczami.
-Och, nie. Jest mi ciepło. A jeżeli chodzi o kawiarnie... w sumie jak wolisz. Zdaje się na ciebie, przewodniku.
- Hah, okay. Zaraz będzie centrum, tam pełno kawiarni.
Ślę mu uśmiech. Próbuje nie trzęść się z zimna, jednak to nie wychodzi.
Słyszę tylko śmiech, a po chwili czuje jak miły materiał ląduje na moich ramionach. Uśmiecham się i odwracam do niego, stając.
- Nie chciałam bluzy- udaje oburzona.
- Ale na pewno wolisz bluzę niż zimno- puszcza oczko.
Poprawiam bluzę i zakładam kaptur na głowę. Od razu czuję mocne perfumy szatyna.
- Lubię twoje perfumy- rzucam, jakby niechcący.
- Lubię, jak się rumiesz.
- Lubię, jak się uśmiechasz.
- Lubię, jak na mnie patrzysz- chłopak zakłada kosmyk włosów za moje ucho, tym samym zbliżając się do mojej osoby.
- Lubię Cię- czuje,jak jego ręce dotykają moich bioder, tym samym przywołując dreszcze.
- Nawet bardzo.
- Aż za bardzo.
Czuję jego wargi na moich. Oddaję pocałunek. Podoba mi się to co robię, ponieważ czuje coś do Gregora. Nie jestem pewna w stu procentach, ale czuje coś więcej.

####

Krótkie ale no
Chciałam dać wam słodki rozdział, gdzie dojdzie do takiej sytuacji i wgl będą lowki

Ciekawe co będzie jak maciek się dowie hihihi

wtorek, 8 grudnia 2015

8. Ale ja Cię tutaj potrzebuje.


Maciek.
Siedzę na skoczni. Tylko tutaj mogę pomyśleć o ważnych sprawach. Chłopaków nie ma, co i lepiej. Nie mógłbym się skoncentrować przy nich. Zaczęli by się śmiać, a chce zostać sam.... z myślami.
Przeglądam zdjęcia Weroniki. Nie mogę uwierzyć, że po prostu wsiadła do auta tego Austriaka i pojechała. Nie mogła tak zrobić. A jednak. Nie ma jej teraz przy mnie. Powinna śmiać się teraz ze mnie, że siedzę i się smucę lub podejść do mnie teraz i przytulić. Szczerze? Cholernie mi jej brakuje. Wcześniej wypełniała każda moja sekundę życia. Nie ważne,  czy szedłem do sklepu,czy skakalem właśnie. Ona jest moja codziennością,moja rutyna. Od której nie chce się oderwać.
Po godzinie spędzonej na rozmyślaniu dzwonie do Piotrka. Miał rację, nie mogę wiecznie uzalac się nad jakaś dziewczyna. Jestem mlody- wszystko przede mną. Mogę poznać jeszcze wiele cudownych dziewczyn.
- Siema, wiewiór -próbuje mówić jak najbardziej normalnym głosem.
- Elo, kocur. Co tam? Chcesz wpaść?
- Ta, jasne. Za niedługo będę.
Rozłączam się. Mam chęć upicia się. Zapomnienia wszystkiego. Jednak nie mogę. Nie wypije u niego. Zaczniemy rozmawiać o dziewczynach. O dziewczynie dla mnie. Ewa tez przyłączy się do rozmowy. Będę patrzył jak im wspaniałe się układa i jak ich dzieci są szczęśliwe. Będę zazdrościł. Bo chce tego samego z Weronika.
Zresztą zobaczę ja za parę dni. Za dokładnie 5 dni ja zobaczę. Pewnie będzie trzymała stronę tego Austriaka, ale mniejsza oto.
Czuje wibracje w ręku i patrze na telefon.

Weronika: hej, u mnie wszystko w porządku, dzięki, że pytasz ( śmiech ). A tak serio co tam u ciebie? Pozdrów chłopaków! Calusy kochany x

Mam zdolności paranormalne? Pomyślę-napisze. To na prawdę było by przydatne. Ale jednak nie. To zbieg okoliczności.

Piję już kolejny łyk ze szklanki z zawartością alkoholu. Chociaż, że zawsze obiecuje nie pić - zawsze robie na pszekur. Zazwyczaj nie ma wtedy Ewy i dzieci, a Piotrek przypadkowo ma napełniony barek.
- No to, stary, podbijamy Innsbruck!-wykrzykuje mój przyjaciel pod wpływem paru szklanek whisky z colą.- Skopiemy tyłki tym austriackim ciotom!
- Racja, racja!- unoszę szklankę do góry, wznosząc toast.- Za nas, za skoki, za dziewczyny!
Przybijamy szklanki i wypijamy pozostałości mieszaniny. Wiewiór uśmiecha się do mnie i nalewa kolejną kolejkę drinku, który pomaga zaleczyć smutki.
- Kocur, a co tam w ogóle u tej twojej Weroniki? Bo ona do warszawy pojechała co nie?
- Hmmm,  no tak nie do końca. W Innsbrucku jest- robie smutna minę. - Zdradza mnie z tym Schliere czymś.
- Woahhh! Stary,  oklamala nas! Za to jest kara!  A ciebie zdradza, no co za niewdziecznica!
- Tak to jest z niektórymi kobietami!

Weronika.
Bardzo podoba mi się atmosfera w Innsbrucku. Dzisiaj mam poznać resztę ekipy. Od rana chodzę całą rozdygotana.
- Ej, mała. I tak najlepsza część kadry juz poznałaś- mówi Gregor, kładąc mi rękę na ramieniu.
- Nie jesteś najlepszy w kadrze. Najprzystojniejszy- być może, ale nie najlepszy. Poza tym,nie nazywaj mnie " mała ".
- Czemu? To słodkie.
- Nie jesteś moim chłopakiem, nie będziesz tak do mnie mówił.
Odwracam się do niego tak, by patrzeć w jego oczy.
- A może czas to zmienić? - pyta, pochylając się bliżej moich ust.
- Bardzo chętnie, ale nie skorzystam. Poza tym, wiesz... polubiłam Stefana. Pisałam z nim całą noc- uśmiecham się, a on odsuwa.
- Oh,Okay. O czym pisaliście?
- O tym, czy nie chciałby iść ze  mną na zakupy- przekręcam oczami. -  On nie mogł spać i ja też. Pisaliśmy o skokach, o tobie.
- Ugh, na pewno. Miło wiesz?- znowu się pochyla.
- Gregor... przestań- odpycham go. Co ty dziewczyno robisz? -  Mówiłam ci coś juz na ten temat.
- Tak, wiem. Mało się znamy, a ty nie jesteś pewna swoich uczuć. Ale Weronika! Daj sobie spokój, może trzeba zaszaleć? Żyje się przecież tylko raz.
- Nie wiem, Gregor. Na prawdę. Za ile przyjdą chłopaki?
- Ogólnie najpierw przyjdzie Stefan i Hayboeck. Manuel z reszta wpadną potem. Pewnie będą za około godzinę.
- Jasne, Okay. Dziękuję.
- Za co?- pyta trochę zaniepokojony.
- Za to, że mogę u Ciebie siedzieć. Mogłeś mnie wygnac na zbity ryj.
-Ale nie jestem takim chamem, pamiętasz?
- Ugh, jasne- przekręcam oczami i siadam na stole, by być chociaż troszkę na poziomie szatyna.- Ale wiesz, że potem wracam do Polski?
- Nie wracasz przeciez- i znowu się przesuwa, człowieku, przestań.- Zostajesz w Austrii.
- Nie mogę przeciez. Mam  rodzinę, prace... wszystko w Polsce.
- Ale ją Cię tutaj potrzebuję.
- Przecież w niczym ci nie pomagam.... nawet nie zrobiłam przez te wszystkie dni sama głupiej kawy, wszystko robisz ty.
- Nie chodzi o takie rzeczy... jesteś takim moim psychologiem. Jesteś tu ze mną. Zawsze mogę z tobą porozmawiać, po czym na prawdę czuje się lepiej.
- Gregor.... to słodkie.
- Gdybyś wiedziała, jak słabo się czuje psychicznie -chłopak kładzie swoją głowę na moim ramieniu.
Nie wytrzymuje i przytulam go. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale jest chyba gorzej.
- Dobrze. Zostanę. Ale robie to tylko dla ciebie.

####

Siema siema
Nowy rozdział!
Jest krótki, ale nie mam czasu.  Teraz jest przerwa i będę mogła pisać ;)
BTW jak obstawiacie turniej 4 skoczni?  Nad Gregorem nadal  znak zapytania...

Zastanawiałam się, czy nie pisać tez opowiadania o GS na wattpadzie... czytalby ktoś?

