poniedziałek, 29 lutego 2016

14. Państwo Kot

Resztę wieczoru spędziłam z chłopakami popijając piwo. Wszyscy widzieli to co stało się na parkiecie- taniec i pocałunek. W przekonaniu większości byliśmy parą.
Zaraz po całym zajściu nie widziałam Schlierenzauera. Słyszałam, że wyszedł z klubu, co jest chyba prawdą.

Budzę się. Unoszę głowę- znajduje się w pokoju hotelowym. W sumie nie wiem jak się tu znalazłam, bo ostatnie co pamiętam to wejście do busa. Najwidoczniej przenieśli mnie do pokoju.
Na drugim łóżku śpi Maciek. Wstaję i spoglądam na zegarek. Dwunasta godzina... boże, treningi miały być o ósmej!
- Maciuś! Wstawaj, jejku, treningi!- krzyczę mu nad uchem.
On tylko podnosi głowę i przeciera oczy. Spogląda na zegarek i się uśmiecha.
- Weronika... przecież jakby były treningi nie było by mnie tu w łóżku. Poprosiłem trenera by zwolnił mnie z dzisiejszego dnia, ty tez nie masz nic do roboty.
- A reszta?
- Nie wiem, nie moja sprawa. Na co czekasz? Połóż się jeszcze- chłopak posuwa się na swoim łóżku robiąc mi miejsce.
- Jesteś niemożliwy- śmieję się poczym zajmuje miejsce obok niego.
- Ale za to mnie uwielbiasz, prawda?
- Oczywiście- puszczam mu perskie oko.
Czuję jak chłopak oplata mnie dłońmi w talii i kładzie głowę na moim ramieniu. Jest to miłe uczucie.
- Mogę się coś ciebie spytać?- słyszę jego szept.
- Oczywiście.
- Wiem,że to może głupie, ale... zostaniesz moją dziewczyną?
- Maciek.. jasne, że tak.  Myślałam, że po wczorajszym wieczorze to wyjaśnione.

***
Nie można jednak cały dzień leżeć w łóżku. Postanowiliśmy zejść przynajmniej na obiad.
Bierzemy jedzenie i dosiadamy się do stolika.
- No, no. Fajnie się nie przychodzi na treningi. Podobno się zwolniliście, bo niby się źle czujecie po imprezie- atakuje Klemens.
- To prawda, źle się czuliśmy- odpowiada Maciek.
Piotrek posyła reszcie kadry dwu znaczne spojrzenia po czym wybuchają śmiechem.
- Chyba dobrze, że ominął nas trening- szepczę do bruneta.
- A! Weronika, pytał o ciebie Schlierenzauer- zwraca się do mnie Janek.- Odpowiedziałem, że jesteś zajęta Kotem.
Od razu wiem, że to nie wróży dobrze.
- Uhm, dobrze- wzdycham i opieram się o Maćka.
- Ejejej, czuje coś! Też czujecie?- pyta Żyła, szturchając Kamila i Dawida.- Miłość! Miłość wszędzie, kochani!  Hehe! Państwo Kot!
- Debil- zaczynam się z niego śmiać wraz z innymi.
Spoglądam na Maćka. W sumie byśmy im powiedzieli...
- No, nie mało się mylisz, przyjacielu- klaszcze chłopak.- Z tym szczególem, że tylko się nie ozenilismy.
- O MÓJ BOŻE! Oni są parą, tak, tak! Kto wygrał zakład?! MY!- zaczynają drzeć się Piotrek i Dawid. Cała sala się na nich patrzy.
-Tak, jesteśmy parą. Oficjalnie od rana- przewracam oczami.- A teraz nie obraźcie się ale idę na spacer. Kochanie, idziesz czy zostajesz?
- Pójdę, żeby Cię Schlieri nie upolował.

