sobota, 5 marca 2016

15. Stare dzieje, w ogóle o co chodzi?

Zbliżał się ostatni dzień pobytu w Austrii. Jestem pod zaskoczeniem jak to wszystko szybko minęło.
Cały ten tydzień skupiłam głównie na pracy. Robiłam dużo zdjęć, pokazywałam je chłopakom, trenerom i reszcie sztabu. Byłam uradowana z mojej pracy,bo była satysfakcjonującą.
Dużo też rozmawiałam z chłopakami. Stało się to głównie dlatego, że unikałam kontaktu ze Schlierenzauerem. Kiedy widziałam, że idzie w moją stronę od razu brałam do rozmowy pierwszego lepszego z kadry. Na szczęście prawie zawsze był to Maciek.
Ciesze się, że to koniec bycia na tym zgrupowaniu. Jasne, mogłam się po prostu zwolnić i jechać do domu, ale nie chciałam. Stęskniłam się za chłopakami i wolałam posiedzieć trochę z nimi.
Ostatniego dnia treningi strasznie się dłużyły. Wszyscy trenerzy próbowali dopilnować swoich ,,podopiecznych".
Ja jak zwykle siedzę na trybunach i robie zdjęcia. Czekam na chłopaków, ponieważ mieliśmy iść potem na miasto. Oczywiście kręci się w okół mnie sporo osób pracujących na skoczni jak i skoczków. Poza mną są może dwie osoby, które zajmują się fotografią.
- Ugh, nareszcie przerwa- obok mnie upada Maciek widocznie zmęczony serią treningów.
- Daj spokój. Miałeś trochę rozciągnięć i jeden skok, a już narzekasz.
- Łatwo ci mówić, bo siedzisz i robisz zdjęcia. Pewnie oprawisz wszystkie moje w ramkę i powiesisz nad łóżkiem- żartuje.
- Tak, tak, na pewno. Po co mi to skoro mam oryginał na wyciągnięcie ręki?
- Nie zawsze będziesz z nami jeździła, wiesz o tym.
- Pfff, nie będziecie mnie zabierać? Szkoda, to znajdę sobie kogoś innego.
-Taaaa, może jeszcze to będzie Gregor. Jeszcze na to pozwolę- chłopak klaszcze w dłonie. - No właśnie, spójrz kto idzie!
Rozglądam się. Szatyn szedł w naszą stronę. Zauważam, że Maciek od razu się denerwuje.
- Hej, dzisiaj ostatni dzień i chciałem po prostu...
- Ty dużo rzeczy chciałeś- burczy Kot pod nosem.
- Kochanie, proszę Cię- posyłam mu spojrzenie.
- No dobra. Masz pięć minut, nie więcej- brunet odchodzi, a Austriak zajmuje miejsce obok mnie.
- Przepraszam Cię za niego. Po prostu... no, on Cię nie lubi i tyle.
- Wiem, wiem. Po prostu cie kocha i się o ciebie martwi. To coś normalnego.
- Taaak.
- No więc wieczorem jedziecie?- pyta.
- Jasne, wszystkie kraje stąd odjeżdżają wieczorem.
- Racja. Chciałem cie poraz kolejny przeprosić za to wszystko.
- Nic się takiego... no, nie stało- uśmiecham się.
- Stało się. Teraz mnie nie lubisz, widzę to- wzdycha.
-Nie, stop. Lubie Cię, nawet bardzo. Tylko wiesz, to dla mnie było dziwne. W ogóle zachowałam się bardzo nieodpowiedzialnie. Tak wyjechać sobie z nieznajomym, bezsens. Powinnam to wcześniej przemyśleć.
- Ale nic ci nie zrobiłem. No chyba, że liczy się to pytanie, nie ważne.
- Tak, zapomnijmy o tym. Stare dzieje, w ogóle o co chodzi?- śmieję się.
- Nie wiem, w ogóle nie wiem- uśmiecha się.- Powinienem juz iść. Chyba Maciek się trochę niecierpliwi.
- Uhm, tak. To pa. Przyjdziesz wieczorem się pożegnać?- pytam, gdy chłopak odchodzi.
- Nie wiem. Na prawdę, nie wiem.