Wesołych świąt, love ya xx

środa, 2 grudnia 2015

7. Piękne widoki

Budzę się. Śpię u Gregora w pokoju. Czuję się... wyspana.
Otwieram oczy. Widzę Gregora. Siedzi z laptopem na kolanach przykrytymi kołdrą. Pisze z kimś. Oh, okay.
Ziewam i siadam na łóżku.
- Dzień dobry- mówię.
- O, cześć- odwraca się i uśmiecha. Z rana wygląda tak cudownie.- Długo spałaś. Jest jedenasta.
- Ale przynajmniej jestem wyspana. Nie będę ci zrzedzic.
- Nie będziesz zrzedzic mi i Stefanowi.
- Czekaj.... Kraftowi?!- krzyczę z podekscytowania.
- No, a znasz innego austriaka Krafta?- przekręcam oczami.
- Ou. Po co przychodzi?
- Żeby Cię poznać- mówi jakby nigdy nic.
-A skąd on o mnie wie?
- Ode mnie. Wczoraj mu powiedziałem. Jak usunęłaś. Na komodzie masz śniadanie. Jeżeli chcesz to możesz je zjeść tutaj albo w salonie.
- Uhm, pójdę do salonu. Nie będę ci tu brudzić. Masz tu tak czysto.
- Oj tam, najwyżej posprzątam.
- Nie mogę uwierzyć, że masz ten dom w takim porządku....oczekiwałam...
- Bałaganu, ponieważ nie mam dziewczyny,która mogłaby mi to sprzątac- dokancza za mną Gregor.
- Przepraszam. Po prostu.. U Maćka nie ma tak idealnie. Wszystko leży. Tylko jak ja mu pomogę. Nie sądziłam, że Austriacy są tacy idealni.
- No spoko. Trochę cie wykorzystuje, nie uważasz? He, daj spokój. Tacy idealni nie jesteśmy.
- No.... może trochę. Ale jesteśmy przyjaciółmi od dziecka.... przyjaciele sobie pomagają?
- A w czym on ci pomógł?
Cholernie zabolało. We wszystkim mi pomógł.
- W wielu rzeczach- mówię ostrym tonem.
- W czym? Pomógł ci, bo podał ci ścierkę?
- To, że ja mu teraz pomagam nie oznacza, że on mi nigdy nie pomógł.
Wstaję z łóżka i pędzę do swojego pokoju. Siadam pod drzwiami.
Maciek pomógł mi w wielu sprawach. Przyjaźnimy się od 7 roku życia. Pomógł mi wtedy.... się uśmiechnąć. Kiedy wszyscy poszli bawić się razem, zostałam sama. Wtedy on jako jedyny został obok mnie.
Kiedy miałam trzynaście lat miałam problemy. Mama popadała w stany depresyjne, a tato często wyjeżdżał do Niemiec. Nie miałam na kim polegać, ponieważ moja najlepsza przyjaciółka mnie opuściła. Wtedy on przychodził do mnie codziennie. Spędziliśmy potem ze sobą każdy dzień. Odkryliśmy tą samą pasje- skoki.

Gregor przez jakiś czas próbował dostać się do pokoju, jednak nie miał zapasowego klucza. Powiedział tylko,że o 14 mam być gotowa, bo przychodzi Stefan.
Nie chce, by jego kolega ( i mój idol )pomyślał,że jestem dzikuską.
Wybieram z walizki jeansy boyfriendy i jakaś koszulkę, bieliznę. Biorę prysznic. Ubieram się. Zbieram włosy w luźnego kłosa na bok. Maluje się i odbieram jakiś naszyjnik. Jest idealnie.
Zabieram telefon i otwieram drzwi. Po cichu zaglądam do pokoju chłopaka. Zauważam go na balkonie. Wchodzę do pokoju. Powietrze jest zimniejsze, ale nie aż tak bardzo. Wychodzę na balkon. Widok jest piękny. Góry, miasto. Wygląda to... majestatycznie.
- Tu jest tak pieknie- komentuję,stając obok chłopaka.
- Wiem. Dlatego tu mieszkam. Kocham góry, miasto. Mogę dzielić tu swoje pasje.
- Dlatego ja mieszkam w Zakopanem- wzdycham.- Stefan będzie o 2?
- Oh, tak- chłopak spogląda na mnie.- Wyglądasz dzisiaj pięknie. Uważaj,  bo Cię jeszcze Krafti będzie podrywał.
- Dziękuje- próbuje opanować rumieńce.- Nie, wole nie. Nie to,że Kraft jest brzydki... wręcz przeciwnie, ale...
- Nie jest w twoim typie- kończy.
- Dokładnie. Nie mogę się doczekać aż go poznam.
- Jeszcze mi tu zawału dostaniesz, o wielki Pan Kraft- śmieje się.- Co ty zrobisz jak cała kadra wpadnie. Albo na zgrupowaniu.
- Juz karetkę zamów. Oh, wielki pan Kraft.
- No w sumie jest wielki. Był trzeci w poprzednim sezonie.
- A ty wygrałeś sezon, masz pięćdziesiąt trzy zwycięstwa na koncie..hm? Kto tu jest lepszy? - podchodzę bliżej.
- Uhm, z tego co tu tłumaczyć... to ja- teraz on robi krok do przodu.
- No właśnie. Ja zawsze mam rację.
- Wiem- pochyla się, o boże, czy to się stanie? Zamykam oczy.
Nie czuje jednak jego warg na moich. Nie czuję go na policzkach. Otwieram oczy i nie widzę go. Czemu ja głupia robiłam sobie nadzieje?
Stoję jeszcze przez chwilę, a potem zdaje sobie sprawę,  dlaczego go nie ma. Białe auto zaparkowało obok jego domu. Właściciela w nim nie było.
Po chwili słyszę juz rozmowy w salonie wiec postanawiam zejść.
Obaj panowie stoją obok kanap i rozmawiają. Gregor zauważa mnie i od razu podchodzi.
- Weronika, to Stefan, mój przyjaciel i za pewne twój idol czy coś. Stefan, to Weronika, pomagier w drużynie Polski i moja przyjaciółka.
Brunet wyciąga rękę do mnie i całuje moją. Uśmiecham się.
- Miło mi cię poznać,  dużo o tobie słyszałem.
- Och, to wspaniale. Ja o tobie od Gregora szczerze mało, ale sama z siebie dużo o tobie wiem- szukam wzrokiem blondyna.- A co na przykład o mnie mówił?- pytam, gdy blondyn zmieszany odchodzi do kuchni.
- Och, dużo mi tu mówić... zadzwonił wiec do mnie pierwszego dnia i powiedział, że wpadł na wspaniałą dziewczynę, ideał. Mowil,że jesteś w jego typie. Potem, że macie te same hobby. Następnie dzwonił i godzinne rozmowy o tym, jaka to ty najlepsza. No wiesz, takie tam normalne obczajanie lasek- prycha śmiechem Kraft.
- Ta, to bardzo normalne,haha. To miłe z jego strony. Za pewno poszedł wezwać karetkę.
- Czemu?- uniósł brew.
- No bo poznałam właśnie jednego z najlepszych skoczków! No halo! Team Austria!
- Wooo, czyli Schlieri nie kłamał! Jesteś darem dziewczyny!-chłopak klęka przede mną.
Wtedy zauważam Gregora ze zmieszana mina. Mierzy wzrokiem mnie i Stefana.
- Co tu się dzieje?- pyta zaniepokojony.
Wraz ze Stefanem wybuchamy śmiechem. Myślał, że on mi się oświadcza? Hahaha nie.
- Ktoś mi to wytłumaczy?- Gregor bardziej się irytuje.
- Stary,  nic! Po prostu to super dziewczyna i wszystko się zgadza co mówiłeś! Jak gadałeś o Sandrze to to nie była prawda!
- Możemy nie rozmawiać o Sandrze?
- Czemu?- pytam.
- Bo to przeszłość. Coś zakończonego dla mnie. Coś co nie ma znaczenia.
- Oh, okay. Wiecie co, musze was na chwile przeprosić. Musze zadzwonić do Kota i Żyły,  będą źli.

Tak na prawdę chce odpocząć. Założyłam grubsza bluzę i wyszłam na dwór.
Teraz siedzę na tarasie. Przyglądam się widokom. Wszystko jest takie...pięknie. I nierealistyczne. Wszystko to jest jak sen... z którego się zaraz wybudzę.

