sobota, 18 kwietnia 2015

4. Bo nikt nie powiedział, że się nie boje.

Czekałam na Gregora. Zimny powiew wiatru przyprawiał mnie o dreszcze. Rozglądałam się. Nareszcie zobaczyłam niebieską kurtkę mojego partnera na dziś wieczór. Ten podszedł do mnie i pocałował policzek. Szybkim krokiem skierowaliśmy się do klubu, w którym miała być impreza. Bez słowa mijaliśmy ulice. Chłopak był najwyraźniej na czymś skupiony. 
- Gregor?
- Tak?- jednak reaguje.
- Nie, nic- westchnęłam.
- Jak nic, jak coś.
- Nie ważne.
Weszliśmy do klubu. Muzyka nie była tak głośna jak sądziłam. Przy barze śmierdziało alkoholem.
- Jak coś, to ja nie piję- ostrzegłam go.
- Dobrze, ja mam plan nie pić- uśmiechnął się.
Chłopak wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i tego pożałowałam. Chciał tańczyć. Westchnęłam głośno. Nie to, że nie umiałam tańczyć, jednak nie chciało mi się. Nie miałam humoru. Myślałam o Maćku. Przeczuwałam, że on gdzieś tu jest. Ale nie byłam tego pewna. 
Muzyka zrobiła się głośniejsza, a ludzi na parkiecie więcej. Próbowałam poruszać każdą częścią ciała w rytm muzyki. Co chwile słyszałam ciche "wow" od Schlieriego. Nie wiem, czy to to, że tak tańczę czy wygląd w sukience. 
- Jesteś piękna- w końcu powiedział coś bardziej sensownego.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się.
Przy ostatnim obrocie stanęłam. Austriak popatrzył na mnie zdziwiony.  Teraz byłam na 100% pewna, że Maciek tu jest. Nie wiedziałam, co by powiedział widząc mnie i Gregora tańczących. Jednak chciałabym by to zobaczył. Znowu podałam rękę partnerowi i ruszyłam w rytm. Nie myliłam się. W tłumie zauważyłam jego oczy. Był. Jest. 
- Możemy przestać tańczyć?- spytał Gregor.
- Jasne, przepraszam.. ale jest tu Maciek.
- Och.
Ruszyliśmy w stronę kanapy, która stała w rogu. Usiedliśmy, a Maciek, jakby wiedział kierował się w naszą stronę. Próbowałam nie zwracać na niego uwagi. Jednak się nie dało. Jego oczy były.. dziwne. Nie patrzył się w moją stronę. Gdzieś indziej. W ręku ściskał niebieską czapkę. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze. Poczułam jak ręka Gregora dotyka mojego ramienia. Szepnął tylko ciche " będzie dobrze" . Jednak Maciek zniknął z moich oczu. Po co tu przyszedł? Czy on mnie unika? Pewnie tak. Jeżeli on chce mnie unikać, dobrze. Niech unika. Mam innych znajomych, nie tylko jego. Chociaż wolałabym większość chwil spędzać z Kotem. Teraz muszę się skupić na znajomości z Gregorem, a nie z Maćkiem. 
- Przynieść Ci coś do picia?- spytał się szatyn.
- Nie, dziękuję- westchnęłam.
- O czym myślisz?- spytał.
Nie zdążyłam odpowiedzieć partnerowi wieczoru, ponieważ obok nas stanął nie kto inny jak Piotr Żyła.
- No witajcie gołąbeczki!- krzyknął.
- Piotrek, proszę Cię idź..- westchnęłam. 
Chciałam teraz posiedzieć na tej kanapie, sama z Gregorem. Co z tego, że w około było mnóstwo ludzi. Ja byłam w 'swoim świecie'. Odseparowana od innych. 
- Co ty taka niegrzeczna?- powiedział, po czym usiadł dosłownie pomiędzy nami.
- Wiesz, bo niszczysz wieczór?- prychnęłam, a on zrobił smutną minę.- Nie.. nie chciałam, Piter.
Gregor przyglądał mi się z zaciekawieniem. W jednej chwili mogę być opryskliwa, a w drugiej potulna i płacząca. Po prostu taka jestem, hehe.
- Dobra, dobra- zachichotał.- Widzieliście Maćka? Bo go szukam.
Gregor miał coś powiedzieć, jednak byłam pierwsza:
- Nieeee... Kota? Nie widziałam.
- Okaaaaaaayyyyy. A ty, Austriacki skoczku, który skacze lepiej ode mnie?
- Nie... nie widziałem- wymamrotał, a ja pokiwałam głową. 
- No dobra, hehe, no to ja wam, hehe nie przeszkadzam- wstał.- Ale jak byście mieli dziecko, to zamawiam posadę chrzestnego.
