niedziela, 29 listopada 2015

6. Tez jesteś w moim typie.

Jadę właśnie do Austrii wraz z Gregorem. Przez całą drogę zastanawiam się, czy dobrze podjęłam wybór. Przecież...ja nawet nie znam Gregora. Ale przecież, wyznaje zasadę życia chwilą i nie byłabym sobą, gdybym nie pojechała. Zostawiam najlepszego przyjaciela i wyjeżdżam ze skoczkiem, którego znam tylko z obserwowania na konkursach. To chore.
Austriak próbował mnie parę razy zagadywać, jednak nie słuchałam go. Wolę słuchać muzyki i wpatrywać się przez okno w krajobrazy.
- Ej, wszystko w porządku?- chłopak szturcha mój policzek, na co reaguje pokazaniem środkowego palca.- Oj, no weź. Zaraz cie wysadzę z samochodu.
- Ugh, no okay..  bo... nie wiem czy to dobrze, że teraz z tobą jadę. Nie zrozum mnie źle, ale.... nie mogę ci ufać w stu procentach. Znam cie tylko jako mojego idola, tak na prawdę.
- Rozumiem. Ale... zaufaj mi. Może nie w stu procentach. Chociaż w siedemdziesięciu. Powiedziałem Kotowi, że ci nic nie zrobię. Dotrzymuję tajemnic- chłopak uśmiecha się do mnie.- A teraz idę kupić kawę. Idziesz? Czy nadal będziesz stroić fochy na idola?
Przewracam oczami. Nie mogę się na niego gniewać. To nie jego wina. To moja decyzja. W stu procentach moja decyzja.
Wysiadam z auta i idę za Austriakiem na stację. Gdy on flirtuje z kasjerką (chociaż tak na prawdę to ona flirtuje z nim) przechodzę na sklep. Robię zdjęcia picia i jedzenia jakiego nie ma w Polsce i zdjęcia od razu wysyłam Maćkowi. W końcu biorę kawę mrożoną i idę do kasy obok. Płacę i wychodzę przed stacje. Gregor jeszcze nie wyszedł.
Siadam na krawężniku i upijam łyk z kubka. Nie rozumiem, czemu według Maćka Gregor jest złym człowiekiem. Nie znam go może długo, ale według mnie jest wspaniały. Wiele osiągnął przez ciężką pracę i za to go podziwiam. Maciek jest... zazdrosny? Najwyraźniej.
- Siedzisz na krawężniku? Ale wiesz, że obok masz stolik?- słyszę głos chłopaka za sobą.
- Wole na krawężniku- popijam kawę.- Niezła ta kasjerka.
- Chodź do samochodu.
Nie sprzeciwiam się. Idę do samochodu. Ruszamy.
- Mówiłam, że niezła ta kasjerka- spoglądam na niego.
- Nie w moim typie.
- Za mężczyznami to trudno- podejmuję temat.- Niby każda jest w waszym typie. Ale jak jakaś ma za bardzo blond włosy to nie pasuje. Jak któraś ma milimetr za krótkie nogi, tez nie. Nie rozumiem was. To kto jest niby w Twoim typie?
- To wcale nie tak- poucza mnie.- Każdy ma swój gust. Jednemu podobają się ruude, drugiemu blondynki, trzeciemu brunetki. A dziewczyna poza tym musi mieć to coś. Nie wiem, chyba nie ma dziewczyny w moim typie. A ty, masz swój typ?- nie odwraca wzroku od drogi.
- Okay. Nie wiem... lubię ciemnych blondynów i brunetów- spoglądam na jego włosy.- A,na pewno nie lubię Niemców. To dziwne, bo Niemcy mi się nie podobają, a Austriacy już tak. Ale i tak najlepsze towary są w Polsce- wzdycham.- Jeżeli chodzi o wzrost to musi mieć tak...hm, metr osiemdziesiąt? Może być trochę niższy albo wyższy.
Chłopak przez chwile wygląda, jakby się zastanawiał.
- Czyli wychodzi na to, że jestem w stu procentach w Twoim typie.
- Co? Nie.
-Jak nie? Jestem ciemnym blondynem. Lubisz Austriaków. Wzrost się zgadza.
-  Ugh, no tak. Jesteś w moim typie. Zadowolony?- piorunuję go wzrokiem.
- Jak nigdy. Ale wiesz co? Też jesteś w moim typie. Podobasz mi się- błagam, nie rumień się.
- Oh, to....słodkie. Tak, to słodkie. Może.... ty też mi się podobasz. Oh, to głupie.  Przepraszam, że zaczęłam temat. Na prawdę.
- To nie glupie, hej. Wiem, że kochasz Kota. Ej, weź się uśmiechnij. Lubie jak się uśmiechasz.
- Przepraszam. Tak, kocham go... ale jako przyjaciela chyba... nie wiem sama. Gubię się w swoich uczuciach. Wolałabym nikogo nie kochać. Nie. Stop. Kocham skoki. To może zostać.  O i fotografie. Tak, tylko te rzeczy mogą zostać kochane przeze mnie.
- A ja nie wstydzę się tego, że coś kocham. Kocham skoki, kocham fotografie. Kocham swoją rodzinę, przyjaciół. Kocham mało znane mi osoby. Kocham dziewczynę w moim typie. Kocham zimę. Kocham treningi. Wyłapałam, że kocha dziewczynę w jego typie. On wcześniej powiedział, że jestem w jego typie.  Oh.