niedziela, 29 listopada 2015

6. Tez jesteś w moim typie.

Jadę właśnie do Austrii wraz z Gregorem. Przez całą drogę zastanawiam się, czy dobrze podjęłam wybór. Przecież...ja nawet nie znam Gregora. Ale przecież, wyznaje zasadę życia chwilą i nie byłabym sobą, gdybym nie pojechała. Zostawiam najlepszego przyjaciela i wyjeżdżam ze skoczkiem, którego znam tylko z obserwowania na konkursach. To chore.
Austriak próbował mnie parę razy zagadywać, jednak nie słuchałam go. Wolę słuchać muzyki i wpatrywać się przez okno w krajobrazy.
- Ej, wszystko w porządku?- chłopak szturcha mój policzek, na co reaguje pokazaniem środkowego palca.- Oj, no weź. Zaraz cie wysadzę z samochodu.
- Ugh, no okay..  bo... nie wiem czy to dobrze, że teraz z tobą jadę. Nie zrozum mnie źle, ale.... nie mogę ci ufać w stu procentach. Znam cie tylko jako mojego idola, tak na prawdę.
- Rozumiem. Ale... zaufaj mi. Może nie w stu procentach. Chociaż w siedemdziesięciu. Powiedziałem Kotowi, że ci nic nie zrobię. Dotrzymuję tajemnic- chłopak uśmiecha się do mnie.- A teraz idę kupić kawę. Idziesz? Czy nadal będziesz stroić fochy na idola?
Przewracam oczami. Nie mogę się na niego gniewać. To nie jego wina. To moja decyzja. W stu procentach moja decyzja.
Wysiadam z auta i idę za Austriakiem na stację. Gdy on flirtuje z kasjerką (chociaż tak na prawdę to ona flirtuje z nim) przechodzę na sklep. Robię zdjęcia picia i jedzenia jakiego nie ma w Polsce i zdjęcia od razu wysyłam Maćkowi. W końcu biorę kawę mrożoną i idę do kasy obok. Płacę i wychodzę przed stacje. Gregor jeszcze nie wyszedł.
Siadam na krawężniku i upijam łyk z kubka. Nie rozumiem, czemu według Maćka Gregor jest złym człowiekiem. Nie znam go może długo, ale według mnie jest wspaniały. Wiele osiągnął przez ciężką pracę i za to go podziwiam. Maciek jest... zazdrosny? Najwyraźniej.
- Siedzisz na krawężniku? Ale wiesz, że obok masz stolik?- słyszę głos chłopaka za sobą.
- Wole na krawężniku- popijam kawę.- Niezła ta kasjerka.
- Chodź do samochodu.
Nie sprzeciwiam się. Idę do samochodu. Ruszamy.
- Mówiłam, że niezła ta kasjerka- spoglądam na niego.
- Nie w moim typie.
- Za mężczyznami to trudno- podejmuję temat.- Niby każda jest w waszym typie. Ale jak jakaś ma za bardzo blond włosy to nie pasuje. Jak któraś ma milimetr za krótkie nogi, tez nie. Nie rozumiem was. To kto jest niby w Twoim typie?
- To wcale nie tak- poucza mnie.- Każdy ma swój gust. Jednemu podobają się ruude, drugiemu blondynki, trzeciemu brunetki. A dziewczyna poza tym musi mieć to coś. Nie wiem, chyba nie ma dziewczyny w moim typie. A ty, masz swój typ?- nie odwraca wzroku od drogi.
- Okay. Nie wiem... lubię ciemnych blondynów i brunetów- spoglądam na jego włosy.- A,na pewno nie lubię Niemców. To dziwne, bo Niemcy mi się nie podobają, a Austriacy już tak. Ale i tak najlepsze towary są w Polsce- wzdycham.- Jeżeli chodzi o wzrost to musi mieć tak...hm, metr osiemdziesiąt? Może być trochę niższy albo wyższy.
Chłopak przez chwile wygląda, jakby się zastanawiał.
- Czyli wychodzi na to, że jestem w stu procentach w Twoim typie.
- Co? Nie.
-Jak nie? Jestem ciemnym blondynem. Lubisz Austriaków. Wzrost się zgadza.
-  Ugh, no tak. Jesteś w moim typie. Zadowolony?- piorunuję go wzrokiem.
- Jak nigdy. Ale wiesz co? Też jesteś w moim typie. Podobasz mi się- błagam, nie rumień się.
- Oh, to....słodkie. Tak, to słodkie. Może.... ty też mi się podobasz. Oh, to głupie.  Przepraszam, że zaczęłam temat. Na prawdę.
- To nie glupie, hej. Wiem, że kochasz Kota. Ej, weź się uśmiechnij. Lubie jak się uśmiechasz.
- Przepraszam. Tak, kocham go... ale jako przyjaciela chyba... nie wiem sama. Gubię się w swoich uczuciach. Wolałabym nikogo nie kochać. Nie. Stop. Kocham skoki. To może zostać.  O i fotografie. Tak, tylko te rzeczy mogą zostać kochane przeze mnie.
- A ja nie wstydzę się tego, że coś kocham. Kocham skoki, kocham fotografie. Kocham swoją rodzinę, przyjaciół. Kocham mało znane mi osoby. Kocham dziewczynę w moim typie. Kocham zimę. Kocham treningi. Wyłapałam, że kocha dziewczynę w jego typie. On wcześniej powiedział, że jestem w jego typie.  Oh.

Po paru godzinach byliśmy w Innsbrucku. Chciałam zanocować w jakimś hotelu, ale przecież Gregor nie byłby sobą, gdyby nie zaprosił mnie na mocowanie do siebie. Zbliżała się akurat noc.
Obserwuje jak chłopak szykuje mi jeden z pokoi bym mogła w nim spać. Jest urządzony nowocześnie- jak cały dom. Wisiały tu zdjęcia Schlieriego. Zdjęcia z zawodów. Zdjęcia skoczni.  Podobało mi się to.
Patrzę na niego. Podchodzę do niego i dotykam jego ramienia.
- Zostaw. Sama sobie pościele,  nie mam pięciu lat- upominam go.
- Och, Weronika.... ja powinienem to robić, nie ty.
- Ale ty nie dajesz sobie z tym rady- śmieje się.- Masz na prawdę śliczny dom. Podoba mi się tu. I zdjęcia. To jest najlepsze. Sam je robiłeś. Większość. Są idealne- uśmiecham się do niego.
- Och,ja tak... To dobrze, że ci się tu podoba.
- Jak jechaliśmy... powiedziałeś, że jestem w twoim typie. A zaraz potem, że kochasz dziewczynę w twoim typie.
To.... słodkie.
- Och- chłopak przybliża się do mnie i obejmuje.- Tak, podobasz mi się. I tak.... kocham Cię.  Na prawdę.
Czuję jak się rumienie.
- Gregor.... jesteś.... kochany. 
Schlierenzauer nachyla się nade mną. Czuję, jak jego wargi dotykają moich. Oddaję pocałunek. Jest... taki inny. Robi to z niezwykłą delikatnością.
W końcu nie wytrzymuje.  Odpycham go od siebie. Ale kładę mu głowę na klatce piersiowej.
- Ja... nie mogę. Na prawdę. Jesteś wpaniały, podziwiam Cię za wszystko, ale... to by było dla mnie trudne. Chce iść spać.
- Jasne- wzdycha i odsuwa się ode mnie.- Rozumiem. Dobranoc.
- Nie bądź zły- chce go zatrzymać. Chociaż na moment.- Dobranoc, Schlieri.
- Jak coś jestem u siebie w sypialni. Ostatni pokój.
Wychodzi. Zamyka drzwi.  Wzdycham i wyjmuje z walizki koszulkę z napisem ' Garbik, fajeczka no i polecialo' oraz stare dresy Maćka i przechodzę do łazienki, która jest w pokoju. Odkręcam wodę i biorę prysznic. Po chwili zakręcam kran i wycieram skórę. Wychodzę z łazienki i wyglądam przez okno. Ma piękny widok. Na góry. Podoba mi się.

Nie mogę jednak zasnąć. W moim mózgu jest za dużo myśli. Kot, Schlierenzauer, decyzje.
Wstaje z łóżka, 11:30. Mam nadzieje, ze Gregor nie śpi. Podchodzę do ostatnich drzwi. Zauważam, że przedostaje się lekkie światło. Pukam i słyszę ciche " wejdź ". Otwieram drzwi. Schlieri siedzi na łóżku z laptopem na nogach. Jest w samych spodenkach. O mój Boże, jaką on ma klatę.
- Nie mogę zasnąć... - tłumacze się.
- Chodź- poklepuje miejsce obok siebie.
Wchodzę na łóżko i siadam obok niego. Od razu zauważam, że pisze coś na blogu.
- O czym nowy post?- pytam go.
- Napisze coś o pobycie w Polsce.
- Podobało Ci się tam?- pytam, gdy zauważam, że napisał takie zdanie.
- Oczywiście. To jedno z moich ulubionych miejsc. Umiesz niemiecki? Nie dodałem jeszcze tłumaczenia na Angielski.
- Tak, umiem. Znaczy nie tak płynnie, ale umiem.
- To świetnie- odkłada urządzenie na stolik i siada przodem do mnie.- Przepraszam za to w pokoju.
- Nie....podobało mi się.  Szczerze. Uhm... wiem,że to dziwne pytanie... ale... mogę z tobą spać? Tak, wiem...
- Mam duże łóżko. Oczywiście. Jutro dokończe pisać. A ty?
- Co ja?
- Prowadzisz jakiś blog? Albo coś?
- Tak... taki mały blog fotograficzno- hobbistyczny. Pisze dużo o skokach. Podróżach.
Chłopak podaje mi laptopa, a ja wpisuje link. On tylko z uśmiechem przegląda bloga. Błagam,  Spale się ze wstydu.
- Ulubiony skoczek? Gregor Schlierenzauer, nie spodziewałem się.
- Możesz mi  oszczędzić tego wstydu?- pytam.- Jesteś najlepszym skoczkiem. Według mnie. Poza skokami tez najlepszy. Bo dobrze wyglądasz.
- To miłe. Znaczy..... Nie lubisz mnie w stu procentach za wygląd. Na prawdę, mam dość osób, które zauważały we mnie tylko wygląd.
- Nigdy bym nie lubiła cie z powodu wygladu- trochę kłamstwo.- Liczy się to jaki jesteś.  I to, że dobrze skaczesz. Chociaż, jakbyś gorzej skakał tez byś był najlepszy.