Obydwoje z Gregorem wybuchnęliśmy śmiechem. Co ten Piter! On mi zawsze poprawi humor. Kiedyś myślałam, że on udaje, ale nie. On taki jest. Uśmiechnęłam się. Czyli oni byli tu umówieni? No ciekawe... Pewnie Wiewiór wygada, że tu jestem.. z Gregorem! 
- Schlieri.. bo ja nie najlepiej się czuję.. Moglibyśmy już wrócić?
- Jasne, chodźmy. 
Chłopak chwycił moją dłoń i pokierowaliśmy się do wyjścia. Zauważyłam Maćka. Rozmawiał z Piotrkiem. A ten idiota co zrobił? Wskazał na mnie i na Gregora. Brunet od razu przeniósł wzrok na nas, a ja próbowałam chować się za Gregorem. Wzrok Maćka mierzył postać Gregora dokładnie i powoli, dopóki nie zniknął, zniknęliśmy, za drzwiami. Powiał zimny wiatr, a ja ledwo co założyłam kurtkę. Zaczęłam drżeć. Moja kurtka nie była jakaś szczególnie na chłodne noce. Ostatnio nie było "Zimy" w Polsce. Nagle poczułam jak moje ciało się ociepla. Na ramionach miałam kurtkę Austriaka.
- Gregor, nie musiałeś..
- Nie chciałem, abyś zmarzła - wytłumaczył i przytulił mnie.
- Dziękuję, jesteś kochany. Ale ja idę swoją drogą, ty swoją.
- Podprowadzę Cię pod dom. Muszę mieć 100% pewność, czy dotrzesz cała.
- To na prawdę miłe z Twojej strony.
- Tak, wiem- westchnął.
Jedno mnie zastanawiało. Czy takie zachowania są na miejscu? Rozumiem, że Gregor jest gentlemanem, ale ma dziewczynę, Sandrę... chyba. Nie byłam pewna, ale raczej byli ze sobą.
- Schlieri- zaczęłam, chodź nie wie działam jak zacząć.
- Tak?
- A ty jesteś jeszcze z Sandrą?- spytałam.
- Nie.. rozstaliśmy się przed moim wyjazdem tutaj. Chciałem tutaj odpocząć- powiedział.
Widziałam, że jest mu teraz lżej, że komuś to powiedział. 
- Kiedy wracasz do Austrii?
- W poniedziałek, chcesz jechać ze mną?
Co? Ja? Czemu nie komu innemu to pytanie? Nie umiałam na nie odpowiedzieć. Bardzo chciałam jechać i zawsze chciałam. Jednak w głębi serca chciałam tu zostać. Przecież tu jest Maciek i wszyscy.
- Jeżeli mogę.
Chłopak uśmiechnął się i jeszcze mocniej mnie przytulił. Czułam się przy nim jak przy.. Maćku. Ich obydwu kochałam. 
*Maciek*
Gdy zobaczyłem Weronikę z Gregorem.. Och, szkoda słów. Byłem zazdrosny. Jestem zazdrosny. Znają się od paru dni, a już takie dobre relacje mają. Może i to było głupie z mojej strony, że tak mało z nią rozmawiałem ostatnio. Jednak nie mogłem. To, co zrobiłem ostatnio jej... nie, ona nawet o tym nie wie. Najlepiej, gdyby się nie dowiedziała. A co jeżeli, ja wymyślam nie istniejące historie, a Wera spotkała się z Gregorem tylko teraz? Więcej nie będzie? Chciałem tego. Znałem Gregora. Był flirciarzem. Typowym podrywaczem lasek. Nie chciałem,by potem Weronika chodziła smutna. A jeżeli oni zaczną się spotykać? On ją zrani? No cóż, jego buźka nie będzie już taka piękna...
Nagle poczułem, jak czyjeś ramie dotyka mojej dłoni.Piotrek mnie szturchał. Czyżbym znowu odpłynął?
- Stary, no to teraz masz, hehe- zaśmiał się Piotrek.
- No, tak. Ale jak chce być z nim, niech będzie.
- Ale oni pasują do siebie- na te słowa spiorunowałem wzrokiem przyjaciela.
Oni? Pasują do siebie? No ciekawie by było.
- Dobra, heh, masz zamiar tak stać, czy chcesz zaszaleć? Nie chcę marnować tego pięknego wieczoru.
- Wiesz, może lepiej jeżeli wrócę do domu. Ona może tu jeszcze wrócić.
- Spoko, stary. 
Poklepałem Pitera po ramieniu i wróciłem do domu. W ręku trzymałem telefon. W końcu zadzwoniła. Jednak nie była to Weronika.
- Byliśmy na coś umówieni...- powiedział jej chłodny głos.
---------------------------------------------------------------------
I oto z wielkim hukiem pojawia się rozdział 4 :) Mam nadzieję, że się podoba hehe xd 
No to do następnego rozdziału, love!