Po paru godzinach byliśmy w Innsbrucku. Chciałam zanocować w jakimś hotelu, ale przecież Gregor nie byłby sobą, gdyby nie zaprosił mnie na mocowanie do siebie. Zbliżała się akurat noc.
Obserwuje jak chłopak szykuje mi jeden z pokoi bym mogła w nim spać. Jest urządzony nowocześnie- jak cały dom. Wisiały tu zdjęcia Schlieriego. Zdjęcia z zawodów. Zdjęcia skoczni.  Podobało mi się to.
Patrzę na niego. Podchodzę do niego i dotykam jego ramienia.
- Zostaw. Sama sobie pościele,  nie mam pięciu lat- upominam go.
- Och, Weronika.... ja powinienem to robić, nie ty.
- Ale ty nie dajesz sobie z tym rady- śmieje się.- Masz na prawdę śliczny dom. Podoba mi się tu. I zdjęcia. To jest najlepsze. Sam je robiłeś. Większość. Są idealne- uśmiecham się do niego.
- Och,ja tak... To dobrze, że ci się tu podoba.
- Jak jechaliśmy... powiedziałeś, że jestem w twoim typie. A zaraz potem, że kochasz dziewczynę w twoim typie.
To.... słodkie.
- Och- chłopak przybliża się do mnie i obejmuje.- Tak, podobasz mi się. I tak.... kocham Cię.  Na prawdę.
Czuję jak się rumienie.
- Gregor.... jesteś.... kochany. 
Schlierenzauer nachyla się nade mną. Czuję, jak jego wargi dotykają moich. Oddaję pocałunek. Jest... taki inny. Robi to z niezwykłą delikatnością.
W końcu nie wytrzymuje.  Odpycham go od siebie. Ale kładę mu głowę na klatce piersiowej.
- Ja... nie mogę. Na prawdę. Jesteś wpaniały, podziwiam Cię za wszystko, ale... to by było dla mnie trudne. Chce iść spać.
- Jasne- wzdycha i odsuwa się ode mnie.- Rozumiem. Dobranoc.
- Nie bądź zły- chce go zatrzymać. Chociaż na moment.- Dobranoc, Schlieri.
- Jak coś jestem u siebie w sypialni. Ostatni pokój.
Wychodzi. Zamyka drzwi.  Wzdycham i wyjmuje z walizki koszulkę z napisem ' Garbik, fajeczka no i polecialo' oraz stare dresy Maćka i przechodzę do łazienki, która jest w pokoju. Odkręcam wodę i biorę prysznic. Po chwili zakręcam kran i wycieram skórę. Wychodzę z łazienki i wyglądam przez okno. Ma piękny widok. Na góry. Podoba mi się.