#####
Krótko. Ale nie miałam weny na ten rozdział. Pisałam go strasznie długo, podczas gdy mam już plany na 10 do przodu.

Koniec sezonu. Wiec chciałam go trochę podsumować.

Po 1- zawieszenie kariery przez Gregora. Był to dla mnie na początku szok, ale Schlieri jest mocnym zawodnikiem i mam pewność, że niedługo powróci znowu na belkę. Przy okazji, słyszeliście, że ta sierota miała wypadek w Kanadzie? Jeździ poza trasami to tak ma, huh.

Po 2- Peter Prevc. ( jego ulubiona liczba, wiec omawiam go jako drugiego :v ) Na ten moment twierdzę, że jest najlepszy. Pobił prawie wszystkie rekordy Schlierenzauera (nadal ma te 53 miejsca :v). Należały mu się te wszystkie wygrane, bo na prawdę ciężko na to pracował. Ma wspaniały styl jeżeli chodzi o skoki oraz latanie.  Po prostu król Peter II, tak, musiałam.

Po 3.- Norwegowie. Mocna drużyna. Oczekuje w przyszłym roku Forfanga z kryształową albo chociaż na podium, zależy jak będzie z Peterem. 

Po 4- Zakończenie kariery szkoleniowca przez Łukasza Kruczka. Nie ważne co teraz by o nim   teraz źle mówili i tak uważam go za jednego z najlepszych trenerów na świecie. Doprowadził Kamila do 2 złotych medali i stworzył bardzo dobrą reprezentację. Jeden gorszy sezon o niczym nie świadczy, bo każdemu się zdarza. Dziękuję mu za te wspaniałe 8 lat.

To chyba wszystko. Napisałabym tez coś o moim fav teamie, Austriakach,  ale w sumie nie mam co. Michi świetnie, szkoda, że nie załapał się na 3 miejsce ale to wszystko przez to, że w Titishee - Neudstadt (?) Się nie dostał do 30. Kraft- pierwsza połowa sezonu tez dobrze. Brązowy medal, czego mu gratuluję.  Pierwsze miejsce w "igrzyskach olimpijskich" w Zakopanem. Teraz juz trochę słabiej, ale mam nadzieje, ze to wina Mannera, bo ostatnio doszły mu słodycze.

Kocham was!

poniedziałek, 29 lutego 2016

14. Państwo Kot

Resztę wieczoru spędziłam z chłopakami popijając piwo. Wszyscy widzieli to co stało się na parkiecie- taniec i pocałunek. W przekonaniu większości byliśmy parą.
Zaraz po całym zajściu nie widziałam Schlierenzauera. Słyszałam, że wyszedł z klubu, co jest chyba prawdą.

Budzę się. Unoszę głowę- znajduje się w pokoju hotelowym. W sumie nie wiem jak się tu znalazłam, bo ostatnie co pamiętam to wejście do busa. Najwidoczniej przenieśli mnie do pokoju.
Na drugim łóżku śpi Maciek. Wstaję i spoglądam na zegarek. Dwunasta godzina... boże, treningi miały być o ósmej!
- Maciuś! Wstawaj, jejku, treningi!- krzyczę mu nad uchem.
On tylko podnosi głowę i przeciera oczy. Spogląda na zegarek i się uśmiecha.
- Weronika... przecież jakby były treningi nie było by mnie tu w łóżku. Poprosiłem trenera by zwolnił mnie z dzisiejszego dnia, ty tez nie masz nic do roboty.
- A reszta?
- Nie wiem, nie moja sprawa. Na co czekasz? Połóż się jeszcze- chłopak posuwa się na swoim łóżku robiąc mi miejsce.
- Jesteś niemożliwy- śmieję się poczym zajmuje miejsce obok niego.
- Ale za to mnie uwielbiasz, prawda?
- Oczywiście- puszczam mu perskie oko.
Czuję jak chłopak oplata mnie dłońmi w talii i kładzie głowę na moim ramieniu. Jest to miłe uczucie.
- Mogę się coś ciebie spytać?- słyszę jego szept.
- Oczywiście.
- Wiem,że to może głupie, ale... zostaniesz moją dziewczyną?
- Maciek.. jasne, że tak.  Myślałam, że po wczorajszym wieczorze to wyjaśnione.

