niedziela, 15 listopada 2015

5. Pa, pa Polsko

Prędzej czy później musiał nadejść poniedziałek. Całą niedzielę przesiedziałam w domu słuchając muzyki i przeglądając wywiady ze skoczkami. Uwielbiałam oglądać takie rzeczy.
Budzi mnie mój budzik nastawiony na 8. Z wczorajszej rozmowy z Gregorem wywnioskowałam, że mam przyjść o 16 pod skocznie gotowa do wyjazdu.
Oczywiście nie byłam tego pewna czy to dobra decyzja. Wiedziałam jakie będę miała z tego problemy. Nikt nie wiedział o tym, że jadę z Gregorem do Austrii. Nikt oprócz samego skoczka i mnie.
Wstaję i wykonuję poranne czynności. Postanawiam zjeść śniadanie i pojechać na skocznie. Wczesna godzina nie przeszkadza mi w odwiedzeniu mojego drugiego domu. Na skoczni spędzałam naprawdę dużo czasu, pomijając nawet ułatwienie spotkań z ekipą.. przyjeżdżałam tam pomyśleć. O wszystkim. O Kocie.
Chwytam kluczyki i wybiegłam z domu,oczywiście zamykając go. Wsiadłam do auta i pojechałam pod skocznie. Od razu zauważam auto mojego przyjaciela i westchnęłam głośno. Przecież i tak mu musze powiedzieć o wyjeździe. Dzisiejszym wyjeździe.
Bez problemu znajduję się na terenie skoczni. Spaceruję po woli by skoncentrować się na każdym szczególe obiektu. Zauważam w końcu sylwetkę chłopaka,który patrzył gdzieś przed siebie. Postanowiam więc do niego podejść.
- Cześć- mówię najciszej,nie będąc pewna czy chłopak usłyszał moje słowa.
- O hej. A ty nie z Gregorkiem? Ostatnio na imprezie chyba się dobrze z nim bawiłaś!
- Nie. Jestem tu i przyszłam porozmawiać,  sama. Byłam z nim na imprezie, ponieważ mnie zaprosił, a ty nie raczyłeś się odezwać tylko znikałeś z tajemniczymi telefonami!
- Nie zrozumiesz tego. Nie ważne, nie wtrącaj sie- mówi bez większych uczuć. Tak jak nie on.
- Maciek... wszystko okay?Na pewno? Zachowujesz się inaczej niż zwykle... tak oschle.
- Bo łazisz z tym kutasem Gregorem? Pomyśl, chyba że na prawdę jesteś taka tępa na jaką wyglądasz- te słowa były jak cios prosto w serce.- Przestań się szmacić.
- Ty na prawdę.. tak...uważasz? - moje oczy szklą się.- Dziękuję. Teraz widać dla kogo ta przyjaźń była ważna.
- Nie... Weronika! To nie tak.
- A jak?- prycham.- Może powiesz, że to nie chcący? Ha! Nie spodziewałam się tego. Mam dosyć tego.
- Przepraszam. Na prawdę... jestem zły, że zadajesz się z tym typem. Miałaś mi o czymś powiedzieć.
- Więc... za tydzień jedziemy na zgrupowanie do Austrii... Gregor dzisiaj wraca, a ja pomyślałam,że zabiorę się z nim. No wiem... nie znam go bla bla bla! Trzeba odkrywać, a nie. Na prawdę dam sobie radę.
- Oh,okay... kiedy jedziesz?
- Dziś o 16. Jeżeli chcesz przyjdź się pożegnać. No, chyba, że będziesz miał zaraz o wszystko problem.
- Weronika... Ja tylko się o ciebie martwię i nie chce, być skończyła ze złamanym sercem i stracie zaufania.
- Do Ciebie nigdy nie stracę zaufania,  jesteśmy przyjaciółmi przecież- wzdycham i przytulam się do chłopaka.- To przyjdziesz o 16? Byłoby miło, na prawdę...
- Jasne-  chłopak uśmiecha się i zamyka w szczelnym uścisku.
Biła od niego przyjemna pozytywna energia i ciepło. Znałam go od bardzo dawna i wiedziałam, że tłumi w sobie teraz emocje. Był zły- widać to po nim. Jednak mam nadzieje, ze odpuści.
Chłopak odsuwa się i zaczyna mnie mierzyć wzrokiem,jakbym źle się ubrała albo coś.
- Coś nie tak?- pytam w końcu.
- Nie.... tak.....ugh, po prostu...  uważaj tam na siebie,proszę. Uważaj na Gregora.
* godzina 16 *
Stoje pod skocznią i opieram się o drewniany płot niedaleko. Zbliża się godzina szesnasta, a nigdzie nie widziałam samochodu Gregora. Ani jego. Coraz bardziej  się  niepokoję. Może ten wyjazd nie jest na miejscu? Nie gram Gregora bardzo dobrze,ale też nie tak by nie wiedzieć kim jest i na co się pisze. Wiedziałam, że przez to minusuje w oczach Kota. Przy  okazji miał przekazać,że wyjeżdżam do Warszawy i nie będzie mnie, dopiero na zgrupowaniu.
W końcu zauważam auto Austriaka. Zaparkował obok mnie i wysiada z auta. Podchodzido mnie i ucalowałowuje mój policzek.
- No to co? Jedziemy?
- Wiesz... moglibyśmy zaczekać parę minut? Umówiłam się z kotem, że przyjdzie się pożegnać... ale chyba to nie ma sensu.
- Jasne, poczekajmy. Przecież wiem, że on cię bardzo lubi- puszcza mnie oczko.
- Nie prawda.... no... może trochę...  tez go bardzo lubię. .. jest bardzo kochany. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mi pomógł. Zawsze mnie wspierał,zawsze ze mną był.
- Rozumiem.... Zaraz pewnie przyjedzie, nie martw się.
Rozglądałam się z nadzieją po skoczni i po parkingu. Nie zauważyłam go. Miał tu być. Czyżby zapomniał? Może przyjechał wcześniej, ale odjechał? Albo przyjedzie po naszym odjeździe.
Zauważyłam w końcu jego auto. Zaparkowało niedaleko nas. Chłopak wybiegł z samochodu i pobiegł do mnie. Zamknął w szczelnym uścisku.
- Kocur, puść mnie!- zaśmiałam się.
- Jasne- chłopak odsunął się ode mnie i odwraca do Austriaka mierząc go wzrokiem.- Mam nadzieje,ze nic jej nie zrobisz.
- Nie potrafiłbym- Gregor uśmiecha się.
- Maciek, dam sobie radę. Nie mam pięciu lat, poza tym będę miała wspaniałego przewodnika- wskazuję na Gregora.
- Um, no tak.
- Weronika, zaniosę ci te walizki i jedziemy. Mamy mało czasu, jeżeli nie chcemy stać cały czas w korkach.
- A,tak. Dobrze, zaraz przyjdę.
* Maciek. *
Dziewczyna ucałowuje mój policzek i odchodzi, wsiadając do auta Schlierenzauera. Przekręcam oczami. Blondyn podchodzi do mnie.
- No to, do zobaczenia na zgrupowaniu- mówi.
- Jeżeli tylko spadnie jej włos z głowy, jeżeli tylko jedna łza poleci z jej oczu to pożałujesz, Gregor- mówię jak najbardziej poważnym tonem.
- Kot, opanuj się. Nic jej nie zrobię, chyba...- puszcza mi oko i odchodzi.
Gdy samochód znika na horyzoncie ogarniam właśnie to, co się stało. Moja najlepsza przyjaciółka wyjechała na tydzień z zupełnie obcym człowiekiem do Austrii. A ja? Ja nic nie zrobiłem. Racja, jest dorosła i wie co robi, ale Gregor jest... on jest inny. Ona jest naiwna, nie zauważy, jak on obkręci ją sobie wokół palca. Wykorzysta ją. Na pewno.
Czuję wibracje swojego telefonu i wyjmuje go z kieszeni.  Sprawdzam smsa.