niedziela, 12 kwietnia 2015

3. Kogo ja tak na prawdę kocham?

Kierowałam się w stronę kawiarni w której byłam umówiona z Gregorem. Jednak zamiast myśleć o spotkaniu z nim miałam w głowie Maćka. Drugi raz wyszedł za sprawą telefonu... tajemniczego. Muszę z nim porozmawiać, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Nie powinniśmy mieć tajemnic, prawda? Weszłam do budynku. Gregor już na mnie czekał.
- Cześć- przywitałam go, na co on dał mi całusa w policzek.
- Jak tam?- spytał.
- Widzieliśmy się parę godzin temu, nic się nie zmieniło- kłamałam.
Po tym, jak wróciłam do chłopaków za godzinę pojechałam do domu. Siedziałam i myślałam o tym, co ukrywa Maciek. Gdyby to była jakaś błahostka, powiedział by mi czy chłopakom, jednak nie. Dziwny sms i telefon.. to tylko zapewne mała część tej 'tajemnicy'. Jednak na czas spotkania z Gregorem muszę o nim zapomnieć...
- Wiem, jednak chcę wiedzieć. Widzę po minie, że coś się stało- zrobił się nagle smutny.
- Maciek się stał- westchnęłam.- Wyszedł. Nie odbiera telefonów.
- Może jest zajęty-  przybliżył się do mnie.- Nie masz się o co martwić.
- Wiem, ale to mój przyjaciel. I na prawdę się o niego martwię.. 
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Mimo, że znałam Gregora krótko, zdążyłam go pokochać. Po przyjacielsku. Te słowa, owszem nie uspokoiły mnie, ale dały otuchy. Może powinnam sobie trochę odpuścić. Maciek jest dorosły i może robić co chce.
- Dziękuję- wyszeptałam.
W końcu podszedł do nas kelner. Zamówiliśmy po kawie i ciastku. Gregor jest na prawdę wspaniały.. Maciek się mylił. Chociaż nie znam Schlieriego tak dobrze, by go ocenić po której stronie jest. Przez cały czas nie mogłam się jednak skupić na słowach szatyna. Kot na prawdę zamącił mi w głowie..
- Hej, uśmiechnij się- powiedział Gregor.
- Chciałabym. Dobrze, porozmawiajmy trochę o skokach, nie o Kocie.
- Okay, jedziesz na zgrupowanie do Austrii?
- Jasne, że jadę. Mamy ten sam hotel, kolego.
- Na prawdę? Ja mam najgorzej! Dzielę pokój z Diethartem. Lepiej sobie wymarzyć nie mogłem.
- Haha, ja będę sama w pokoju. Jak chcesz, będziesz mógł przychodzić.
- Kochana jesteś- powiedział, po czym pocałował mój policzek.
Przeszedł mnie dreszcz, a zaraz po nim bardzo przyjemne ciepło. Moim pragnieniem było przytulić go i całować, jednak nie mogłam. Bardziej kochałam Maćka. 
- Wiesz, nie najlepiej się czuję.. nie obrazisz się, jeżeli zakończę to spotkanie?
- Nie, jeżeli się źle czujesz, to jasne. Jutro jest sobota.. prawda?- przytaknęłam.- Zapraszam Cię wieczorem na imprezę. Co ty na to?
- Jasne, z przyjemnością pójdę. Pa- powiedziałam i wyszłam.
Chciałam przejechać obok domu Maćka. Co jeżeli kręci się tam? Nie.. on albo jest w Krakowie, albo na skoczni, bądź chilluje w domu. Przejechałam obok ulicy przyjaciela lecz nic nie zauważyłam. Wróciłam do domu. Włączyłam telewizję, położyłam się na kanapie i wyjęłam laptopa. Zaraz na skypie chciał porozmawiać Piotrek Żyła. Odebrałam.
- Hejka Piter- przywitałam go z uśmiechem.
- Cześć, mam wiadomości co do Maćka- wyszczerzył zęby.
- No, słucham.
- To tak, że tak powiem hehe, no, hehe ten Twój Maciej ma dziewczynkę- zaczął się chichrać.
- Czekaj! Co?! Dziewczynę?!
- No tak, widziałem, jak wracałem ze skoczni.
- Z kim- warknęłam.
- Niska blondynka.
- Dzięki- powiedziałam, po czym się rozłączyłam. 
Położyłam głowę na poduszce, odstawiłam laptopa i odpłynęłam do krainy Morfeusza. 
*Następny dzień*
Rano zdziwiłam się, że spałam na kanapie. Poszłam się ogarnąć i zjadłam śniadanie. Sobotni leń mnie dopadł i musiałam włączyć telewizję i zajrzeć na profile moich skocznych znajomych. U Maćka nic. Pustka. Tak jak i u reszty polaków. Gregor wstawił zdjęcie skoczni i podpis, że kocha Polskę. Uśmiechnęłam się, ponieważ był moim ulubionym skoczkiem i teraz moim przyjacielem. Nie mogłam doczekać się dzisiejszej imprezy. Szczerze chciałam, by Maciek tam się zjawił i był o mnie zazdrosny. Pragnęłam tego. Byłam ciekawa tych telefonów. Dlaczego to przede mną ukrywał? 
Nagle do moich uszu przeszedł dźwięk sms'a. Sprawdziłam go:
Od: Gregor

Pamiętasz o dzisiejszej imprezie, co nie? Przyjadę po Ciebie o 7:30, bądź gotowa. Podaj adres, bo wczoraj zapomniałem się spytać. Miłego dnia.