***
Nie można jednak cały dzień leżeć w łóżku. Postanowiliśmy zejść przynajmniej na obiad.
Bierzemy jedzenie i dosiadamy się do stolika.
- No, no. Fajnie się nie przychodzi na treningi. Podobno się zwolniliście, bo niby się źle czujecie po imprezie- atakuje Klemens.
- To prawda, źle się czuliśmy- odpowiada Maciek.
Piotrek posyła reszcie kadry dwu znaczne spojrzenia po czym wybuchają śmiechem.
- Chyba dobrze, że ominął nas trening- szepczę do bruneta.
- A! Weronika, pytał o ciebie Schlierenzauer- zwraca się do mnie Janek.- Odpowiedziałem, że jesteś zajęta Kotem.
Od razu wiem, że to nie wróży dobrze.
- Uhm, dobrze- wzdycham i opieram się o Maćka.
- Ejejej, czuje coś! Też czujecie?- pyta Żyła, szturchając Kamila i Dawida.- Miłość! Miłość wszędzie, kochani!  Hehe! Państwo Kot!
- Debil- zaczynam się z niego śmiać wraz z innymi.
Spoglądam na Maćka. W sumie byśmy im powiedzieli...
- No, nie mało się mylisz, przyjacielu- klaszcze chłopak.- Z tym szczególem, że tylko się nie ozenilismy.
- O MÓJ BOŻE! Oni są parą, tak, tak! Kto wygrał zakład?! MY!- zaczynają drzeć się Piotrek i Dawid. Cała sala się na nich patrzy.
-Tak, jesteśmy parą. Oficjalnie od rana- przewracam oczami.- A teraz nie obraźcie się ale idę na spacer. Kochanie, idziesz czy zostajesz?
- Pójdę, żeby Cię Schlieri nie upolował.