niedziela, 15 listopada 2015

5. Pa, pa Polsko

Prędzej czy później musiał nadejść poniedziałek. Całą niedzielę przesiedziałam w domu słuchając muzyki i przeglądając wywiady ze skoczkami. Uwielbiałam oglądać takie rzeczy.
Budzi mnie mój budzik nastawiony na 8. Z wczorajszej rozmowy z Gregorem wywnioskowałam, że mam przyjść o 16 pod skocznie gotowa do wyjazdu.
Oczywiście nie byłam tego pewna czy to dobra decyzja. Wiedziałam jakie będę miała z tego problemy. Nikt nie wiedział o tym, że jadę z Gregorem do Austrii. Nikt oprócz samego skoczka i mnie.
Wstaję i wykonuję poranne czynności. Postanawiam zjeść śniadanie i pojechać na skocznie. Wczesna godzina nie przeszkadza mi w odwiedzeniu mojego drugiego domu. Na skoczni spędzałam naprawdę dużo czasu, pomijając nawet ułatwienie spotkań z ekipą.. przyjeżdżałam tam pomyśleć. O wszystkim. O Kocie.
Chwytam kluczyki i wybiegłam z domu,oczywiście zamykając go. Wsiadłam do auta i pojechałam pod skocznie. Od razu zauważam auto mojego przyjaciela i westchnęłam głośno. Przecież i tak mu musze powiedzieć o wyjeździe. Dzisiejszym wyjeździe.
Bez problemu znajduję się na terenie skoczni. Spaceruję po woli by skoncentrować się na każdym szczególe obiektu. Zauważam w końcu sylwetkę chłopaka,który patrzył gdzieś przed siebie. Postanowiam więc do niego podejść.
- Cześć- mówię najciszej,nie będąc pewna czy chłopak usłyszał moje słowa.
- O hej. A ty nie z Gregorkiem? Ostatnio na imprezie chyba się dobrze z nim bawiłaś!
- Nie. Jestem tu i przyszłam porozmawiać,  sama. Byłam z nim na imprezie, ponieważ mnie zaprosił, a ty nie raczyłeś się odezwać tylko znikałeś z tajemniczymi telefonami!
- Nie zrozumiesz tego. Nie ważne, nie wtrącaj sie- mówi bez większych uczuć. Tak jak nie on.
- Maciek... wszystko okay?Na pewno? Zachowujesz się inaczej niż zwykle... tak oschle.
- Bo łazisz z tym kutasem Gregorem? Pomyśl, chyba że na prawdę jesteś taka tępa na jaką wyglądasz- te słowa były jak cios prosto w serce.- Przestań się szmacić.
- Ty na prawdę.. tak...uważasz? - moje oczy szklą się.- Dziękuję. Teraz widać dla kogo ta przyjaźń była ważna.
- Nie... Weronika! To nie tak.
- A jak?- prycham.- Może powiesz, że to nie chcący? Ha! Nie spodziewałam się tego. Mam dosyć tego.
- Przepraszam. Na prawdę... jestem zły, że zadajesz się z tym typem. Miałaś mi o czymś powiedzieć.
- Więc... za tydzień jedziemy na zgrupowanie do Austrii... Gregor dzisiaj wraca, a ja pomyślałam,że zabiorę się z nim. No wiem... nie znam go bla bla bla! Trzeba odkrywać, a nie. Na prawdę dam sobie radę.
- Oh,okay... kiedy jedziesz?
- Dziś o 16. Jeżeli chcesz przyjdź się pożegnać. No, chyba, że będziesz miał zaraz o wszystko problem.
- Weronika... Ja tylko się o ciebie martwię i nie chce, być skończyła ze złamanym sercem i stracie zaufania.
- Do Ciebie nigdy nie stracę zaufania,  jesteśmy przyjaciółmi przecież- wzdycham i przytulam się do chłopaka.- To przyjdziesz o 16? Byłoby miło, na prawdę...
- Jasne-  chłopak uśmiecha się i zamyka w szczelnym uścisku.
Biła od niego przyjemna pozytywna energia i ciepło. Znałam go od bardzo dawna i wiedziałam, że tłumi w sobie teraz emocje. Był zły- widać to po nim. Jednak mam nadzieje, ze odpuści.
Chłopak odsuwa się i zaczyna mnie mierzyć wzrokiem,jakbym źle się ubrała albo coś.
- Coś nie tak?- pytam w końcu.
- Nie.... tak.....ugh, po prostu...  uważaj tam na siebie,proszę. Uważaj na Gregora.
* godzina 16 *
Stoje pod skocznią i opieram się o drewniany płot niedaleko. Zbliża się godzina szesnasta, a nigdzie nie widziałam samochodu Gregora. Ani jego. Coraz bardziej  się  niepokoję. Może ten wyjazd nie jest na miejscu? Nie gram Gregora bardzo dobrze,ale też nie tak by nie wiedzieć kim jest i na co się pisze. Wiedziałam, że przez to minusuje w oczach Kota. Przy  okazji miał przekazać,że wyjeżdżam do Warszawy i nie będzie mnie, dopiero na zgrupowaniu.
W końcu zauważam auto Austriaka. Zaparkował obok mnie i wysiada z auta. Podchodzido mnie i ucalowałowuje mój policzek.
- No to co? Jedziemy?
- Wiesz... moglibyśmy zaczekać parę minut? Umówiłam się z kotem, że przyjdzie się pożegnać... ale chyba to nie ma sensu.
- Jasne, poczekajmy. Przecież wiem, że on cię bardzo lubi- puszcza mnie oczko.
- Nie prawda.... no... może trochę...  tez go bardzo lubię. .. jest bardzo kochany. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mi pomógł. Zawsze mnie wspierał,zawsze ze mną był.
- Rozumiem.... Zaraz pewnie przyjedzie, nie martw się.
Rozglądałam się z nadzieją po skoczni i po parkingu. Nie zauważyłam go. Miał tu być. Czyżby zapomniał? Może przyjechał wcześniej, ale odjechał? Albo przyjedzie po naszym odjeździe.
Zauważyłam w końcu jego auto. Zaparkowało niedaleko nas. Chłopak wybiegł z samochodu i pobiegł do mnie. Zamknął w szczelnym uścisku.
- Kocur, puść mnie!- zaśmiałam się.
- Jasne- chłopak odsunął się ode mnie i odwraca do Austriaka mierząc go wzrokiem.- Mam nadzieje,ze nic jej nie zrobisz.
- Nie potrafiłbym- Gregor uśmiecha się.
- Maciek, dam sobie radę. Nie mam pięciu lat, poza tym będę miała wspaniałego przewodnika- wskazuję na Gregora.
- Um, no tak.
- Weronika, zaniosę ci te walizki i jedziemy. Mamy mało czasu, jeżeli nie chcemy stać cały czas w korkach.
- A,tak. Dobrze, zaraz przyjdę.
* Maciek. *
Dziewczyna ucałowuje mój policzek i odchodzi, wsiadając do auta Schlierenzauera. Przekręcam oczami. Blondyn podchodzi do mnie.
- No to, do zobaczenia na zgrupowaniu- mówi.
- Jeżeli tylko spadnie jej włos z głowy, jeżeli tylko jedna łza poleci z jej oczu to pożałujesz, Gregor- mówię jak najbardziej poważnym tonem.
- Kot, opanuj się. Nic jej nie zrobię, chyba...- puszcza mi oko i odchodzi.
Gdy samochód znika na horyzoncie ogarniam właśnie to, co się stało. Moja najlepsza przyjaciółka wyjechała na tydzień z zupełnie obcym człowiekiem do Austrii. A ja? Ja nic nie zrobiłem. Racja, jest dorosła i wie co robi, ale Gregor jest... on jest inny. Ona jest naiwna, nie zauważy, jak on obkręci ją sobie wokół palca. Wykorzysta ją. Na pewno.
Czuję wibracje swojego telefonu i wyjmuje go z kieszeni.  Sprawdzam smsa.

Od: Nieznany
Pamiętasz o tym,żeby stawić się dzisiaj w klubie

Wiem od kogo są tajemnicze smsy, jednak wolę je ignorować.
Wsiadam do swojego auta i jadę do swojego mieszkania,gdzie czekają na mnie Piotrek i Kamil. Wchodzę do pomieszczenia i rzucam się od razu na kanapę obok swoich kumpli.
- Stary, aż tak źle?- pyta Stoch.- Ona pojechała tylko na trochę do Wawy. Zobaczycie się na zgrupowaniu.
- Eh, tak wiem- pamiętam, żeby nie wyjść z kłamstwa.- Ale ona jest daleko. Nie będzie jej.
- Ale zobaczysz ją! Kocur, sam mówiłeś, że to tylko przyjaźń! - Wiewiór klepie mnie po plecach.- Jesteś młody i przystojny. Stary, idź na imprezę się zabawić. Poznasz nowe dziewczyny.  Na pewno będziesz tego chciał!
Chcę Weroniki.
- Uhm,  tak. Ale może nie dzisiaj, co? Odpoczne trochę. Pogramy w coś?
- Nie wiesz.. kupiłem piwo. Może się skusisz?- kręcę głową.- No weź! Znajdziesz sobie inną dziewczynę!
- Nie byliśmy razem.
- No i? Ale zachowywaliscie się jak para, wiec nie widzę roznicy!- krzyczy Kamil.
- Nie... Na prawdę. Za dużo emocji jak na dzisiaj.
- Za dużo? Stary!