Uśmiechnęłam się i odpisałam;

Jasne, że pamiętam. Nie będę Ci podawać adresu, jeszcze nie wiem, czy jesteś pedofilem. Pod skocznią o 7:30. Dziękuję, Tobie też miłego.

Nie mogę cały dzień siedzieć w domu. A po za tym jak impreza to sukienka, a ja owej nie posiadam. Muszę kogoś wyciągnąć.. nie..z Maćkiem nie. Zawsze z nim chodziłam, jednak teraz nie mogę. Ma wyłączony telefon. Piotrek? Nie.. on to żartowniś, nie da rady. Dominika mi zostaje. Odebrała po paru sygnałach:
- Hejka, Wera. Dawno nie rozmawiałyśmy.
- Wiem.. chcesz iść ze mną na zakupy za 30 minut?
- Okay, a co? Jakiś powód?
- Opowiem Ci na miejscu. Za 30 minut w Galerii.
Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Racja, dawno nie rozmawiałam z Dominiką, to przez treningi chłopaków i natarczywe szukanie pracy przeze mnie.Wyłączyłam telewizję, która cały czas grała w tle. Westchnęłam ciężko. Do Galerii mam chwilę drogi. Wyszłam z domu i oczywiście go zamknęłam. Założyłam słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę. Moje nogi same podążyły na ulicę, na której mieszkał Maciek. Spojrzałam na podwórko. Nie było jego auta, a on nie ma zwyczaju wstawiania samochodu do garażu. Okna były pozamykane. Czyli Maćka nie było. Poszłam dalej w stronę galerii. W końcu do niej dotarłam. Moja przyjaciółka na mnie czekała. Przywitałyśmy się i poszłyśmy do kawiarni.
- Nooo, opowiadaj!
- Co tu dużo mówić- westchnęłam.- Życie mi się pokręciło.
- Jak?- spytała zdziwiona.
- Dwa dni temu na skoczni poznałam Gregora.. Schlierenzauera- ta zrobiła wielkie oczy.- Tego samego dnia Maciek się na mnie zezłościł, dostał sms'a i wyszedł. Następnego dnia, wczoraj Maciek też wyszedł tym razem po telefonie. I miałam spotkanie w kawiarni z Gregorem.
- Wow! Wow! Wow! Nie wymyślasz, z Gregorem?!
- Tak.. I dzisiaj zaprosił mnie na imprezę. Dlatego chciałam się między innymi spotkać. Musimy kupić sukienkę.
- Dobrze, więc chodźmy.
Przeszłyśmy wszystkie sklepy, a w ostatnim znalazłyśmy wspaniałą sukienkę. Była czarna, bez rękawów a jej kawałkiem górnej części była koronka. Sięgała ona do kolan. Od razu ją kupiłam. Oczywiście nie obyło się bez dobranych czarnych szpilek i bransoletki. Po zakupach znowu zasiadłyśmy w kawiarni na pogawędkę, po czym wróciłyśmy do domów.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 3 kabuuuummmmm!!!!!!
Nazwa ni jak się ma do rozdziału, ale nie miałam pomysłu :P . Musiałam coś dopisać, to z przyjaciółką, bo inaczej rozdział byłby na prawdę krótki. W następnym rozdziale będzie się dużo dziać. Powiem tyle, że dowiemy się o co chodzi z tymi telefonami :P. No to, do zobaczenia pyśki ;*

wtorek, 7 kwietnia 2015

2.Bo czasami są tajemnice.