Dochodzimy pod skocznie. Wiem, że na pewno Gregor tu będzie.
- Nie denerwuj się- Maciek ściska moją dłoń.
- Nie denerwuje się, przecież tu jesteś.
Wchodzimy na teren Bergisel. Zauważam paru austriackich skoczków, którzy pogrążeni są w rozmowie. Widzę tam Stefana i postanawiam podejść. Kot niestety albo i stety musi udać się tam ze mną.
- Cześć wam- witam się z nimi.
Maciek mówi tylko ciche ,,dobry" pod nosem. Widać, że bardzo ich lubi.
- Hej, Gregor cie szukał. Mówił, że chce z tobą pogadać- przekazuje mi Kraft.
- Och, dobrze.. wiesz może gdzie go znajdę przynajmniej?- pytam.
- Siedzi gdzieś tam na górze z aparatem.
- Dzięki- uśmiecham się.- Chodź skarbie.
Idziemy na górę. Dokładnie znam drogę na samą górę skoczni.
Stefan mówił prawdę. Gdy jestem na gorze zauważam Gregora siedzącego na podłodze z aparatem. Spoglądam na Maćka, który widocznie jest zdenerwowany  pobytem tutaj.
- Hej- mówię do szatyna. On tylko spogląda na mnie.- Co tam? Podobno mnie szukałeś czy coś.
- Tak, chciałem pogadać. Jak widać, chodzisz z Kotem?
- Tak, jest ze mną- odpowiada mu brunet.
- Nie ciebie pytałem, ale przynajmniej mam odpowiedź.
- Proszę was. Czy nie możecie chociaż raz być dla siebie mili?- przewracam oczami.
- Nie. Skarbie, wiesz co sądzę o Schlierenzauerze, swojego zdania nie zmienię.
- Ale to ze mną ona przyjechała do Austrii, nie z Tobą.
- Dobra,stop!- krzyczę.- Gregor, chcesz porozmawiać? Maciuś, proszę cię, daj nam pięć minut.
- Jeżeli prosisz... czekam na dole.
Chłopak całuje mój policzek i posyła Austriakowi piorunujące spojrzenie. Odchodzi, a ja spoglądam na Tyrolczyka.
- Czyli jednak razem - wzdycha.- Myślałem, że coś pomiędzy nami mogło by być. Przynajmniej po tych wyznaniach gdy tu jechaliśmy.
- Byłam głupia, tyle ci powiem. Nie mogłabym z tobą być, to durne i nieodpowiedzialne.
- Hm? Niby czemu?
- Mało się znamy. Ja wiem tyle co z internetu, konkursów i opowieści. Ty mnie praktycznie nie znasz. To, że w pewnym stopniu mi się podobasz nie znaczy, że mamy być razem. Połowa dziewczyn ze świata skoków ugania się za tobą.
- Ale ty jesteś tą jedyną. Podobasz mi się, tyle mogę powiedzieć.
- Daj mi święty spokój, jasne?- prycham. - Możemy utrzymywać kontakt, nie zakazuje tego. Chce cię poznać bardziej... ale jako przyjaciela, kumpla, doradcę. Wyobrażasz to sobie? Bylibyśmy parą... w końcu zawiedlibyśmy się na sobie. Proste fakty by nas zaskoczyły, bo jednak się nie znamy.
- Tak, masz rację... przepraszam cię. Po prostu złapałem z tobą dobry kontakt... po zerwaniu z Sandrą próbuje kogoś znaleźć. Może to za szybki impuls.
- Na pewno, Schlieri. Rozumiem, że chcesz ją zastąpić, ale nie tak szybko. Może kiedyś, za parę lat, jeżeli nie ożenie się z Maćkiem. Widzisz? Na związek trzeba długo pracować. Musze już iść, bo czeka na mnie na dole, poza tym nie przyjechałam się obijać. Trzymaj się.
Macham do niego i odchodzę. Ulżyło mi po tym dialogu z Austriakiem.

####
Trochę się wplątała, prawda? :)
#Spojler
Gdy tylko treningi w Austrii się skończą, wszystko wróci do spokojnej normy.

czwartek, 11 lutego 2016

13. Kocur leci po całości

Gdy tylko moi koledzy oddali swoje skoki i porozciągali się trochę mogliśmy wrócić do hotelu. Szczerze wolałam cały pobyt w Austrii przesiedzieć z Maćkiem w pokoju i grać w Jengę niż widzieć się z Gregorem.
Oczywiście przychodził do mnie parę razy kiedy robiłam zdjęcia. Nie powiem, wkurzało mnie to. Dwa razy uratował mnie Stefan, który niby potrzebował pomocy. Będę się musiała mu odwdzięczyć.
Robił się późny wieczór, kiedy chłopaki oświadczyli mi, że wybieramy się na imprezę. Oczywiście próbowałam im odmówić, ale jak się na coś uprą...