sobota, 18 kwietnia 2015

4. Bo nikt nie powiedział, że się nie boje.

Czekałam na Gregora. Zimny powiew wiatru przyprawiał mnie o dreszcze. Rozglądałam się. Nareszcie zobaczyłam niebieską kurtkę mojego partnera na dziś wieczór. Ten podszedł do mnie i pocałował policzek. Szybkim krokiem skierowaliśmy się do klubu, w którym miała być impreza. Bez słowa mijaliśmy ulice. Chłopak był najwyraźniej na czymś skupiony. 
- Gregor?
- Tak?- jednak reaguje.
- Nie, nic- westchnęłam.
- Jak nic, jak coś.
- Nie ważne.
Weszliśmy do klubu. Muzyka nie była tak głośna jak sądziłam. Przy barze śmierdziało alkoholem.
- Jak coś, to ja nie piję- ostrzegłam go.
- Dobrze, ja mam plan nie pić- uśmiechnął się.
Chłopak wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i tego pożałowałam. Chciał tańczyć. Westchnęłam głośno. Nie to, że nie umiałam tańczyć, jednak nie chciało mi się. Nie miałam humoru. Myślałam o Maćku. Przeczuwałam, że on gdzieś tu jest. Ale nie byłam tego pewna. 
Muzyka zrobiła się głośniejsza, a ludzi na parkiecie więcej. Próbowałam poruszać każdą częścią ciała w rytm muzyki. Co chwile słyszałam ciche "wow" od Schlieriego. Nie wiem, czy to to, że tak tańczę czy wygląd w sukience. 
- Jesteś piękna- w końcu powiedział coś bardziej sensownego.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się.
Przy ostatnim obrocie stanęłam. Austriak popatrzył na mnie zdziwiony.  Teraz byłam na 100% pewna, że Maciek tu jest. Nie wiedziałam, co by powiedział widząc mnie i Gregora tańczących. Jednak chciałabym by to zobaczył. Znowu podałam rękę partnerowi i ruszyłam w rytm. Nie myliłam się. W tłumie zauważyłam jego oczy. Był. Jest. 
- Możemy przestać tańczyć?- spytał Gregor.
- Jasne, przepraszam.. ale jest tu Maciek.
- Och.
Ruszyliśmy w stronę kanapy, która stała w rogu. Usiedliśmy, a Maciek, jakby wiedział kierował się w naszą stronę. Próbowałam nie zwracać na niego uwagi. Jednak się nie dało. Jego oczy były.. dziwne. Nie patrzył się w moją stronę. Gdzieś indziej. W ręku ściskał niebieską czapkę. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze. Poczułam jak ręka Gregora dotyka mojego ramienia. Szepnął tylko ciche " będzie dobrze" . Jednak Maciek zniknął z moich oczu. Po co tu przyszedł? Czy on mnie unika? Pewnie tak. Jeżeli on chce mnie unikać, dobrze. Niech unika. Mam innych znajomych, nie tylko jego. Chociaż wolałabym większość chwil spędzać z Kotem. Teraz muszę się skupić na znajomości z Gregorem, a nie z Maćkiem. 
- Przynieść Ci coś do picia?- spytał się szatyn.
- Nie, dziękuję- westchnęłam.
- O czym myślisz?- spytał.
Nie zdążyłam odpowiedzieć partnerowi wieczoru, ponieważ obok nas stanął nie kto inny jak Piotr Żyła.
- No witajcie gołąbeczki!- krzyknął.
- Piotrek, proszę Cię idź..- westchnęłam. 
Chciałam teraz posiedzieć na tej kanapie, sama z Gregorem. Co z tego, że w około było mnóstwo ludzi. Ja byłam w 'swoim świecie'. Odseparowana od innych. 
- Co ty taka niegrzeczna?- powiedział, po czym usiadł dosłownie pomiędzy nami.
- Wiesz, bo niszczysz wieczór?- prychnęłam, a on zrobił smutną minę.- Nie.. nie chciałam, Piter.
Gregor przyglądał mi się z zaciekawieniem. W jednej chwili mogę być opryskliwa, a w drugiej potulna i płacząca. Po prostu taka jestem, hehe.
- Dobra, dobra- zachichotał.- Widzieliście Maćka? Bo go szukam.
Gregor miał coś powiedzieć, jednak byłam pierwsza:
- Nieeee... Kota? Nie widziałam.
- Okaaaaaaayyyyy. A ty, Austriacki skoczku, który skacze lepiej ode mnie?
- Nie... nie widziałem- wymamrotał, a ja pokiwałam głową. 
- No dobra, hehe, no to ja wam, hehe nie przeszkadzam- wstał.- Ale jak byście mieli dziecko, to zamawiam posadę chrzestnego.
Obydwoje z Gregorem wybuchnęliśmy śmiechem. Co ten Piter! On mi zawsze poprawi humor. Kiedyś myślałam, że on udaje, ale nie. On taki jest. Uśmiechnęłam się. Czyli oni byli tu umówieni? No ciekawe... Pewnie Wiewiór wygada, że tu jestem.. z Gregorem! 
- Schlieri.. bo ja nie najlepiej się czuję.. Moglibyśmy już wrócić?
- Jasne, chodźmy. 
Chłopak chwycił moją dłoń i pokierowaliśmy się do wyjścia. Zauważyłam Maćka. Rozmawiał z Piotrkiem. A ten idiota co zrobił? Wskazał na mnie i na Gregora. Brunet od razu przeniósł wzrok na nas, a ja próbowałam chować się za Gregorem. Wzrok Maćka mierzył postać Gregora dokładnie i powoli, dopóki nie zniknął, zniknęliśmy, za drzwiami. Powiał zimny wiatr, a ja ledwo co założyłam kurtkę. Zaczęłam drżeć. Moja kurtka nie była jakaś szczególnie na chłodne noce. Ostatnio nie było "Zimy" w Polsce. Nagle poczułam jak moje ciało się ociepla. Na ramionach miałam kurtkę Austriaka.
- Gregor, nie musiałeś..
- Nie chciałem, abyś zmarzła - wytłumaczył i przytulił mnie.
- Dziękuję, jesteś kochany. Ale ja idę swoją drogą, ty swoją.
- Podprowadzę Cię pod dom. Muszę mieć 100% pewność, czy dotrzesz cała.
- To na prawdę miłe z Twojej strony.
- Tak, wiem- westchnął.
Jedno mnie zastanawiało. Czy takie zachowania są na miejscu? Rozumiem, że Gregor jest gentlemanem, ale ma dziewczynę, Sandrę... chyba. Nie byłam pewna, ale raczej byli ze sobą.
- Schlieri- zaczęłam, chodź nie wie działam jak zacząć.
- Tak?
- A ty jesteś jeszcze z Sandrą?- spytałam.
- Nie.. rozstaliśmy się przed moim wyjazdem tutaj. Chciałem tutaj odpocząć- powiedział.
Widziałam, że jest mu teraz lżej, że komuś to powiedział. 
- Kiedy wracasz do Austrii?
- W poniedziałek, chcesz jechać ze mną?
Co? Ja? Czemu nie komu innemu to pytanie? Nie umiałam na nie odpowiedzieć. Bardzo chciałam jechać i zawsze chciałam. Jednak w głębi serca chciałam tu zostać. Przecież tu jest Maciek i wszyscy.
- Jeżeli mogę.
Chłopak uśmiechnął się i jeszcze mocniej mnie przytulił. Czułam się przy nim jak przy.. Maćku. Ich obydwu kochałam. 
*Maciek*
Gdy zobaczyłem Weronikę z Gregorem.. Och, szkoda słów. Byłem zazdrosny. Jestem zazdrosny. Znają się od paru dni, a już takie dobre relacje mają. Może i to było głupie z mojej strony, że tak mało z nią rozmawiałem ostatnio. Jednak nie mogłem. To, co zrobiłem ostatnio jej... nie, ona nawet o tym nie wie. Najlepiej, gdyby się nie dowiedziała. A co jeżeli, ja wymyślam nie istniejące historie, a Wera spotkała się z Gregorem tylko teraz? Więcej nie będzie? Chciałem tego. Znałem Gregora. Był flirciarzem. Typowym podrywaczem lasek. Nie chciałem,by potem Weronika chodziła smutna. A jeżeli oni zaczną się spotykać? On ją zrani? No cóż, jego buźka nie będzie już taka piękna...
Nagle poczułem, jak czyjeś ramie dotyka mojej dłoni.Piotrek mnie szturchał. Czyżbym znowu odpłynął?
- Stary, no to teraz masz, hehe- zaśmiał się Piotrek.
- No, tak. Ale jak chce być z nim, niech będzie.
- Ale oni pasują do siebie- na te słowa spiorunowałem wzrokiem przyjaciela.
Oni? Pasują do siebie? No ciekawie by było.
- Dobra, heh, masz zamiar tak stać, czy chcesz zaszaleć? Nie chcę marnować tego pięknego wieczoru.
- Wiesz, może lepiej jeżeli wrócę do domu. Ona może tu jeszcze wrócić.
- Spoko, stary. 
Poklepałem Pitera po ramieniu i wróciłem do domu. W ręku trzymałem telefon. W końcu zadzwoniła. Jednak nie była to Weronika.
- Byliśmy na coś umówieni...- powiedział jej chłodny głos.
---------------------------------------------------------------------
I oto z wielkim hukiem pojawia się rozdział 4 :) Mam nadzieję, że się podoba hehe xd 
No to do następnego rozdziału, love!

