*Weronika*
Czekałam na Maćka. Chciałam mu opowiedzieć o tym, że spotkałam Gregora. Nie wiem, jak on to przyjmie. Kiedyś był o wszystko cholernie zazdrosny. A teraz? Może się coś zmieniło.
O godzinie 18.00 pod mój dom podjechało czarne auto Kota. Po chwili wysiadł z samochodu. W ręku miał pudełko, najwyraźniej od pizzy. Wszedł do mojego domu.
- Witaj- powiedział przy czym obdarował mnie pięknym uśmiechem.
- Cześć! Maciuś, ale wiesz, że ja mam jedzenie?
- Tak, ale liczyłem na to, że zjemy coś dobrego.
- Och, czyli moje sałatki nie są dobre? - zrobiłam obrażoną minę.
- Nie, nie to. Po prostu..- nie mógł znaleźć wytłumaczenia.
- Dobrze, rozumiem- powiedziałam.
Chłopak usiadł obok mnie. Otworzył pudełko i wyjął z torebeczki sosy. Włączyłam telewizję. Od razu znalazłam głupkowatą komedię, którą ze skoczkiem znaliśmy na pamięć. Jedliśmy pizzę i oczywiście byliśmy od stóp do głów w sosach. Jak kiedyś. Jak zawsze.
Gdy komedia się skończyła oraz zabrakło pizzy postanowiłam powiedzieć skoczkowi o spotkaniu ze Schlierenzauerem.
- Maciek, jak tam dzisiaj na skoczni?- zaczęłam temat.
- No, dobrze. Skok może nie był najdłuższy, ale było by 1 miejsce- roześmiał się.
- Hmm. Wiesz, jak szłam wtedy zadzwonić przypadkowo na kogoś wpadłam- na te słowa chłopak o mało nie wybuchł ze śmiechu.- Tym kimś był Gregor Schlierenzauer.
Gdy tylko to powiedziałam Maciek jakby ode mnie odskoczył. Na jego czole pojawiła się lekka żyłka, a on sam schował usta w dłoniach.
- Dał mi swój numer. Jutro wychodzę z nim do kawiarni.
- Nie pozwalam Ci się z nim widzieć- powiedział stanowczo.- Nie znasz go.
- Nie możesz zabronić mi się z nim spotykać- chyba pierwszy raz w życiu postawiłam się Maćkowi.
- Kochana, ty go nie znasz! To flirciarz. Wykorzysta Cię.
- Gadasz głupoty. Chyba ser Ci się przedostał do mózgu. Albo śnieg ze skoczni.
- Posłuchaj mnie- złapał moją rękę.- On nie jest taki, jaki Ci się wydaje. Jest podły.
- Rozmawiałam z nim. Jest na prawdę miły. To, że ubzdurałeś sobie coś w swojej pięknej główce, nie znaczy, że tak jest.
Chłopak przekręcił oczami. Złapał moją rękę i spojrzał w moje oczy.
- Dobrze, jak uważasz, że jest odpowiednim znajomym dla ciebie.. Ale jeżeli Ci coś zrobi..
- Och, czyżby mój mały Kotek był zazdrosny?
- Dobrze, jak uważasz, że jest odpowiednim znajomym dla ciebie.. Ale jeżeli Ci coś zrobi..
- Och, czyżby mój mały Kotek był zazdrosny?
- Jestem Twoim przyjacielem i chce dla Ciebie jak najlepiej.
Ta, na pewno nie jest zazdrosny. Jest zazdrosny jak nic. Przecież jego przyjaciółka poznała skoczka, który był tak samo przystojny. Zaczęłam chichotać.
- Ej, no! Z czego się tak chichoczesz?- spytał zirytowany.
- Jesteś głupi- szepnęłam.- Ale Cię kocham.
Chłopak przytulił mnie i pocałował w czoło. Do moich uszu dobiegł dźwięk sms'a. Maciek wyjął telefon i odczytał wiadomość.
- Przepraszam, muszę już iść.
- Ale co? Gdzie? Jak?!- zaczęła wypytywać, nie chciałam by szedł.
- Na prawdę muszę iść.