- Weronika! Jesteś już gotowa?-słyszę głos Maćka dochodzący zza drzwi.
- Jeju, zaczekaj chwilę.
Przeglądam się w lustrze. Mam na sobie jedną z letnich sukienek i sweter. Włosy wyprostowałam i nałożyłam trochę makijażu.
Otwieram drzwi i wychodzę. Od razu czuję wzrok Kota.
- Coś nie tak?- unoszę brew.
- Nie, nic....  tylko, mam piękną przyjaciółkę- uśmiecha się.
- Ooo, dziękuję. Jesteś kochany- postanawiam go przytulić.
Przy Maćku czuje się.. bezpieczna, szczęśliwa, spełniona? Jednak czasami bardziej traktuje go jak starszego brata. Uprzedza mnie przed wszystkim, mówi co mogę, a czego nie.
- Ooo, wiedziałem, że coś jest na rzeczy! Kamil! Patrz!- do pokoju wbiega Piotrek, a my odskakujemy od siebie.
- Umiesz psuć chwile, stary- przewraca oczami brunet.
- I tak byś nie zamoczył, heheheh- charakterystyczny śmiech Żyły roznosi się echem po hotelu.
- Tak, tak, racja- biorę z wieszaka kurtkę.- Idziemy już?
- Jasne,chyba po to przyszedłem!
- To prowadź- Maciek mówi lekko zdenerwowany.
Wychodzimy z pokoju. Do klubu prowadzi nas Piotrek- jednak najpierw wszyscy spotykamy się w holu przy przeliczyć ekipę.
Ciągnę za rękę Kota. On patrzy tylko na mnie pytającym wzrokiem.
- Co jest?
- Nie denerwuj się na wiewióra jakby co, dobrze? Nie jego wina, że ma zepsuty zegar i nie umie wyczuć chwili. Poza tym i tak by do niczego nie doszło.
- Nie będę się na niego denerwował- uśmiecha się.- Wiem jaki jest Piotrek. Może trochę na początku byłem zły, ale dajmy sobie z tym spokój. Racja, do niczego by nie doszło.
- O, mam prośbę.
- Jaką?
- Gdybyś widział Schlierenzauera..
- Tak, wiem. On nawet się do ciebie nie zbliży. A teraz chodźmy, bo pójdą bez nas- puszcza do mnie oczko.

Do klubu pojechaliśmy oczywiście autobusem kadry. Wszyscy obgadywali juz plan imprezy, uwzględniając dużą ilość alkoholu.
Nie wspominałam im o tym, że jutro też są treningi i nie będą się dobrze czuli.
Stoimy pod budynkiem. Ochroniarz bardzo skrupulatnie sprawdza listę. Jest to impreza tylko dla skoczków i ekipy, ewentualnie osób takich jak ja. Jest to dobry sposób na to, by nie wszedł nikt nie proszony.
Wszystko dopiero się rozkręca. Widać, że DJ dopiero puszcza pierwsze kawałki, a goście parę chwil temu przyszli. Zauważam Austriaków- logiczne, że są tu pierwsi.  W końcu jesteśmy w Austrii. Potem widzę Słoweńców. Wszyscy są przy barze i opijają.
Siadamy przy stole. Czuje się, jakbym była tu jedyna dziewczyną co prawie jest prawdą. Są tu dziewczyny tylko skoczków Austriackich, oprócz kelnerek. Spoglądam na chłopaków. Żyła patrzy się w kufel piwa, który magicznym sposobem znalazł się przed nim. Kamil dyskutuje z Jankiem i Klimkiem. A Maciek ma wbity wzrok przed siebie, czyli w.... Gregora. Kto by się spodziewał?
- Dopóki siedzę z wami on tutaj nie dojdzie- wzdycham.
- W ogóle nie dojdzie, bo będziesz cały czas ze mną- czuję, jak brunet obejmuje mnie ramieniem.
Z jednej strony jestem szczęśliwa. Maciek stoi po mojej stronie, sądzę, że mógłby się nawet bić z chłopakiem. A z drugiej.. to dziwne. Przecież to mój przyjaciel. Tylko przyjaciel.
- Kocur leci po całości- wiewiór szepcze do Kamila.
- Słyszałam to!- macham mu dłonią przed oczami.
- Dobrze, ale nie bij!
Wybuchamy śmiechem.
- Weronika... pójdziemy zatańczyć?- pyta brunet.
- Oczywiście, chodźmy.
Nie mam nic do stracenia. W sumie to tylko taniec. Przecież tak nagle nie puszczą wolnej muzyki.
Wciskamy się pomiędzy chłopaków, którzy już wcześniej znaleźli się na parkiecie. Chłopak posyła mi zachęcający uśmiech, a ja zaczynam poruszać się w rytm jakiejś muzyki.
Nagle, tak jakby po złości, DJ zmienia repertuar. Zaczyna od jakiegoś wolnego rytmu, który gdzieś już słyszałam. Maciek wzrusza ramionami, nie mogę teraz odejść. Chłopak kładzie swoje ręce na moich biodrach. Ja swoje dłonie na jego barkach. Próbujemy jakoś tańczyć - może nie jest to perfekcjonizm, ale na pewno tańczymy lepiej od reszty.
Romantyczny nastrój, bo chyba tak to mogę nazwać, udziela się każdemu. Niektórzy z chłopców tańczą gdzieś ze swoimi partnerkami, niektórzy próbują wyrwać kelnerki.
Musze przyznać, że Kot jest jednym z lepszych tancerzy. Cały czas czuje na sobie baczny wzrok Schlierenzauera. Kto wie, gdyby sprawy inaczej się potoczyły może z nim bym tańczyła.
- Jesteś cudowna- słyszę szept mojego 'partnera'.
- Dziękuję - odpowiadam nieco niepewnie.
Czuję, jak jego usta lekko dotykają skóry mojego policzka -już wtedy wiem,że nie jest to dobry krok. Następnie czuje jego wargi na moich. Chwilę się zastanawiam, ale oddaje pocałunek.