Od: Nieznany
Pamiętasz o tym,żeby stawić się dzisiaj w klubie

Wiem od kogo są tajemnicze smsy, jednak wolę je ignorować.
Wsiadam do swojego auta i jadę do swojego mieszkania,gdzie czekają na mnie Piotrek i Kamil. Wchodzę do pomieszczenia i rzucam się od razu na kanapę obok swoich kumpli.
- Stary, aż tak źle?- pyta Stoch.- Ona pojechała tylko na trochę do Wawy. Zobaczycie się na zgrupowaniu.
- Eh, tak wiem- pamiętam, żeby nie wyjść z kłamstwa.- Ale ona jest daleko. Nie będzie jej.
- Ale zobaczysz ją! Kocur, sam mówiłeś, że to tylko przyjaźń! - Wiewiór klepie mnie po plecach.- Jesteś młody i przystojny. Stary, idź na imprezę się zabawić. Poznasz nowe dziewczyny.  Na pewno będziesz tego chciał!
Chcę Weroniki.
- Uhm,  tak. Ale może nie dzisiaj, co? Odpoczne trochę. Pogramy w coś?
- Nie wiesz.. kupiłem piwo. Może się skusisz?- kręcę głową.- No weź! Znajdziesz sobie inną dziewczynę!
- Nie byliśmy razem.
- No i? Ale zachowywaliscie się jak para, wiec nie widzę roznicy!- krzyczy Kamil.
- Nie... Na prawdę. Za dużo emocji jak na dzisiaj.
- Za dużo? Stary!

2 komentarze:

  1. Super super super a juz myślał ze zostawiłaś ten blog czekam xo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah dziekuje ^^
      Znaczy, zostawilam na "troche". Mialam nadmiar pracy i po prostu zapomnialam o bloggerze i o tym opowiadaniu! :D <3

      Usuń