Ucałował mnie, zabrał kurtkę i wyszedł. Usłyszałam jak trzaska drzwiami. Od kogo mógł być ten sms? Czyżby Maciek miał dziewczynę? Nie, raczej nie. Odkąd pamiętam, zawsze kochał się we mnie.. chyba, że.. nie tam. On nie ma dziewczyny. On często sam nie wie czego chce.
Następny dzień, godz. 9:30
Jechałam na skocznię. Obiecałam chłopakom, że będę na większości treningów. Na jednym z miejsc parkingowych stało już auto mojego przyjaciela. Zaparkowałam, wzięłam torbę i wyszłam. Weszłam do "naszego domku". Wszyscy siedzieli szczęśliwi i w ogóle. Nikt mnie nie zauważył, no ciekawe.
- Dzień Dobry!- krzyknęłam na cały głos, po czym zajęłam wolne miejsce obok Janka. Maciek spojrzał na mnie i to na wolne miejsce obok niego, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Byłam na niego zła, że wczoraj nie podał powodu swojego wyjścia. Nagle z miejsca wstał trener.
- No, Weronika. Widzę, że się lepiej czujesz! Skoczysz dzisiaj?
- No, nie wiem, panie trenerze..- zaczęłam, a on spojrzał na mnie karcąco.
- Skoczysz, skoczysz. Wiem, że chcesz żebym tego nie widział, ani żadna większa widownia. Więc, kogo sobie wybierasz?
Zamarłam. Mam sobie wybrać? Rozejrzałam się po pokoju. Nikt. Oprócz Maćka. Wyjrzałam przez szybę w drzwiach. Szedł tam wysoki brunet. Gregor! On!
- A musi być to ktoś z drużyny?- na te słowa Maciek zamarł.
- No nie musi.
- To wybieram Gregora, trenerze.
Moja decyzja zdziwiła wszystkich. Chłopak, którego poznałam wczoraj będzie obserwował mój skok. No ciekawe.
- Dobrze, kiedy panienka sobie życzy skoczyć?
- Nie dzisiaj, na pewno- powiedziałam.
Chciałam jeszcze poczekać z tym skokiem. Muszę nabrać pewności siebie, a nie. Usłyszałam szept Maćka:
- Ooo, teraz to Gregorek, tak..
- On może by się nie obrażał o byle głupotę- szepnęłam, na co ten się na mnie spojrzał.
Spojrzałam w stronę okna w drzwiach. Gregor nadal tam stał. Patrzył się na mnie. Wyjść, czy nie wyjść? Wszyscy siedzieli i chichotali. Nagle zostałam szturchnięta przez Kubackiego.
- Ej, ty! Gregora nigdy nie widziałaś?
- Nie, po prostu- zaczęłam szukać wymówki, lecz nie znalazłam.
- Po prostu?- spytał znowu.
- Po prostu chciała z nim porozmawiać- nagle obok mnie stanął mój przyjaciel.
- Och, dobrze. To idź- powiedział Dawid, który był najwyraźniej zdziwiony.
Wstałam i odwróciłam się twarzą do Kota.
- Dziękuję.
- Proszę, no idź do Gregorka- zachichotał, a ja tylko poklepałam go po ramieniu.
Skierowałam się w stronę drzwi i wyszłam. Od razu przywitałam się z Austriackim skoczkiem.
- Gregor, wiem, że znamy się od wczoraj, ale czy chciałbyś obserwować i ocenić mój skok?
- Tak, ale po co? Kiedy?
- Nie wiem kiedy. Chce byś go ocenił i zobaczył. Przy większej widowni i przy nieodpowiednich ludziach boje się skoczyć. Mogłeś być ty, albo Maciek Kot.
- To czemu nie wybrałaś Maćka? Przecież jest z Polski.
- Nie ważne- burknęłam.
Chłopak od razu zrozumiał, że nie chcę o tym rozmawiać. Musiał to wyczuć. Ale jak? W powietrzu? A może usłyszał moje myśli?
- Chcesz się przejść?- spytał po chwili ciszy.
- Jasne- powiedziałam i podałam rękę, którą uścisnął.
Co ciekawe, w oknie domku stał Maciek i to obserwował. Pokazałam mu język. Widziałam, jak z trudem powstrzymywał złość. Zazdrosny jest i tyle.
- Weronika, czy łączy Cię coś z Maćkiem? - wyrwał mnie głos Gregora.
- Przyjaźń- westchnęłam.