*Weronika*
Czekałam na Maćka. Chciałam mu opowiedzieć o tym, że spotkałam Gregora. Nie wiem, jak on to przyjmie. Kiedyś był o wszystko cholernie zazdrosny. A teraz? Może się coś zmieniło. 
O godzinie 18.00 pod mój dom podjechało czarne auto Kota. Po chwili wysiadł z samochodu. W ręku miał pudełko, najwyraźniej od pizzy. Wszedł do mojego domu.
- Witaj- powiedział przy czym obdarował mnie pięknym uśmiechem.
- Cześć! Maciuś, ale wiesz, że ja mam jedzenie?
- Tak, ale liczyłem na to, że zjemy coś dobrego.
- Och, czyli moje sałatki nie są dobre? - zrobiłam obrażoną minę.
- Nie, nie to. Po prostu..- nie mógł znaleźć wytłumaczenia.
- Dobrze, rozumiem- powiedziałam.
Chłopak usiadł obok mnie. Otworzył pudełko i wyjął z torebeczki sosy. Włączyłam telewizję. Od razu znalazłam głupkowatą komedię, którą ze skoczkiem znaliśmy na pamięć. Jedliśmy pizzę i oczywiście byliśmy od stóp do głów w sosach. Jak kiedyś. Jak zawsze.
Gdy komedia się skończyła oraz zabrakło pizzy postanowiłam powiedzieć skoczkowi o spotkaniu ze Schlierenzauerem.
- Maciek, jak tam dzisiaj na skoczni?- zaczęłam temat.
- No, dobrze. Skok może nie był najdłuższy, ale było by 1 miejsce- roześmiał się.
- Hmm. Wiesz, jak szłam wtedy zadzwonić przypadkowo na kogoś wpadłam- na te słowa chłopak o mało nie wybuchł ze śmiechu.- Tym kimś był Gregor Schlierenzauer.
Gdy tylko to powiedziałam Maciek jakby ode mnie odskoczył. Na jego czole pojawiła się lekka żyłka, a on sam schował usta w dłoniach.
- Dał mi swój numer. Jutro wychodzę z nim do kawiarni.
- Nie pozwalam Ci się z nim widzieć- powiedział stanowczo.- Nie znasz go.
- Nie możesz zabronić mi się z nim spotykać- chyba pierwszy raz w życiu postawiłam się Maćkowi.
- Kochana, ty go nie znasz! To flirciarz. Wykorzysta Cię.
- Gadasz głupoty. Chyba ser Ci się przedostał do mózgu. Albo śnieg ze skoczni.
- Posłuchaj mnie- złapał moją rękę.- On nie jest taki, jaki Ci się wydaje. Jest podły. 
- Rozmawiałam z nim. Jest na prawdę miły. To, że ubzdurałeś sobie coś w swojej pięknej główce, nie znaczy, że tak jest.
Chłopak przekręcił oczami. Złapał moją rękę i spojrzał w moje oczy.
- Dobrze, jak uważasz, że jest odpowiednim znajomym dla ciebie.. Ale jeżeli Ci coś zrobi.. 
- Och, czyżby mój mały Kotek był zazdrosny?
- Jestem Twoim przyjacielem i chce dla Ciebie jak najlepiej.
Ta, na pewno nie jest zazdrosny. Jest zazdrosny jak nic. Przecież jego przyjaciółka poznała skoczka, który był tak samo przystojny. Zaczęłam chichotać. 
- Ej, no! Z czego się tak chichoczesz?- spytał zirytowany.
- Jesteś głupi- szepnęłam.- Ale Cię kocham.
Chłopak przytulił mnie i pocałował w czoło. Do moich uszu dobiegł dźwięk sms'a. Maciek wyjął telefon i odczytał wiadomość.
- Przepraszam, muszę już iść.
- Ale co? Gdzie? Jak?!- zaczęła wypytywać, nie chciałam by szedł.
- Na prawdę muszę iść. 
Ucałował mnie, zabrał kurtkę i wyszedł. Usłyszałam jak trzaska drzwiami. Od kogo mógł być ten sms? Czyżby Maciek miał dziewczynę? Nie, raczej nie. Odkąd pamiętam, zawsze kochał się we mnie.. chyba, że.. nie tam. On nie ma dziewczyny. On często sam nie wie czego chce. 
Następny dzień, godz. 9:30
Jechałam na skocznię. Obiecałam chłopakom, że będę na większości treningów. Na jednym z miejsc parkingowych stało już auto mojego przyjaciela. Zaparkowałam, wzięłam torbę i wyszłam. Weszłam do "naszego domku". Wszyscy siedzieli szczęśliwi i w ogóle. Nikt mnie nie zauważył, no ciekawe.
- Dzień Dobry!- krzyknęłam na cały głos, po czym zajęłam wolne miejsce obok Janka. Maciek spojrzał na mnie i to na wolne miejsce obok niego, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Byłam na niego zła, że wczoraj nie podał powodu swojego wyjścia. Nagle z miejsca wstał trener.
- No, Weronika. Widzę, że się lepiej czujesz! Skoczysz dzisiaj?
- No, nie wiem, panie trenerze..- zaczęłam, a on spojrzał na mnie karcąco.
- Skoczysz, skoczysz. Wiem, że chcesz żebym tego nie widział, ani żadna większa widownia. Więc, kogo sobie wybierasz?
Zamarłam. Mam sobie wybrać? Rozejrzałam się po pokoju. Nikt. Oprócz Maćka. Wyjrzałam przez szybę w drzwiach. Szedł tam wysoki brunet. Gregor! On!
- A musi być to ktoś z drużyny?- na te słowa Maciek zamarł. 
- No nie musi.
- To wybieram Gregora, trenerze.
Moja decyzja zdziwiła wszystkich. Chłopak, którego poznałam wczoraj będzie obserwował mój skok. No ciekawe. 
- Dobrze, kiedy panienka sobie życzy skoczyć?
- Nie dzisiaj, na pewno- powiedziałam. 