Dochodzimy pod skocznie. Wiem, że na pewno Gregor tu będzie.
- Nie denerwuj się- Maciek ściska moją dłoń.
- Nie denerwuje się, przecież tu jesteś.
Wchodzimy na teren Bergisel. Zauważam paru austriackich skoczków, którzy pogrążeni są w rozmowie. Widzę tam Stefana i postanawiam podejść. Kot niestety albo i stety musi udać się tam ze mną.
- Cześć wam- witam się z nimi.
Maciek mówi tylko ciche ,,dobry" pod nosem. Widać, że bardzo ich lubi.
- Hej, Gregor cie szukał. Mówił, że chce z tobą pogadać- przekazuje mi Kraft.
- Och, dobrze.. wiesz może gdzie go znajdę przynajmniej?- pytam.
- Siedzi gdzieś tam na górze z aparatem.
- Dzięki- uśmiecham się.- Chodź skarbie.
Idziemy na górę. Dokładnie znam drogę na samą górę skoczni.
Stefan mówił prawdę. Gdy jestem na gorze zauważam Gregora siedzącego na podłodze z aparatem. Spoglądam na Maćka, który widocznie jest zdenerwowany  pobytem tutaj.
- Hej- mówię do szatyna. On tylko spogląda na mnie.- Co tam? Podobno mnie szukałeś czy coś.
- Tak, chciałem pogadać. Jak widać, chodzisz z Kotem?
- Tak, jest ze mną- odpowiada mu brunet.
- Nie ciebie pytałem, ale przynajmniej mam odpowiedź.
- Proszę was. Czy nie możecie chociaż raz być dla siebie mili?- przewracam oczami.
- Nie. Skarbie, wiesz co sądzę o Schlierenzauerze, swojego zdania nie zmienię.
- Ale to ze mną ona przyjechała do Austrii, nie z Tobą.
- Dobra,stop!- krzyczę.- Gregor, chcesz porozmawiać? Maciuś, proszę cię, daj nam pięć minut.
- Jeżeli prosisz... czekam na dole.
Chłopak całuje mój policzek i posyła Austriakowi piorunujące spojrzenie. Odchodzi, a ja spoglądam na Tyrolczyka.
- Czyli jednak razem - wzdycha.- Myślałem, że coś pomiędzy nami mogło by być. Przynajmniej po tych wyznaniach gdy tu jechaliśmy.
- Byłam głupia, tyle ci powiem. Nie mogłabym z tobą być, to durne i nieodpowiedzialne.
- Hm? Niby czemu?
- Mało się znamy. Ja wiem tyle co z internetu, konkursów i opowieści. Ty mnie praktycznie nie znasz. To, że w pewnym stopniu mi się podobasz nie znaczy, że mamy być razem. Połowa dziewczyn ze świata skoków ugania się za tobą.
- Ale ty jesteś tą jedyną. Podobasz mi się, tyle mogę powiedzieć.
- Daj mi święty spokój, jasne?- prycham. - Możemy utrzymywać kontakt, nie zakazuje tego. Chce cię poznać bardziej... ale jako przyjaciela, kumpla, doradcę. Wyobrażasz to sobie? Bylibyśmy parą... w końcu zawiedlibyśmy się na sobie. Proste fakty by nas zaskoczyły, bo jednak się nie znamy.
- Tak, masz rację... przepraszam cię. Po prostu złapałem z tobą dobry kontakt... po zerwaniu z Sandrą próbuje kogoś znaleźć. Może to za szybki impuls.
- Na pewno, Schlieri. Rozumiem, że chcesz ją zastąpić, ale nie tak szybko. Może kiedyś, za parę lat, jeżeli nie ożenie się z Maćkiem. Widzisz? Na związek trzeba długo pracować. Musze już iść, bo czeka na mnie na dole, poza tym nie przyjechałam się obijać. Trzymaj się.
Macham do niego i odchodzę. Ulżyło mi po tym dialogu z Austriakiem.