Zawsze chciałam, by było inaczej. Każdy mi mówił, że z Maćkiem idealnie do siebie pasujemy. Jednak jakoś nie było momentu, byśmy wyznali sobie co na prawdę czujemy. Niby mówimy sobie, że się kochamy jednak po 'przyjacielsku'. Chociaż zdarzały się momenty słabości.. ale nie czas i miejsce na wspominanie 'wpadek'.
Doszliśmy z chłopakiem do jednych z tych 'bazarów'. Ogólnie nie przepadałam za takimi pierdółkami, ale są tu jeszcze ozdoby związane ze skokami. Małe figurki z dyndającymi głowami itp. Gregor chyba próbował coś kupić, jednak nie mógł się dogadać ze sprzedawcą. Starszy mężczyzna nie rozumiał po angielsku, a tym bardziej po niemiecku. Zaczęłam się śmiać.
- Możesz mi pomóc?- spytał w końcu.
- Co mały Gregorek chce kupić?
Chłopak wskazał na słownik polsko-angielski/angielsko-polski. Poprosiłam sprzedawcę o książkę i zapłaciłam. Biedny chłopak zaczął szukać w swoim portfelu pieniędzy.
- Nie musisz oddawać- powiedziałam i podałam mu słownik.
- Ależ muszę.
- Dobra, oddasz kiedy indziej. Mam dzień dobroci dla przystojnych Austriaków- zachichotałam.
- Tak, tak. Każdy mnie kocha- zaśmiał się i objął moją drobną osobę.
Od razu zrobiło mi się cieplej. Tak, podziwiałam Gregora jako skoczka i osobę przedtem zanim go poznałam. Wydawało mi się, że z nim będę się dobrze dogadywać. Niech Maciek sobie mówi co chce!
- Maciek mówił mi, że jesteś okropny- westchnęłam.- Ale według mnie jesteś wspaniały.
- Nie słuchaj się go- burknął Gregor, ale po chwili uśmiechnął się i wyjął z torby aparat.
- Niee, proszę! Porobisz sobie zdjęcia jak będziemy w kawiarni- powiedziałam.
- No, weź- zrobił smutną minę.- Dla mnie, proooszę!
- Dobrze, rób.
Uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam, a Austriak zrobił zdjęcie. Muszę przyznać, nie wyszło tak tragicznie. Chłopak schował aparat.
- Wiesz, powinnam już iść.
- Jasne- chłopak objął mnie ramieniem.- Odprowadzę Cię.
Szliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Mamy bardzo dużo wspólnych tematów. Gregor jest przesympatyczny. W końcu doszliśmy do domku przy skoczni. Pożegnałam się z Austriakiem i weszłam do drewnianego kwadratu. Wszyscy rozmawiali i się śmiali. Ale nie było Maćka.
- Hejka, a gdzie Kotek?- spytałam.
- Ktoś zadzwonił i on wyszedł- powiedział Klimek.
- Och, dobrze.
Usiadłam przy Janku, jak wcześniej. Ciekawe, kto tak bardzo pragnie spotkań z Maćkiem? Wybrałam szybko jego numer, lecz nikt nie odbierał...
-------------------------------------------------------------------------
No to witamy rozdział 2! Maciek ma tajemnice, złości się.. A Gregor podrywa Weronikę xd Rozdział miał być zupełnie inny, jednak mój plan zobaczycie za parę dni przy rozdziale 3!
Paa ;*
Ta, na pewno nie jest zazdrosny. Jest zazdrosny jak nic. Przecież jego przyjaciółka poznała skoczka, który był tak samo przystojny. Zaczęłam chichotać.
- Ej, no! Z czego się tak chichoczesz?- spytał zirytowany.
- Jesteś głupi- szepnęłam.- Ale Cię kocham.
Chłopak przytulił mnie i pocałował w czoło. Do moich uszu dobiegł dźwięk sms'a. Maciek wyjął telefon i odczytał wiadomość.
- Przepraszam, muszę już iść.
- Ale co? Gdzie? Jak?!- zaczęła wypytywać, nie chciałam by szedł.
- Na prawdę muszę iść.