Nie mogę jednak zasnąć. W moim mózgu jest za dużo myśli. Kot, Schlierenzauer, decyzje.
Wstaje z łóżka, 11:30. Mam nadzieje, ze Gregor nie śpi. Podchodzę do ostatnich drzwi. Zauważam, że przedostaje się lekkie światło. Pukam i słyszę ciche " wejdź ". Otwieram drzwi. Schlieri siedzi na łóżku z laptopem na nogach. Jest w samych spodenkach. O mój Boże, jaką on ma klatę.
- Nie mogę zasnąć... - tłumacze się.
- Chodź- poklepuje miejsce obok siebie.
Wchodzę na łóżko i siadam obok niego. Od razu zauważam, że pisze coś na blogu.
- O czym nowy post?- pytam go.
- Napisze coś o pobycie w Polsce.
- Podobało Ci się tam?- pytam, gdy zauważam, że napisał takie zdanie.
- Oczywiście. To jedno z moich ulubionych miejsc. Umiesz niemiecki? Nie dodałem jeszcze tłumaczenia na Angielski.
- Tak, umiem. Znaczy nie tak płynnie, ale umiem.
- To świetnie- odkłada urządzenie na stolik i siada przodem do mnie.- Przepraszam za to w pokoju.
- Nie....podobało mi się.  Szczerze. Uhm... wiem,że to dziwne pytanie... ale... mogę z tobą spać? Tak, wiem...
- Mam duże łóżko. Oczywiście. Jutro dokończe pisać. A ty?
- Co ja?
- Prowadzisz jakiś blog? Albo coś?
- Tak... taki mały blog fotograficzno- hobbistyczny. Pisze dużo o skokach. Podróżach.
Chłopak podaje mi laptopa, a ja wpisuje link. On tylko z uśmiechem przegląda bloga. Błagam,  Spale się ze wstydu.
- Ulubiony skoczek? Gregor Schlierenzauer, nie spodziewałem się.
- Możesz mi  oszczędzić tego wstydu?- pytam.- Jesteś najlepszym skoczkiem. Według mnie. Poza skokami tez najlepszy. Bo dobrze wyglądasz.
- To miłe. Znaczy..... Nie lubisz mnie w stu procentach za wygląd. Na prawdę, mam dość osób, które zauważały we mnie tylko wygląd.
- Nigdy bym nie lubiła cie z powodu wygladu- trochę kłamstwo.- Liczy się to jaki jesteś.  I to, że dobrze skaczesz. Chociaż, jakbyś gorzej skakał tez byś był najlepszy.