niedziela, 12 kwietnia 2015

3. Kogo ja tak na prawdę kocham?

Kierowałam się w stronę kawiarni w której byłam umówiona z Gregorem. Jednak zamiast myśleć o spotkaniu z nim miałam w głowie Maćka. Drugi raz wyszedł za sprawą telefonu... tajemniczego. Muszę z nim porozmawiać, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Nie powinniśmy mieć tajemnic, prawda? Weszłam do budynku. Gregor już na mnie czekał.
- Cześć- przywitałam go, na co on dał mi całusa w policzek.
- Jak tam?- spytał.
- Widzieliśmy się parę godzin temu, nic się nie zmieniło- kłamałam.
Po tym, jak wróciłam do chłopaków za godzinę pojechałam do domu. Siedziałam i myślałam o tym, co ukrywa Maciek. Gdyby to była jakaś błahostka, powiedział by mi czy chłopakom, jednak nie. Dziwny sms i telefon.. to tylko zapewne mała część tej 'tajemnicy'. Jednak na czas spotkania z Gregorem muszę o nim zapomnieć...
- Wiem, jednak chcę wiedzieć. Widzę po minie, że coś się stało- zrobił się nagle smutny.
- Maciek się stał- westchnęłam.- Wyszedł. Nie odbiera telefonów.
- Może jest zajęty-  przybliżył się do mnie.- Nie masz się o co martwić.
- Wiem, ale to mój przyjaciel. I na prawdę się o niego martwię.. 
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Mimo, że znałam Gregora krótko, zdążyłam go pokochać. Po przyjacielsku. Te słowa, owszem nie uspokoiły mnie, ale dały otuchy. Może powinnam sobie trochę odpuścić. Maciek jest dorosły i może robić co chce.
- Dziękuję- wyszeptałam.
W końcu podszedł do nas kelner. Zamówiliśmy po kawie i ciastku. Gregor jest na prawdę wspaniały.. Maciek się mylił. Chociaż nie znam Schlieriego tak dobrze, by go ocenić po której stronie jest. Przez cały czas nie mogłam się jednak skupić na słowach szatyna. Kot na prawdę zamącił mi w głowie..
- Hej, uśmiechnij się- powiedział Gregor.
- Chciałabym. Dobrze, porozmawiajmy trochę o skokach, nie o Kocie.
- Okay, jedziesz na zgrupowanie do Austrii?
- Jasne, że jadę. Mamy ten sam hotel, kolego.
- Na prawdę? Ja mam najgorzej! Dzielę pokój z Diethartem. Lepiej sobie wymarzyć nie mogłem.
- Haha, ja będę sama w pokoju. Jak chcesz, będziesz mógł przychodzić.
- Kochana jesteś- powiedział, po czym pocałował mój policzek.
Przeszedł mnie dreszcz, a zaraz po nim bardzo przyjemne ciepło. Moim pragnieniem było przytulić go i całować, jednak nie mogłam. Bardziej kochałam Maćka. 
- Wiesz, nie najlepiej się czuję.. nie obrazisz się, jeżeli zakończę to spotkanie?
- Nie, jeżeli się źle czujesz, to jasne. Jutro jest sobota.. prawda?- przytaknęłam.- Zapraszam Cię wieczorem na imprezę. Co ty na to?
- Jasne, z przyjemnością pójdę. Pa- powiedziałam i wyszłam.
Chciałam przejechać obok domu Maćka. Co jeżeli kręci się tam? Nie.. on albo jest w Krakowie, albo na skoczni, bądź chilluje w domu. Przejechałam obok ulicy przyjaciela lecz nic nie zauważyłam. Wróciłam do domu. Włączyłam telewizję, położyłam się na kanapie i wyjęłam laptopa. Zaraz na skypie chciał porozmawiać Piotrek Żyła. Odebrałam.
- Hejka Piter- przywitałam go z uśmiechem.
- Cześć, mam wiadomości co do Maćka- wyszczerzył zęby.
- No, słucham.
- To tak, że tak powiem hehe, no, hehe ten Twój Maciej ma dziewczynkę- zaczął się chichrać.
- Czekaj! Co?! Dziewczynę?!
- No tak, widziałem, jak wracałem ze skoczni.
- Z kim- warknęłam.
- Niska blondynka.
- Dzięki- powiedziałam, po czym się rozłączyłam. 
Położyłam głowę na poduszce, odstawiłam laptopa i odpłynęłam do krainy Morfeusza. 
*Następny dzień*
Rano zdziwiłam się, że spałam na kanapie. Poszłam się ogarnąć i zjadłam śniadanie. Sobotni leń mnie dopadł i musiałam włączyć telewizję i zajrzeć na profile moich skocznych znajomych. U Maćka nic. Pustka. Tak jak i u reszty polaków. Gregor wstawił zdjęcie skoczni i podpis, że kocha Polskę. Uśmiechnęłam się, ponieważ był moim ulubionym skoczkiem i teraz moim przyjacielem. Nie mogłam doczekać się dzisiejszej imprezy. Szczerze chciałam, by Maciek tam się zjawił i był o mnie zazdrosny. Pragnęłam tego. Byłam ciekawa tych telefonów. Dlaczego to przede mną ukrywał? 
Nagle do moich uszu przeszedł dźwięk sms'a. Sprawdziłam go:
Od: Gregor

Pamiętasz o dzisiejszej imprezie, co nie? Przyjadę po Ciebie o 7:30, bądź gotowa. Podaj adres, bo wczoraj zapomniałem się spytać. Miłego dnia.

Uśmiechnęłam się i odpisałam;

Jasne, że pamiętam. Nie będę Ci podawać adresu, jeszcze nie wiem, czy jesteś pedofilem. Pod skocznią o 7:30. Dziękuję, Tobie też miłego.

Nie mogę cały dzień siedzieć w domu. A po za tym jak impreza to sukienka, a ja owej nie posiadam. Muszę kogoś wyciągnąć.. nie..z Maćkiem nie. Zawsze z nim chodziłam, jednak teraz nie mogę. Ma wyłączony telefon. Piotrek? Nie.. on to żartowniś, nie da rady. Dominika mi zostaje. Odebrała po paru sygnałach:
- Hejka, Wera. Dawno nie rozmawiałyśmy.
- Wiem.. chcesz iść ze mną na zakupy za 30 minut?
- Okay, a co? Jakiś powód?
- Opowiem Ci na miejscu. Za 30 minut w Galerii.
Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Racja, dawno nie rozmawiałam z Dominiką, to przez treningi chłopaków i natarczywe szukanie pracy przeze mnie.Wyłączyłam telewizję, która cały czas grała w tle. Westchnęłam ciężko. Do Galerii mam chwilę drogi. Wyszłam z domu i oczywiście go zamknęłam. Założyłam słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę. Moje nogi same podążyły na ulicę, na której mieszkał Maciek. Spojrzałam na podwórko. Nie było jego auta, a on nie ma zwyczaju wstawiania samochodu do garażu. Okna były pozamykane. Czyli Maćka nie było. Poszłam dalej w stronę galerii. W końcu do niej dotarłam. Moja przyjaciółka na mnie czekała. Przywitałyśmy się i poszłyśmy do kawiarni.
- Nooo, opowiadaj!
- Co tu dużo mówić- westchnęłam.- Życie mi się pokręciło.
- Jak?- spytała zdziwiona.
- Dwa dni temu na skoczni poznałam Gregora.. Schlierenzauera- ta zrobiła wielkie oczy.- Tego samego dnia Maciek się na mnie zezłościł, dostał sms'a i wyszedł. Następnego dnia, wczoraj Maciek też wyszedł tym razem po telefonie. I miałam spotkanie w kawiarni z Gregorem.
- Wow! Wow! Wow! Nie wymyślasz, z Gregorem?!
- Tak.. I dzisiaj zaprosił mnie na imprezę. Dlatego chciałam się między innymi spotkać. Musimy kupić sukienkę.
- Dobrze, więc chodźmy.
Przeszłyśmy wszystkie sklepy, a w ostatnim znalazłyśmy wspaniałą sukienkę. Była czarna, bez rękawów a jej kawałkiem górnej części była koronka. Sięgała ona do kolan. Od razu ją kupiłam. Oczywiście nie obyło się bez dobranych czarnych szpilek i bransoletki. Po zakupach znowu zasiadłyśmy w kawiarni na pogawędkę, po czym wróciłyśmy do domów.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 3 kabuuuummmmm!!!!!!
Nazwa ni jak się ma do rozdziału, ale nie miałam pomysłu :P . Musiałam coś dopisać, to z przyjaciółką, bo inaczej rozdział byłby na prawdę krótki. W następnym rozdziale będzie się dużo dziać. Powiem tyle, że dowiemy się o co chodzi z tymi telefonami :P. No to, do zobaczenia pyśki ;*

wtorek, 7 kwietnia 2015

2.Bo czasami są tajemnice.