####
Trochę się wplątała, prawda? :)
#Spojler
Gdy tylko treningi w Austrii się skończą, wszystko wróci do spokojnej normy.

czwartek, 11 lutego 2016

13. Kocur leci po całości

Gdy tylko moi koledzy oddali swoje skoki i porozciągali się trochę mogliśmy wrócić do hotelu. Szczerze wolałam cały pobyt w Austrii przesiedzieć z Maćkiem w pokoju i grać w Jengę niż widzieć się z Gregorem.
Oczywiście przychodził do mnie parę razy kiedy robiłam zdjęcia. Nie powiem, wkurzało mnie to. Dwa razy uratował mnie Stefan, który niby potrzebował pomocy. Będę się musiała mu odwdzięczyć.
Robił się późny wieczór, kiedy chłopaki oświadczyli mi, że wybieramy się na imprezę. Oczywiście próbowałam im odmówić, ale jak się na coś uprą...

- Weronika! Jesteś już gotowa?-słyszę głos Maćka dochodzący zza drzwi.
- Jeju, zaczekaj chwilę.
Przeglądam się w lustrze. Mam na sobie jedną z letnich sukienek i sweter. Włosy wyprostowałam i nałożyłam trochę makijażu.
Otwieram drzwi i wychodzę. Od razu czuję wzrok Kota.
- Coś nie tak?- unoszę brew.
- Nie, nic....  tylko, mam piękną przyjaciółkę- uśmiecha się.
- Ooo, dziękuję. Jesteś kochany- postanawiam go przytulić.
Przy Maćku czuje się.. bezpieczna, szczęśliwa, spełniona? Jednak czasami bardziej traktuje go jak starszego brata. Uprzedza mnie przed wszystkim, mówi co mogę, a czego nie.
- Ooo, wiedziałem, że coś jest na rzeczy! Kamil! Patrz!- do pokoju wbiega Piotrek, a my odskakujemy od siebie.
- Umiesz psuć chwile, stary- przewraca oczami brunet.
- I tak byś nie zamoczył, heheheh- charakterystyczny śmiech Żyły roznosi się echem po hotelu.
- Tak, tak, racja- biorę z wieszaka kurtkę.- Idziemy już?
- Jasne,chyba po to przyszedłem!
- To prowadź- Maciek mówi lekko zdenerwowany.
Wychodzimy z pokoju. Do klubu prowadzi nas Piotrek- jednak najpierw wszyscy spotykamy się w holu przy przeliczyć ekipę.
Ciągnę za rękę Kota. On patrzy tylko na mnie pytającym wzrokiem.
- Co jest?
- Nie denerwuj się na wiewióra jakby co, dobrze? Nie jego wina, że ma zepsuty zegar i nie umie wyczuć chwili. Poza tym i tak by do niczego nie doszło.
- Nie będę się na niego denerwował- uśmiecha się.- Wiem jaki jest Piotrek. Może trochę na początku byłem zły, ale dajmy sobie z tym spokój. Racja, do niczego by nie doszło.
- O, mam prośbę.
- Jaką?
- Gdybyś widział Schlierenzauera..
- Tak, wiem. On nawet się do ciebie nie zbliży. A teraz chodźmy, bo pójdą bez nas- puszcza do mnie oczko.