niedziela, 15 listopada 2015

5. Pa, pa Polsko

Prędzej czy później musiał nadejść poniedziałek. Całą niedzielę przesiedziałam w domu słuchając muzyki i przeglądając wywiady ze skoczkami. Uwielbiałam oglądać takie rzeczy.
Budzi mnie mój budzik nastawiony na 8. Z wczorajszej rozmowy z Gregorem wywnioskowałam, że mam przyjść o 16 pod skocznie gotowa do wyjazdu.
Oczywiście nie byłam tego pewna czy to dobra decyzja. Wiedziałam jakie będę miała z tego problemy. Nikt nie wiedział o tym, że jadę z Gregorem do Austrii. Nikt oprócz samego skoczka i mnie.
Wstaję i wykonuję poranne czynności. Postanawiam zjeść śniadanie i pojechać na skocznie. Wczesna godzina nie przeszkadza mi w odwiedzeniu mojego drugiego domu. Na skoczni spędzałam naprawdę dużo czasu, pomijając nawet ułatwienie spotkań z ekipą.. przyjeżdżałam tam pomyśleć. O wszystkim. O Kocie.
Chwytam kluczyki i wybiegłam z domu,oczywiście zamykając go. Wsiadłam do auta i pojechałam pod skocznie. Od razu zauważam auto mojego przyjaciela i westchnęłam głośno. Przecież i tak mu musze powiedzieć o wyjeździe. Dzisiejszym wyjeździe.
Bez problemu znajduję się na terenie skoczni. Spaceruję po woli by skoncentrować się na każdym szczególe obiektu. Zauważam w końcu sylwetkę chłopaka,który patrzył gdzieś przed siebie. Postanowiam więc do niego podejść.
- Cześć- mówię najciszej,nie będąc pewna czy chłopak usłyszał moje słowa.
- O hej. A ty nie z Gregorkiem? Ostatnio na imprezie chyba się dobrze z nim bawiłaś!
- Nie. Jestem tu i przyszłam porozmawiać,  sama. Byłam z nim na imprezie, ponieważ mnie zaprosił, a ty nie raczyłeś się odezwać tylko znikałeś z tajemniczymi telefonami!
- Nie zrozumiesz tego. Nie ważne, nie wtrącaj sie- mówi bez większych uczuć. Tak jak nie on.
- Maciek... wszystko okay?Na pewno? Zachowujesz się inaczej niż zwykle... tak oschle.
- Bo łazisz z tym kutasem Gregorem? Pomyśl, chyba że na prawdę jesteś taka tępa na jaką wyglądasz- te słowa były jak cios prosto w serce.- Przestań się szmacić.
- Ty na prawdę.. tak...uważasz? - moje oczy szklą się.- Dziękuję. Teraz widać dla kogo ta przyjaźń była ważna.
- Nie... Weronika! To nie tak.
- A jak?- prycham.- Może powiesz, że to nie chcący? Ha! Nie spodziewałam się tego. Mam dosyć tego.
- Przepraszam. Na prawdę... jestem zły, że zadajesz się z tym typem. Miałaś mi o czymś powiedzieć.
- Więc... za tydzień jedziemy na zgrupowanie do Austrii... Gregor dzisiaj wraca, a ja pomyślałam,że zabiorę się z nim. No wiem... nie znam go bla bla bla! Trzeba odkrywać, a nie. Na prawdę dam sobie radę.
- Oh,okay... kiedy jedziesz?
- Dziś o 16. Jeżeli chcesz przyjdź się pożegnać. No, chyba, że będziesz miał zaraz o wszystko problem.
- Weronika... Ja tylko się o ciebie martwię i nie chce, być skończyła ze złamanym sercem i stracie zaufania.
- Do Ciebie nigdy nie stracę zaufania,  jesteśmy przyjaciółmi przecież- wzdycham i przytulam się do chłopaka.- To przyjdziesz o 16? Byłoby miło, na prawdę...
- Jasne-  chłopak uśmiecha się i zamyka w szczelnym uścisku.
Biła od niego przyjemna pozytywna energia i ciepło. Znałam go od bardzo dawna i wiedziałam, że tłumi w sobie teraz emocje. Był zły- widać to po nim. Jednak mam nadzieje, ze odpuści.
Chłopak odsuwa się i zaczyna mnie mierzyć wzrokiem,jakbym źle się ubrała albo coś.
- Coś nie tak?- pytam w końcu.
- Nie.... tak.....ugh, po prostu...  uważaj tam na siebie,proszę. Uważaj na Gregora.
* godzina 16 *
Stoje pod skocznią i opieram się o drewniany płot niedaleko. Zbliża się godzina szesnasta, a nigdzie nie widziałam samochodu Gregora. Ani jego. Coraz bardziej  się  niepokoję. Może ten wyjazd nie jest na miejscu? Nie gram Gregora bardzo dobrze,ale też nie tak by nie wiedzieć kim jest i na co się pisze. Wiedziałam, że przez to minusuje w oczach Kota. Przy  okazji miał przekazać,że wyjeżdżam do Warszawy i nie będzie mnie, dopiero na zgrupowaniu.
W końcu zauważam auto Austriaka. Zaparkował obok mnie i wysiada z auta. Podchodzido mnie i ucalowałowuje mój policzek.
- No to co? Jedziemy?
- Wiesz... moglibyśmy zaczekać parę minut? Umówiłam się z kotem, że przyjdzie się pożegnać... ale chyba to nie ma sensu.
- Jasne, poczekajmy. Przecież wiem, że on cię bardzo lubi- puszcza mnie oczko.
- Nie prawda.... no... może trochę...  tez go bardzo lubię. .. jest bardzo kochany. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mi pomógł. Zawsze mnie wspierał,zawsze ze mną był.
- Rozumiem.... Zaraz pewnie przyjedzie, nie martw się.
Rozglądałam się z nadzieją po skoczni i po parkingu. Nie zauważyłam go. Miał tu być. Czyżby zapomniał? Może przyjechał wcześniej, ale odjechał? Albo przyjedzie po naszym odjeździe.
Zauważyłam w końcu jego auto. Zaparkowało niedaleko nas. Chłopak wybiegł z samochodu i pobiegł do mnie. Zamknął w szczelnym uścisku.
- Kocur, puść mnie!- zaśmiałam się.
- Jasne- chłopak odsunął się ode mnie i odwraca do Austriaka mierząc go wzrokiem.- Mam nadzieje,ze nic jej nie zrobisz.
- Nie potrafiłbym- Gregor uśmiecha się.
- Maciek, dam sobie radę. Nie mam pięciu lat, poza tym będę miała wspaniałego przewodnika- wskazuję na Gregora.
- Um, no tak.
- Weronika, zaniosę ci te walizki i jedziemy. Mamy mało czasu, jeżeli nie chcemy stać cały czas w korkach.
- A,tak. Dobrze, zaraz przyjdę.
* Maciek. *
Dziewczyna ucałowuje mój policzek i odchodzi, wsiadając do auta Schlierenzauera. Przekręcam oczami. Blondyn podchodzi do mnie.
- No to, do zobaczenia na zgrupowaniu- mówi.
- Jeżeli tylko spadnie jej włos z głowy, jeżeli tylko jedna łza poleci z jej oczu to pożałujesz, Gregor- mówię jak najbardziej poważnym tonem.
- Kot, opanuj się. Nic jej nie zrobię, chyba...- puszcza mi oko i odchodzi.
Gdy samochód znika na horyzoncie ogarniam właśnie to, co się stało. Moja najlepsza przyjaciółka wyjechała na tydzień z zupełnie obcym człowiekiem do Austrii. A ja? Ja nic nie zrobiłem. Racja, jest dorosła i wie co robi, ale Gregor jest... on jest inny. Ona jest naiwna, nie zauważy, jak on obkręci ją sobie wokół palca. Wykorzysta ją. Na pewno.
Czuję wibracje swojego telefonu i wyjmuje go z kieszeni.  Sprawdzam smsa.