Chciałam jeszcze poczekać z tym skokiem. Muszę nabrać pewności siebie, a nie. Usłyszałam szept Maćka:
- Ooo, teraz to Gregorek, tak..
- On może by się nie obrażał o byle głupotę- szepnęłam, na co ten się na mnie spojrzał.
Spojrzałam w stronę okna w drzwiach. Gregor nadal tam stał. Patrzył się na mnie. Wyjść, czy nie wyjść? Wszyscy siedzieli i chichotali. Nagle zostałam szturchnięta przez Kubackiego.
- Ej, ty! Gregora nigdy nie widziałaś?
- Nie, po prostu- zaczęłam szukać wymówki, lecz nie znalazłam.
- Po prostu?- spytał znowu.
- Po prostu chciała z nim porozmawiać- nagle obok mnie stanął mój przyjaciel.
- Och, dobrze. To idź- powiedział Dawid, który był najwyraźniej zdziwiony.
Wstałam i odwróciłam się twarzą do Kota.
- Dziękuję. 
- Proszę, no idź do Gregorka- zachichotał, a ja tylko poklepałam go po ramieniu.
Skierowałam się w stronę drzwi i wyszłam. Od razu przywitałam się z Austriackim skoczkiem. 
- Gregor, wiem, że znamy się od wczoraj, ale czy chciałbyś obserwować i ocenić mój skok?
- Tak, ale po co? Kiedy?
- Nie wiem kiedy. Chce byś go ocenił i zobaczył. Przy większej widowni i przy nieodpowiednich ludziach boje się skoczyć. Mogłeś być ty, albo Maciek Kot. 
- To czemu nie wybrałaś Maćka? Przecież jest z Polski.
- Nie ważne- burknęłam.
Chłopak od razu zrozumiał, że nie chcę o tym rozmawiać. Musiał to wyczuć. Ale jak? W powietrzu? A może usłyszał moje myśli?
- Chcesz się przejść?- spytał po chwili ciszy.
- Jasne- powiedziałam i podałam rękę, którą uścisnął.
Co ciekawe, w oknie domku stał Maciek i to obserwował. Pokazałam mu język. Widziałam, jak z trudem powstrzymywał złość. Zazdrosny jest i tyle. 
- Weronika, czy łączy Cię coś z Maćkiem? - wyrwał mnie głos Gregora. 
- Przyjaźń- westchnęłam.
Zawsze chciałam, by było inaczej. Każdy mi mówił, że z Maćkiem idealnie do siebie pasujemy. Jednak jakoś nie było momentu, byśmy wyznali sobie co na prawdę czujemy. Niby mówimy sobie, że się kochamy jednak po 'przyjacielsku'. Chociaż zdarzały się momenty słabości.. ale nie czas i miejsce na wspominanie 'wpadek'. 
Doszliśmy z chłopakiem do jednych z tych 'bazarów'. Ogólnie nie przepadałam za takimi pierdółkami, ale są tu jeszcze ozdoby związane ze skokami. Małe figurki z dyndającymi głowami itp. Gregor chyba próbował coś kupić, jednak nie mógł się dogadać ze sprzedawcą. Starszy mężczyzna nie rozumiał po angielsku, a tym bardziej po niemiecku. Zaczęłam się śmiać.
- Możesz mi pomóc?- spytał w końcu.
- Co mały Gregorek chce kupić?
Chłopak wskazał na słownik polsko-angielski/angielsko-polski. Poprosiłam sprzedawcę o książkę i zapłaciłam. Biedny chłopak zaczął szukać w swoim portfelu pieniędzy.
- Nie musisz oddawać- powiedziałam i podałam mu słownik.
- Ależ muszę.
- Dobra, oddasz kiedy indziej. Mam dzień dobroci dla przystojnych Austriaków- zachichotałam.
- Tak, tak. Każdy mnie kocha- zaśmiał się i objął moją drobną osobę.
Od razu zrobiło mi się cieplej. Tak, podziwiałam Gregora jako skoczka i osobę przedtem zanim go poznałam. Wydawało mi się, że z nim będę się dobrze dogadywać. Niech Maciek sobie mówi co chce! 
- Maciek mówił mi, że jesteś okropny- westchnęłam.- Ale według mnie jesteś wspaniały.
- Nie słuchaj się go- burknął Gregor, ale po chwili uśmiechnął się i wyjął z torby aparat.
- Niee, proszę! Porobisz sobie zdjęcia jak będziemy w kawiarni- powiedziałam.
- No, weź- zrobił smutną minę.- Dla mnie, proooszę!
- Dobrze, rób.
Uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam, a Austriak zrobił zdjęcie. Muszę przyznać, nie wyszło tak tragicznie. Chłopak schował aparat.
- Wiesz, powinnam już iść.
- Jasne- chłopak objął mnie ramieniem.- Odprowadzę Cię.
Szliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Mamy bardzo dużo wspólnych tematów. Gregor jest przesympatyczny. W końcu doszliśmy do domku przy skoczni. Pożegnałam się z Austriakiem i weszłam do drewnianego kwadratu. Wszyscy rozmawiali i się śmiali. Ale nie było Maćka.
- Hejka, a gdzie Kotek?- spytałam.
- Ktoś zadzwonił i on wyszedł- powiedział Klimek.
- Och, dobrze.
Usiadłam przy Janku, jak wcześniej. Ciekawe, kto tak bardzo pragnie spotkań z Maćkiem? Wybrałam szybko jego numer, lecz nikt nie odbierał...
-------------------------------------------------------------------------
No to witamy rozdział 2! Maciek ma tajemnice, złości się.. A Gregor podrywa Weronikę xd Rozdział miał być zupełnie inny, jednak mój plan zobaczycie za parę dni przy rozdziale 3! 
Paa ;*