Ucałował mnie, zabrał kurtkę i wyszedł. Usłyszałam jak trzaska drzwiami. Od kogo mógł być ten sms? Czyżby Maciek miał dziewczynę? Nie, raczej nie. Odkąd pamiętam, zawsze kochał się we mnie.. chyba, że.. nie tam. On nie ma dziewczyny. On często sam nie wie czego chce.
Następny dzień, godz. 9:30
Jechałam na skocznię. Obiecałam chłopakom, że będę na większości treningów. Na jednym z miejsc parkingowych stało już auto mojego przyjaciela. Zaparkowałam, wzięłam torbę i wyszłam. Weszłam do "naszego domku". Wszyscy siedzieli szczęśliwi i w ogóle. Nikt mnie nie zauważył, no ciekawe.
- Dzień Dobry!- krzyknęłam na cały głos, po czym zajęłam wolne miejsce obok Janka. Maciek spojrzał na mnie i to na wolne miejsce obok niego, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Byłam na niego zła, że wczoraj nie podał powodu swojego wyjścia. Nagle z miejsca wstał trener.
- No, Weronika. Widzę, że się lepiej czujesz! Skoczysz dzisiaj?
- No, nie wiem, panie trenerze..- zaczęłam, a on spojrzał na mnie karcąco.
- Skoczysz, skoczysz. Wiem, że chcesz żebym tego nie widział, ani żadna większa widownia. Więc, kogo sobie wybierasz?
Zamarłam. Mam sobie wybrać? Rozejrzałam się po pokoju. Nikt. Oprócz Maćka. Wyjrzałam przez szybę w drzwiach. Szedł tam wysoki brunet. Gregor! On!
- A musi być to ktoś z drużyny?- na te słowa Maciek zamarł.
- No nie musi.
- To wybieram Gregora, trenerze.
Moja decyzja zdziwiła wszystkich. Chłopak, którego poznałam wczoraj będzie obserwował mój skok. No ciekawe.
- Dobrze, kiedy panienka sobie życzy skoczyć?
- Nie dzisiaj, na pewno- powiedziałam.
Chciałam jeszcze poczekać z tym skokiem. Muszę nabrać pewności siebie, a nie. Usłyszałam szept Maćka:
- Ooo, teraz to Gregorek, tak..
- On może by się nie obrażał o byle głupotę- szepnęłam, na co ten się na mnie spojrzał.
Spojrzałam w stronę okna w drzwiach. Gregor nadal tam stał. Patrzył się na mnie. Wyjść, czy nie wyjść? Wszyscy siedzieli i chichotali. Nagle zostałam szturchnięta przez Kubackiego.
- Ej, ty! Gregora nigdy nie widziałaś?
- Nie, po prostu- zaczęłam szukać wymówki, lecz nie znalazłam.
- Po prostu?- spytał znowu.
- Po prostu chciała z nim porozmawiać- nagle obok mnie stanął mój przyjaciel.
- Och, dobrze. To idź- powiedział Dawid, który był najwyraźniej zdziwiony.
Wstałam i odwróciłam się twarzą do Kota.
- Dziękuję.
- Proszę, no idź do Gregorka- zachichotał, a ja tylko poklepałam go po ramieniu.
Skierowałam się w stronę drzwi i wyszłam. Od razu przywitałam się z Austriackim skoczkiem.
- Gregor, wiem, że znamy się od wczoraj, ale czy chciałbyś obserwować i ocenić mój skok?
- Tak, ale po co? Kiedy?
- Nie wiem kiedy. Chce byś go ocenił i zobaczył. Przy większej widowni i przy nieodpowiednich ludziach boje się skoczyć. Mogłeś być ty, albo Maciek Kot.
- To czemu nie wybrałaś Maćka? Przecież jest z Polski.
- Nie ważne- burknęłam.
Chłopak od razu zrozumiał, że nie chcę o tym rozmawiać. Musiał to wyczuć. Ale jak? W powietrzu? A może usłyszał moje myśli?
- Chcesz się przejść?- spytał po chwili ciszy.
- Jasne- powiedziałam i podałam rękę, którą uścisnął.
Co ciekawe, w oknie domku stał Maciek i to obserwował. Pokazałam mu język. Widziałam, jak z trudem powstrzymywał złość. Zazdrosny jest i tyle.
- Weronika, czy łączy Cię coś z Maćkiem? - wyrwał mnie głos Gregora.