*Weronika*
Czekałam na Maćka. Chciałam mu opowiedzieć o tym, że spotkałam Gregora. Nie wiem, jak on to przyjmie. Kiedyś był o wszystko cholernie zazdrosny. A teraz? Może się coś zmieniło. 
O godzinie 18.00 pod mój dom podjechało czarne auto Kota. Po chwili wysiadł z samochodu. W ręku miał pudełko, najwyraźniej od pizzy. Wszedł do mojego domu.
- Witaj- powiedział przy czym obdarował mnie pięknym uśmiechem.
- Cześć! Maciuś, ale wiesz, że ja mam jedzenie?
- Tak, ale liczyłem na to, że zjemy coś dobrego.
- Och, czyli moje sałatki nie są dobre? - zrobiłam obrażoną minę.
- Nie, nie to. Po prostu..- nie mógł znaleźć wytłumaczenia.
- Dobrze, rozumiem- powiedziałam.
Chłopak usiadł obok mnie. Otworzył pudełko i wyjął z torebeczki sosy. Włączyłam telewizję. Od razu znalazłam głupkowatą komedię, którą ze skoczkiem znaliśmy na pamięć. Jedliśmy pizzę i oczywiście byliśmy od stóp do głów w sosach. Jak kiedyś. Jak zawsze.
Gdy komedia się skończyła oraz zabrakło pizzy postanowiłam powiedzieć skoczkowi o spotkaniu ze Schlierenzauerem.
- Maciek, jak tam dzisiaj na skoczni?- zaczęłam temat.
- No, dobrze. Skok może nie był najdłuższy, ale było by 1 miejsce- roześmiał się.
- Hmm. Wiesz, jak szłam wtedy zadzwonić przypadkowo na kogoś wpadłam- na te słowa chłopak o mało nie wybuchł ze śmiechu.- Tym kimś był Gregor Schlierenzauer.
Gdy tylko to powiedziałam Maciek jakby ode mnie odskoczył. Na jego czole pojawiła się lekka żyłka, a on sam schował usta w dłoniach.
- Dał mi swój numer. Jutro wychodzę z nim do kawiarni.
- Nie pozwalam Ci się z nim widzieć- powiedział stanowczo.- Nie znasz go.
- Nie możesz zabronić mi się z nim spotykać- chyba pierwszy raz w życiu postawiłam się Maćkowi.
- Kochana, ty go nie znasz! To flirciarz. Wykorzysta Cię.
- Gadasz głupoty. Chyba ser Ci się przedostał do mózgu. Albo śnieg ze skoczni.
- Posłuchaj mnie- złapał moją rękę.- On nie jest taki, jaki Ci się wydaje. Jest podły. 
- Rozmawiałam z nim. Jest na prawdę miły. To, że ubzdurałeś sobie coś w swojej pięknej główce, nie znaczy, że tak jest.
Chłopak przekręcił oczami. Złapał moją rękę i spojrzał w moje oczy.
- Dobrze, jak uważasz, że jest odpowiednim znajomym dla ciebie.. Ale jeżeli Ci coś zrobi.. 
- Och, czyżby mój mały Kotek był zazdrosny?
- Jestem Twoim przyjacielem i chce dla Ciebie jak najlepiej.
Ta, na pewno nie jest zazdrosny. Jest zazdrosny jak nic. Przecież jego przyjaciółka poznała skoczka, który był tak samo przystojny. Zaczęłam chichotać. 
- Ej, no! Z czego się tak chichoczesz?- spytał zirytowany.
- Jesteś głupi- szepnęłam.- Ale Cię kocham.
Chłopak przytulił mnie i pocałował w czoło. Do moich uszu dobiegł dźwięk sms'a. Maciek wyjął telefon i odczytał wiadomość.
- Przepraszam, muszę już iść.
- Ale co? Gdzie? Jak?!- zaczęła wypytywać, nie chciałam by szedł.
- Na prawdę muszę iść. 
Ucałował mnie, zabrał kurtkę i wyszedł. Usłyszałam jak trzaska drzwiami. Od kogo mógł być ten sms? Czyżby Maciek miał dziewczynę? Nie, raczej nie. Odkąd pamiętam, zawsze kochał się we mnie.. chyba, że.. nie tam. On nie ma dziewczyny. On często sam nie wie czego chce. 
Następny dzień, godz. 9:30
Jechałam na skocznię. Obiecałam chłopakom, że będę na większości treningów. Na jednym z miejsc parkingowych stało już auto mojego przyjaciela. Zaparkowałam, wzięłam torbę i wyszłam. Weszłam do "naszego domku". Wszyscy siedzieli szczęśliwi i w ogóle. Nikt mnie nie zauważył, no ciekawe.
- Dzień Dobry!- krzyknęłam na cały głos, po czym zajęłam wolne miejsce obok Janka. Maciek spojrzał na mnie i to na wolne miejsce obok niego, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Byłam na niego zła, że wczoraj nie podał powodu swojego wyjścia. Nagle z miejsca wstał trener.
- No, Weronika. Widzę, że się lepiej czujesz! Skoczysz dzisiaj?
- No, nie wiem, panie trenerze..- zaczęłam, a on spojrzał na mnie karcąco.
- Skoczysz, skoczysz. Wiem, że chcesz żebym tego nie widział, ani żadna większa widownia. Więc, kogo sobie wybierasz?
Zamarłam. Mam sobie wybrać? Rozejrzałam się po pokoju. Nikt. Oprócz Maćka. Wyjrzałam przez szybę w drzwiach. Szedł tam wysoki brunet. Gregor! On!
- A musi być to ktoś z drużyny?- na te słowa Maciek zamarł. 
- No nie musi.
- To wybieram Gregora, trenerze.
Moja decyzja zdziwiła wszystkich. Chłopak, którego poznałam wczoraj będzie obserwował mój skok. No ciekawe. 
- Dobrze, kiedy panienka sobie życzy skoczyć?
- Nie dzisiaj, na pewno- powiedziałam. 
Chciałam jeszcze poczekać z tym skokiem. Muszę nabrać pewności siebie, a nie. Usłyszałam szept Maćka:
- Ooo, teraz to Gregorek, tak..
- On może by się nie obrażał o byle głupotę- szepnęłam, na co ten się na mnie spojrzał.
Spojrzałam w stronę okna w drzwiach. Gregor nadal tam stał. Patrzył się na mnie. Wyjść, czy nie wyjść? Wszyscy siedzieli i chichotali. Nagle zostałam szturchnięta przez Kubackiego.
- Ej, ty! Gregora nigdy nie widziałaś?
- Nie, po prostu- zaczęłam szukać wymówki, lecz nie znalazłam.
- Po prostu?- spytał znowu.
- Po prostu chciała z nim porozmawiać- nagle obok mnie stanął mój przyjaciel.
- Och, dobrze. To idź- powiedział Dawid, który był najwyraźniej zdziwiony.
Wstałam i odwróciłam się twarzą do Kota.
- Dziękuję. 
- Proszę, no idź do Gregorka- zachichotał, a ja tylko poklepałam go po ramieniu.
Skierowałam się w stronę drzwi i wyszłam. Od razu przywitałam się z Austriackim skoczkiem. 
- Gregor, wiem, że znamy się od wczoraj, ale czy chciałbyś obserwować i ocenić mój skok?
- Tak, ale po co? Kiedy?
- Nie wiem kiedy. Chce byś go ocenił i zobaczył. Przy większej widowni i przy nieodpowiednich ludziach boje się skoczyć. Mogłeś być ty, albo Maciek Kot. 
- To czemu nie wybrałaś Maćka? Przecież jest z Polski.
- Nie ważne- burknęłam.
Chłopak od razu zrozumiał, że nie chcę o tym rozmawiać. Musiał to wyczuć. Ale jak? W powietrzu? A może usłyszał moje myśli?
- Chcesz się przejść?- spytał po chwili ciszy.
- Jasne- powiedziałam i podałam rękę, którą uścisnął.
Co ciekawe, w oknie domku stał Maciek i to obserwował. Pokazałam mu język. Widziałam, jak z trudem powstrzymywał złość. Zazdrosny jest i tyle. 
- Weronika, czy łączy Cię coś z Maćkiem? - wyrwał mnie głos Gregora. 
- Przyjaźń- westchnęłam.
Zawsze chciałam, by było inaczej. Każdy mi mówił, że z Maćkiem idealnie do siebie pasujemy. Jednak jakoś nie było momentu, byśmy wyznali sobie co na prawdę czujemy. Niby mówimy sobie, że się kochamy jednak po 'przyjacielsku'. Chociaż zdarzały się momenty słabości.. ale nie czas i miejsce na wspominanie 'wpadek'. 
Doszliśmy z chłopakiem do jednych z tych 'bazarów'. Ogólnie nie przepadałam za takimi pierdółkami, ale są tu jeszcze ozdoby związane ze skokami. Małe figurki z dyndającymi głowami itp. Gregor chyba próbował coś kupić, jednak nie mógł się dogadać ze sprzedawcą. Starszy mężczyzna nie rozumiał po angielsku, a tym bardziej po niemiecku. Zaczęłam się śmiać.
- Możesz mi pomóc?- spytał w końcu.
- Co mały Gregorek chce kupić?
Chłopak wskazał na słownik polsko-angielski/angielsko-polski. Poprosiłam sprzedawcę o książkę i zapłaciłam. Biedny chłopak zaczął szukać w swoim portfelu pieniędzy.
- Nie musisz oddawać- powiedziałam i podałam mu słownik.
- Ależ muszę.
- Dobra, oddasz kiedy indziej. Mam dzień dobroci dla przystojnych Austriaków- zachichotałam.
- Tak, tak. Każdy mnie kocha- zaśmiał się i objął moją drobną osobę.
Od razu zrobiło mi się cieplej. Tak, podziwiałam Gregora jako skoczka i osobę przedtem zanim go poznałam. Wydawało mi się, że z nim będę się dobrze dogadywać. Niech Maciek sobie mówi co chce! 
- Maciek mówił mi, że jesteś okropny- westchnęłam.- Ale według mnie jesteś wspaniały.
- Nie słuchaj się go- burknął Gregor, ale po chwili uśmiechnął się i wyjął z torby aparat.
- Niee, proszę! Porobisz sobie zdjęcia jak będziemy w kawiarni- powiedziałam.
- No, weź- zrobił smutną minę.- Dla mnie, proooszę!
- Dobrze, rób.
Uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam, a Austriak zrobił zdjęcie. Muszę przyznać, nie wyszło tak tragicznie. Chłopak schował aparat.
- Wiesz, powinnam już iść.
- Jasne- chłopak objął mnie ramieniem.- Odprowadzę Cię.
Szliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Mamy bardzo dużo wspólnych tematów. Gregor jest przesympatyczny. W końcu doszliśmy do domku przy skoczni. Pożegnałam się z Austriakiem i weszłam do drewnianego kwadratu. Wszyscy rozmawiali i się śmiali. Ale nie było Maćka.
- Hejka, a gdzie Kotek?- spytałam.
- Ktoś zadzwonił i on wyszedł- powiedział Klimek.
- Och, dobrze.
Usiadłam przy Janku, jak wcześniej. Ciekawe, kto tak bardzo pragnie spotkań z Maćkiem? Wybrałam szybko jego numer, lecz nikt nie odbierał...
-------------------------------------------------------------------------
No to witamy rozdział 2! Maciek ma tajemnice, złości się.. A Gregor podrywa Weronikę xd Rozdział miał być zupełnie inny, jednak mój plan zobaczycie za parę dni przy rozdziale 3! 
Paa ;*