piątek, 3 kwietnia 2015

1. Przypadkowe znajomości są najlepsze.

Kierowałam się w stronę Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Szukałam mojego przyjaciela, Maćka Kota. Eh, jak szukanie igły w stogu siana. Pomimo to, że jest już dawno po sezonie nadal jest tu sporo osób. W końcu odnalazłam wzrokiem mojego przyjaciela. Pokierowałam się w jego stronę. Rozmawiał z Piotrkiem Żyłą. Wszyscy skoczkowie z kadry oraz ja jesteśmy przyjaciółmi, najlepsza paczka. Do tej paczki należą jeszcze inne dziewczyny czy narzeczone chłopaków. Podeszłam do Maćka i od razu go przytuliłam.
- Cześć, Maciuś! Hej Wiewiór!- powitałam ich, jak zwykle radośnie.
- Hejka Wera! - pierwszy odpowiedział Piotr.
- Cześć- szepnął Kot, po czym pocałował mnie w policzek.
Wzrok Piotrka powędrował na mnie, a to na Maćka. Obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem, a Żyła nie wiedział o co chodzi. 
- Oj, Piotruś, Piotruś. Ty to zawsze coś świrujesz - zachichotałam.
Z daleka zobaczyłam jak w naszą stronę idzie Kamil i Trener Łukasz. Pomachałam im i od razu mi odmachali. Uśmiechnęłam się. Uwielbiałam ich wszystkich. Byli najlepsi i niepowtarzalni. Sama czasami skakałam, jednak nie miałam odwagi pokazać swojego talentu. Powitałam się z nimi i zaczęliśmy rozmowę. Dzisiaj chłopcy rozmawiali o treningach. Celem na przyszły sezon jest zdobycie kryształowej kuli przez Kamila. Oczywiście, reszta chciała mieć kulę, jednak Kruczek zdecydował inaczej.
- Chłopaki, ja pójdę do waszego domku- zaczęłam.- Muszę zadzwonić. Niedługo wrócę.
- Dobrze- powiedział trener.
Pożegnałam się z Maćkiem i wyszłam. Skierowałam się w stronę małego domku niedaleko skoczni. Wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam pisać sms'a. Nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam i od razu wylądowałam na ziemi. Nade mną stał wysoki brunet z wyciągniętą do mnie ręką.
- Przepraszam Cię najmocniej, wstawaj- powiedział, a ja chwyciłam jego rękę.
- Nie, to ja powinnam Ciebie przeprosić. Pisałam sms'a. Nie zauważyłam Cię - powiedziałam i dopiero teraz zauważyłam kto stoi przede mną.
- Dobrze, niech Ci będzie. Ale według mnie to moja wina. A tak w ogóle jestem Gregor.
- Weronika, bardzo mi miło. Uwielbiam Cię. Jesteś najlepszym skoczkiem- powiedziałam z takim podekscytowaniem.
- Ooo, widzę, że mam w Polsce piękne fanki- puścił do mnie oko.
- No bywa, ale idol też niczego sobie - zachichotałam.
- Wydajesz się być fajna- powiedział i wyjął z kieszeni notatnik i długopis.- Zapiszę Ci swój numer i jakbyś miała wolną chwilę, zadzwoń.
Zapisał swój numer i dał mi kartkę. Po chwili z uśmiechem na ustach odszedł ode mnie. Pobiegłam w stronę domku. Szybko do niego weszłam, zamknęłam za sobą drzwi i zsunęłam się po nich. Przeszedł mnie dreszcz, ponieważ podłoga była niesamowicie zimna. Na szczęście nikogo nie było w pokoju. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Spotkałam swojego idola, mentora i guru. Jednak nie mogłam tu siedzieć cały czas i uśmiechać się do siebie. Wstałam, otrząsnęłam się i pokierowałam w stronę głównego miejsca spotkań, skąd zobaczyłam wesołą czapeczkę Piotrka. 
- Ooo, zobaczcie kto idzie!- krzyknął Dawid.