Do klubu pojechaliśmy oczywiście autobusem kadry. Wszyscy obgadywali juz plan imprezy, uwzględniając dużą ilość alkoholu.
Nie wspominałam im o tym, że jutro też są treningi i nie będą się dobrze czuli.
Stoimy pod budynkiem. Ochroniarz bardzo skrupulatnie sprawdza listę. Jest to impreza tylko dla skoczków i ekipy, ewentualnie osób takich jak ja. Jest to dobry sposób na to, by nie wszedł nikt nie proszony.
Wszystko dopiero się rozkręca. Widać, że DJ dopiero puszcza pierwsze kawałki, a goście parę chwil temu przyszli. Zauważam Austriaków- logiczne, że są tu pierwsi.  W końcu jesteśmy w Austrii. Potem widzę Słoweńców. Wszyscy są przy barze i opijają.
Siadamy przy stole. Czuje się, jakbym była tu jedyna dziewczyną co prawie jest prawdą. Są tu dziewczyny tylko skoczków Austriackich, oprócz kelnerek. Spoglądam na chłopaków. Żyła patrzy się w kufel piwa, który magicznym sposobem znalazł się przed nim. Kamil dyskutuje z Jankiem i Klimkiem. A Maciek ma wbity wzrok przed siebie, czyli w.... Gregora. Kto by się spodziewał?
- Dopóki siedzę z wami on tutaj nie dojdzie- wzdycham.
- W ogóle nie dojdzie, bo będziesz cały czas ze mną- czuję, jak brunet obejmuje mnie ramieniem.
Z jednej strony jestem szczęśliwa. Maciek stoi po mojej stronie, sądzę, że mógłby się nawet bić z chłopakiem. A z drugiej.. to dziwne. Przecież to mój przyjaciel. Tylko przyjaciel.
- Kocur leci po całości- wiewiór szepcze do Kamila.
- Słyszałam to!- macham mu dłonią przed oczami.
- Dobrze, ale nie bij!
Wybuchamy śmiechem.
- Weronika... pójdziemy zatańczyć?- pyta brunet.
- Oczywiście, chodźmy.
Nie mam nic do stracenia. W sumie to tylko taniec. Przecież tak nagle nie puszczą wolnej muzyki.
Wciskamy się pomiędzy chłopaków, którzy już wcześniej znaleźli się na parkiecie. Chłopak posyła mi zachęcający uśmiech, a ja zaczynam poruszać się w rytm jakiejś muzyki.
Nagle, tak jakby po złości, DJ zmienia repertuar. Zaczyna od jakiegoś wolnego rytmu, który gdzieś już słyszałam. Maciek wzrusza ramionami, nie mogę teraz odejść. Chłopak kładzie swoje ręce na moich biodrach. Ja swoje dłonie na jego barkach. Próbujemy jakoś tańczyć - może nie jest to perfekcjonizm, ale na pewno tańczymy lepiej od reszty.
Romantyczny nastrój, bo chyba tak to mogę nazwać, udziela się każdemu. Niektórzy z chłopców tańczą gdzieś ze swoimi partnerkami, niektórzy próbują wyrwać kelnerki.
Musze przyznać, że Kot jest jednym z lepszych tancerzy. Cały czas czuje na sobie baczny wzrok Schlierenzauera. Kto wie, gdyby sprawy inaczej się potoczyły może z nim bym tańczyła.
- Jesteś cudowna- słyszę szept mojego 'partnera'.
- Dziękuję - odpowiadam nieco niepewnie.
Czuję, jak jego usta lekko dotykają skóry mojego policzka -już wtedy wiem,że nie jest to dobry krok. Następnie czuje jego wargi na moich. Chwilę się zastanawiam, ale oddaje pocałunek.

środa, 3 lutego 2016

12. Musimy z tym skończyć

Miałam dużo czasów na przemyślenie mojego postępowania przez ostatnie parę tygodni. Zdałam sobie sprawę z tego, że zachowywałam się jak jakaś nastolatka. Nie znałam przecież Gregora, mógł okazać się każdym typem człowieka.
Postanowiłam zakończyć z nim znajomość zaraz po skończeniu zgrupowania. Miałam i mam w okół siebie wiele wspaniałych osób,  takich jak np. Maciek, którym ufam i ich znam. Ale przecież chyba właśnie chodzi w życiu, by poznawać?

Czego nienawidziłam i nienawidzę w zgrupowaniach za granicą czy nawet daleko od domu? Wszystkie reprezentacje w jednym hotelu, ta sama stołówka.
Nakładam na talerz trochę jajecznicy i wlewam soku do szklanki. Wyszukuję wzrokiem reprezentację i zasiadam obok nich. Wszyscy są w wyśmienitych humorach-  a najbardziej Kot. Czy coś się stało? Zawsze to Wiewiór dawał tą pozytywną energię.
- Ej, Maciuś. Coś się stało? Taki uśmiechnięty jesteś?- w końcu pytanie pada z ust Klimka.
- A nic ważnego - puszcza mi oczko, na co oboje zaczynamy się śmiać.
- Czyżby to się stało? Jesteście razem? Yes!- krzyczy Piotrek, na co cała sala spogląda na nas.
- Nie,fujka- podsumowuję.
- Obrażam się- chłopak odwraca się do mnie plecami.
- Nie są razem, bo są po ślubie. Jak stare małżeństwo- odzywa się Janek.
- Tak, tak. Pomarzyć sobie możecie- trener zabiera głos.- Widzę was wszystkich za piętnaście minut przy autobusie. Zrozumiano?
- Tak, jasne- odpowiadamy chórem.