Od: Nieznany
Pamiętasz o tym,żeby stawić się dzisiaj w klubie

Wiem od kogo są tajemnicze smsy, jednak wolę je ignorować.
Wsiadam do swojego auta i jadę do swojego mieszkania,gdzie czekają na mnie Piotrek i Kamil. Wchodzę do pomieszczenia i rzucam się od razu na kanapę obok swoich kumpli.
- Stary, aż tak źle?- pyta Stoch.- Ona pojechała tylko na trochę do Wawy. Zobaczycie się na zgrupowaniu.
- Eh, tak wiem- pamiętam, żeby nie wyjść z kłamstwa.- Ale ona jest daleko. Nie będzie jej.
- Ale zobaczysz ją! Kocur, sam mówiłeś, że to tylko przyjaźń! - Wiewiór klepie mnie po plecach.- Jesteś młody i przystojny. Stary, idź na imprezę się zabawić. Poznasz nowe dziewczyny.  Na pewno będziesz tego chciał!
Chcę Weroniki.
- Uhm,  tak. Ale może nie dzisiaj, co? Odpoczne trochę. Pogramy w coś?
- Nie wiesz.. kupiłem piwo. Może się skusisz?- kręcę głową.- No weź! Znajdziesz sobie inną dziewczynę!
- Nie byliśmy razem.
- No i? Ale zachowywaliscie się jak para, wiec nie widzę roznicy!- krzyczy Kamil.
- Nie... Na prawdę. Za dużo emocji jak na dzisiaj.
- Za dużo? Stary!