- Tak, tak. Sławna celebrytka przyszła, bijcie brawa - zachichotałam i dosiadłam się obok Macieja, który objął mnie ręką.
- Przecież wy jesteście parą - zaśmieli się Kamil i Piotrek.- Przynajmniej tak się zachowujecie - dopowiedzieli, gdy spiorunowałam ich wzrokiem. 
- Parą przyjaciół- powiedział Maciek.
Nagle dołączył do nas Kruczek. Miał poważną minę.
- Dąbrowska!- krzyknął, a ja wyskoczyłam z objęcia chłopaka. 
- Tak, panie trenerze?
- W domku jest wszystko czego potrzebujesz: kombinezon, kask, okulary itp. Przebierasz się i na skocznię.
- Ale, panie trenerze..
- Nie ma żadnych ale. Widzimy się za 30 minut.
Trener odszedł. Nie mogę skoczyć. Boje się. Jak mam skakać to bez widzów. Ewentualnie Maciek, przy nim to co innego. Muszę przekonać ich, że nie mogę skoczyć. Po prostu coś zwale! Nie uda się! Pociągnęłam Maćka za rękę i poszliśmy porozmawiać w 4 oczy.
- Ja nie mogę skoczyć!- prawie, że krzyknęłam.
- Wiem i rozumiem to. Powiem, że źle się czujesz. Wróć do domu. Wieczorem przyjadę, dobrze? 
- Dobrze.
Pocałowałam go w policzek i ruszyłam w stronę auta. Wsiadłam i wsadziłam kluczyk do stacyjki.
* Gregor *
Odszedłem od dziewczyny i ruszyłem w stronę kawiarni. Ona jest piękna. Wcześniej widziałem ją na którymś z konkursów. Jednak przyjazd do Polski na parę dni był dobrym pomysłem. Zamówiłem
kawę i patrzyłem w okno. W jednym z samochodów była Weronika. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Była piękna, wspaniała i wyglądała na mądrą. Tylko co ona robiła na skoczni? Czy ona skacze? Może. Muszę się o niej dowiedzieć jak najwięcej. Chcąc nie chcąc wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do mojego najlepszego kumpla- Stefana. Po paru sygnałach odebrał.
- No siema stary - usłyszałem jego głos.
- Cześć. Nie uwierzysz, kogo spotkałem dzisiaj na skoczni.
- Voldemorta?- zarechotał.
- Niby masz 21 lat, a jednak zachowujesz się na 12- westchnąłem.- Spotkałem piękną dziewczynę, Weronikę.
- Uuuu, człowieku! Ale nie chcesz jej podrywać co nie?
- Nie wiem. Ale ona jest cudowna. I to na skoczni. Rozumiesz?! Czyli ona musi skakać! 
- Ale ty jesteś z Sandrą.
- Wiesz, ostatnio nie jest pomiędzy nami tak samo. Zastanawiałem się nad rozstaniem. 
- Och, Schlieri, ty flirciarzu- znowu zachichotał.
- Muszę kończyć, pa- powiedziałem i rozłączyłem się.
Nie, no! Zawsze można na niego liczyć! Najlepszy kumpel! Westchnąłem głośno. Nagle mój telefon się rozdzwonił. Odebrałem.
- Halo? - powiedziałem.
- Cześć, Gregor.. To ja, Weronika. Dziewczyna ze skoczni.
- Ooo, jak miło. Jak tam?
- Dobrze..- powiedziała cicho.- Miałbyś ochotę się jutro spotkać?
Spotkanie z nią? Z lekka się boję, bo jak przyłapią mnie paparazzi to będzie niezła afera, ale z drugiej strony jak mogę ominąć spotkanie z nią.
- Jasne. Pasuje Ci o 14:30? - spytałem niepewnie.
- Dobrze, więc jesteśmy umówieni.
Rozłączyłem się. Z zadowoleniem wpisałem jej numer do listy kontaktów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Oto pierwszy rozdział naszego opowiadania. Jak się podoba? ;) Powiem tylko, że jeżeli chcecie to możecie mi spamować linkami w komach, nie przeszkadza mi to ;D <3 
No to, do następnego rozdziału! ;*


Główni Bohaterowie

Weronika Dąbrowska, 22 lata.
Maciej Kot, 23 lata.
Gregor Schlierenzauer, 25 lat.
Stefan Kraft, 21 lat.