- Przyjaźń- westchnęłam.
Zawsze chciałam, by było inaczej. Każdy mi mówił, że z Maćkiem idealnie do siebie pasujemy. Jednak jakoś nie było momentu, byśmy wyznali sobie co na prawdę czujemy. Niby mówimy sobie, że się kochamy jednak po 'przyjacielsku'. Chociaż zdarzały się momenty słabości.. ale nie czas i miejsce na wspominanie 'wpadek'.
Doszliśmy z chłopakiem do jednych z tych 'bazarów'. Ogólnie nie przepadałam za takimi pierdółkami, ale są tu jeszcze ozdoby związane ze skokami. Małe figurki z dyndającymi głowami itp. Gregor chyba próbował coś kupić, jednak nie mógł się dogadać ze sprzedawcą. Starszy mężczyzna nie rozumiał po angielsku, a tym bardziej po niemiecku. Zaczęłam się śmiać.
- Możesz mi pomóc?- spytał w końcu.
- Co mały Gregorek chce kupić?
Chłopak wskazał na słownik polsko-angielski/angielsko-polski. Poprosiłam sprzedawcę o książkę i zapłaciłam. Biedny chłopak zaczął szukać w swoim portfelu pieniędzy.
- Nie musisz oddawać- powiedziałam i podałam mu słownik.
- Ależ muszę.
- Dobra, oddasz kiedy indziej. Mam dzień dobroci dla przystojnych Austriaków- zachichotałam.
- Tak, tak. Każdy mnie kocha- zaśmiał się i objął moją drobną osobę.
Od razu zrobiło mi się cieplej. Tak, podziwiałam Gregora jako skoczka i osobę przedtem zanim go poznałam. Wydawało mi się, że z nim będę się dobrze dogadywać. Niech Maciek sobie mówi co chce!
- Maciek mówił mi, że jesteś okropny- westchnęłam.- Ale według mnie jesteś wspaniały.
- Nie słuchaj się go- burknął Gregor, ale po chwili uśmiechnął się i wyjął z torby aparat.
- Niee, proszę! Porobisz sobie zdjęcia jak będziemy w kawiarni- powiedziałam.
- No, weź- zrobił smutną minę.- Dla mnie, proooszę!
- Dobrze, rób.
Uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam, a Austriak zrobił zdjęcie. Muszę przyznać, nie wyszło tak tragicznie. Chłopak schował aparat.
- Wiesz, powinnam już iść.
- Jasne- chłopak objął mnie ramieniem.- Odprowadzę Cię.
Szliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Mamy bardzo dużo wspólnych tematów. Gregor jest przesympatyczny. W końcu doszliśmy do domku przy skoczni. Pożegnałam się z Austriakiem i weszłam do drewnianego kwadratu. Wszyscy rozmawiali i się śmiali. Ale nie było Maćka.
- Hejka, a gdzie Kotek?- spytałam.
- Ktoś zadzwonił i on wyszedł- powiedział Klimek.
- Och, dobrze.
Usiadłam przy Janku, jak wcześniej. Ciekawe, kto tak bardzo pragnie spotkań z Maćkiem? Wybrałam szybko jego numer, lecz nikt nie odbierał...
-------------------------------------------------------------------------
No to witamy rozdział 2! Maciek ma tajemnice, złości się.. A Gregor podrywa Weronikę xd Rozdział miał być zupełnie inny, jednak mój plan zobaczycie za parę dni przy rozdziale 3!
Paa ;*
Hej! :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się te opowiadanie. ;) Ma w sobie to "coś". :D
Gregor jest przesympatycznym chłopakiem i nie dziwię się, że Weronika straciła dla niego głowę.
Zastanawia mnie jednak postawa Kota. Jest zazdrosny. Wydaje mi się, że nie traktuje naszej bohaterki jak przyjaciółkę, ale raczej jak... kobietę. I zastanawiają mnie te telefony... :)
Czekam na kolejny rozdział, będziesz informowała? :)
Buziaki! :*
PS. Zapraszam na nowy projekt. ;)
http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com/
W roli głównej:
♥ Stefan Kraft ♥
Hehe i czytam :P Jednak czytam. No rozdział super. I choć nie jestem fanem skoków zaciekawiło mnie to ;) Czekam xo
OdpowiedzUsuń