piątek, 3 kwietnia 2015

1. Przypadkowe znajomości są najlepsze.

Kierowałam się w stronę Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Szukałam mojego przyjaciela, Maćka Kota. Eh, jak szukanie igły w stogu siana. Pomimo to, że jest już dawno po sezonie nadal jest tu sporo osób. W końcu odnalazłam wzrokiem mojego przyjaciela. Pokierowałam się w jego stronę. Rozmawiał z Piotrkiem Żyłą. Wszyscy skoczkowie z kadry oraz ja jesteśmy przyjaciółmi, najlepsza paczka. Do tej paczki należą jeszcze inne dziewczyny czy narzeczone chłopaków. Podeszłam do Maćka i od razu go przytuliłam.
- Cześć, Maciuś! Hej Wiewiór!- powitałam ich, jak zwykle radośnie.
- Hejka Wera! - pierwszy odpowiedział Piotr.
- Cześć- szepnął Kot, po czym pocałował mnie w policzek.
Wzrok Piotrka powędrował na mnie, a to na Maćka. Obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem, a Żyła nie wiedział o co chodzi. 
- Oj, Piotruś, Piotruś. Ty to zawsze coś świrujesz - zachichotałam.
Z daleka zobaczyłam jak w naszą stronę idzie Kamil i Trener Łukasz. Pomachałam im i od razu mi odmachali. Uśmiechnęłam się. Uwielbiałam ich wszystkich. Byli najlepsi i niepowtarzalni. Sama czasami skakałam, jednak nie miałam odwagi pokazać swojego talentu. Powitałam się z nimi i zaczęliśmy rozmowę. Dzisiaj chłopcy rozmawiali o treningach. Celem na przyszły sezon jest zdobycie kryształowej kuli przez Kamila. Oczywiście, reszta chciała mieć kulę, jednak Kruczek zdecydował inaczej.
- Chłopaki, ja pójdę do waszego domku- zaczęłam.- Muszę zadzwonić. Niedługo wrócę.
- Dobrze- powiedział trener.
Pożegnałam się z Maćkiem i wyszłam. Skierowałam się w stronę małego domku niedaleko skoczni. Wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam pisać sms'a. Nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam i od razu wylądowałam na ziemi. Nade mną stał wysoki brunet z wyciągniętą do mnie ręką.
- Przepraszam Cię najmocniej, wstawaj- powiedział, a ja chwyciłam jego rękę.
- Nie, to ja powinnam Ciebie przeprosić. Pisałam sms'a. Nie zauważyłam Cię - powiedziałam i dopiero teraz zauważyłam kto stoi przede mną.
- Dobrze, niech Ci będzie. Ale według mnie to moja wina. A tak w ogóle jestem Gregor.
- Weronika, bardzo mi miło. Uwielbiam Cię. Jesteś najlepszym skoczkiem- powiedziałam z takim podekscytowaniem.
- Ooo, widzę, że mam w Polsce piękne fanki- puścił do mnie oko.
- No bywa, ale idol też niczego sobie - zachichotałam.
- Wydajesz się być fajna- powiedział i wyjął z kieszeni notatnik i długopis.- Zapiszę Ci swój numer i jakbyś miała wolną chwilę, zadzwoń.
Zapisał swój numer i dał mi kartkę. Po chwili z uśmiechem na ustach odszedł ode mnie. Pobiegłam w stronę domku. Szybko do niego weszłam, zamknęłam za sobą drzwi i zsunęłam się po nich. Przeszedł mnie dreszcz, ponieważ podłoga była niesamowicie zimna. Na szczęście nikogo nie było w pokoju. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Spotkałam swojego idola, mentora i guru. Jednak nie mogłam tu siedzieć cały czas i uśmiechać się do siebie. Wstałam, otrząsnęłam się i pokierowałam w stronę głównego miejsca spotkań, skąd zobaczyłam wesołą czapeczkę Piotrka. 
- Ooo, zobaczcie kto idzie!- krzyknął Dawid.
- Tak, tak. Sławna celebrytka przyszła, bijcie brawa - zachichotałam i dosiadłam się obok Macieja, który objął mnie ręką.
- Przecież wy jesteście parą - zaśmieli się Kamil i Piotrek.- Przynajmniej tak się zachowujecie - dopowiedzieli, gdy spiorunowałam ich wzrokiem. 
- Parą przyjaciół- powiedział Maciek.
Nagle dołączył do nas Kruczek. Miał poważną minę.
- Dąbrowska!- krzyknął, a ja wyskoczyłam z objęcia chłopaka. 
- Tak, panie trenerze?
- W domku jest wszystko czego potrzebujesz: kombinezon, kask, okulary itp. Przebierasz się i na skocznię.
- Ale, panie trenerze..
- Nie ma żadnych ale. Widzimy się za 30 minut.
Trener odszedł. Nie mogę skoczyć. Boje się. Jak mam skakać to bez widzów. Ewentualnie Maciek, przy nim to co innego. Muszę przekonać ich, że nie mogę skoczyć. Po prostu coś zwale! Nie uda się! Pociągnęłam Maćka za rękę i poszliśmy porozmawiać w 4 oczy.
- Ja nie mogę skoczyć!- prawie, że krzyknęłam.
- Wiem i rozumiem to. Powiem, że źle się czujesz. Wróć do domu. Wieczorem przyjadę, dobrze? 
- Dobrze.
Pocałowałam go w policzek i ruszyłam w stronę auta. Wsiadłam i wsadziłam kluczyk do stacyjki.
* Gregor *
Odszedłem od dziewczyny i ruszyłem w stronę kawiarni. Ona jest piękna. Wcześniej widziałem ją na którymś z konkursów. Jednak przyjazd do Polski na parę dni był dobrym pomysłem. Zamówiłem
kawę i patrzyłem w okno. W jednym z samochodów była Weronika. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Była piękna, wspaniała i wyglądała na mądrą. Tylko co ona robiła na skoczni? Czy ona skacze? Może. Muszę się o niej dowiedzieć jak najwięcej. Chcąc nie chcąc wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do mojego najlepszego kumpla- Stefana. Po paru sygnałach odebrał.
- No siema stary - usłyszałem jego głos.
- Cześć. Nie uwierzysz, kogo spotkałem dzisiaj na skoczni.
- Voldemorta?- zarechotał.
- Niby masz 21 lat, a jednak zachowujesz się na 12- westchnąłem.- Spotkałem piękną dziewczynę, Weronikę.
- Uuuu, człowieku! Ale nie chcesz jej podrywać co nie?
- Nie wiem. Ale ona jest cudowna. I to na skoczni. Rozumiesz?! Czyli ona musi skakać! 
- Ale ty jesteś z Sandrą.
- Wiesz, ostatnio nie jest pomiędzy nami tak samo. Zastanawiałem się nad rozstaniem. 
- Och, Schlieri, ty flirciarzu- znowu zachichotał.
- Muszę kończyć, pa- powiedziałem i rozłączyłem się.
Nie, no! Zawsze można na niego liczyć! Najlepszy kumpel! Westchnąłem głośno. Nagle mój telefon się rozdzwonił. Odebrałem.
- Halo? - powiedziałem.
- Cześć, Gregor.. To ja, Weronika. Dziewczyna ze skoczni.
- Ooo, jak miło. Jak tam?
- Dobrze..- powiedziała cicho.- Miałbyś ochotę się jutro spotkać?
Spotkanie z nią? Z lekka się boję, bo jak przyłapią mnie paparazzi to będzie niezła afera, ale z drugiej strony jak mogę ominąć spotkanie z nią.
- Jasne. Pasuje Ci o 14:30? - spytałem niepewnie.
- Dobrze, więc jesteśmy umówieni.
Rozłączyłem się. Z zadowoleniem wpisałem jej numer do listy kontaktów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Oto pierwszy rozdział naszego opowiadania. Jak się podoba? ;) Powiem tylko, że jeżeli chcecie to możecie mi spamować linkami w komach, nie przeszkadza mi to ;D <3 
No to, do następnego rozdziału! ;*


Główni Bohaterowie

Weronika Dąbrowska, 22 lata.
Maciej Kot, 23 lata.
Gregor Schlierenzauer, 25 lat.
Stefan Kraft, 21 lat.