***

Samochód parkuje pod skocznią. Oczywiście wysiadam jako pierwsza. Wyjmuję tez torbę z moimi 'narzędziami'. Oglądam się dookoła. Jesteśmy prawie pierwsi na skoczni... poza Austriakami. Pięknie.
Gdy wszyscy wyszli z autobusu nareszcie możemy zacząć trening. Wolę zająć się robieniem zdjęć niż staniem i czekaniem.

Wchodzę na skocznie i kieruję się na trybuny. Seria treningowa zaraz się zacznie, powinnam zrobić parę ładnych zdjęć.
Serie podzielili na reprezentacje. Najpierw skakali Austriacy,  potem Niemcy, Słoweńcy i dopiero Polacy. Mogę porobić trochę zdjęć innych, tez się przydadzą.
Na paru pierwszych zawodnikach w ogóle się nie skupiłam. Dopiero wtedy, gdy skoczył Michael. Poszło mu bardzo dobrze, ale nie wiadomo czemu nie zakończył skoku telemarkiem. Wiadomo, to tylko treningi, ale jednak.
Potem był Stefan. Jego skok był idealny. Bardzo długa odległość, piękny styl oraz zakończenie telemarkiem. Widzę, że cieszy się ze skoku. To jego czas w skokach, na prawdę świetnie sobie radzi.
Ostatni był Gregor. Stoi długo przy belce. W końcu siada i odpycha się. Ma dobrą prędkość i trafił w wysoką. Idealny lot, bez żadnego zawachania... i bum. Wszystko niszczy jedna z najkrótszych odległości. Bardzo się o niego niepokoje. Kiedyś zdobywał najwyższe miejsca, a teraz? Ledwo dostaje się do pierwszej "30".
Robię mu parę zdjęć i wzdycham. Widzę jak znika zaraz pośród innych skoczków. Może powinnam jednak z nim porozmawiać?

Słyszę, że ktoś stoi niedaleko mnie. Nie zwracam na to jednak większej uwagi i dalej robie zdjęcia.
- Weronika- słyszę głos, którego teraz nie chciałabym słyszeć.
Odwracam się. Przecież mogłam spodziewać się, że Tyrolczyk zaraz stanie za mną i będzie próbował rozmawiać.
- Uhm, hej? Chciałeś coś ważnego? Jestem trochę zajęta- odwracam się i robie kolejne zdjęcie.
- Chciałem cie jeszcze raz przeprosić za wczoraj. Jezu, na prawdę jestem takim kretynem.
- Ja też nie jestem lepsza, Gregor. Pojechałam z tobą tutaj, a przecież prawie cie nie znam. Zaraz po zgrupowaniu kończymy ta znajomość, to nie ma sensu.
- Jak to? Przecież możemy... bardziej się poznać. Albo zapomnieć o wszystkim. Proszę cię, to nie musi się tak kończyć.
Chłopak przysuwa się jeszcze bliżej mnie. Czuję, jak przechodzi mnie dreszcz obrzydzenia.
- Gregor, nie. Musimy z tym skończyć. Na prawdę, nie chce ciągnąć tej chorej znajomości. Ty tego nie widzisz? Zachowaliśmy się jak para gówniarzy. Mamy po dwadzieścia parę lat, zachowujmy się na swój wiek. Jeżeli pozwolisz ja zajmę się teraz swoją pracą, a ty pójdziesz do kolegów z drużyny.
Chłopak patrzy na mnie jeszcze przez chwilę i odchodzi.

####
Nienawidzę tego, kiedy mam pomysłu na następne rozdziały, a tego nie mogę napisać<<<
☆ wszystkich zapraszam też na mojego wattpada-  luvmywifi
Znajdziecie tam 2 ff o Schlierim *jedno wiadomości* i 1 nowe ff o kraftim :)