środa, 3 lutego 2016

12. Musimy z tym skończyć

Miałam dużo czasów na przemyślenie mojego postępowania przez ostatnie parę tygodni. Zdałam sobie sprawę z tego, że zachowywałam się jak jakaś nastolatka. Nie znałam przecież Gregora, mógł okazać się każdym typem człowieka.
Postanowiłam zakończyć z nim znajomość zaraz po skończeniu zgrupowania. Miałam i mam w okół siebie wiele wspaniałych osób,  takich jak np. Maciek, którym ufam i ich znam. Ale przecież chyba właśnie chodzi w życiu, by poznawać?

Czego nienawidziłam i nienawidzę w zgrupowaniach za granicą czy nawet daleko od domu? Wszystkie reprezentacje w jednym hotelu, ta sama stołówka.
Nakładam na talerz trochę jajecznicy i wlewam soku do szklanki. Wyszukuję wzrokiem reprezentację i zasiadam obok nich. Wszyscy są w wyśmienitych humorach-  a najbardziej Kot. Czy coś się stało? Zawsze to Wiewiór dawał tą pozytywną energię.
- Ej, Maciuś. Coś się stało? Taki uśmiechnięty jesteś?- w końcu pytanie pada z ust Klimka.
- A nic ważnego - puszcza mi oczko, na co oboje zaczynamy się śmiać.
- Czyżby to się stało? Jesteście razem? Yes!- krzyczy Piotrek, na co cała sala spogląda na nas.
- Nie,fujka- podsumowuję.
- Obrażam się- chłopak odwraca się do mnie plecami.
- Nie są razem, bo są po ślubie. Jak stare małżeństwo- odzywa się Janek.
- Tak, tak. Pomarzyć sobie możecie- trener zabiera głos.- Widzę was wszystkich za piętnaście minut przy autobusie. Zrozumiano?
- Tak, jasne- odpowiadamy chórem.

***

Samochód parkuje pod skocznią. Oczywiście wysiadam jako pierwsza. Wyjmuję tez torbę z moimi 'narzędziami'. Oglądam się dookoła. Jesteśmy prawie pierwsi na skoczni... poza Austriakami. Pięknie.
Gdy wszyscy wyszli z autobusu nareszcie możemy zacząć trening. Wolę zająć się robieniem zdjęć niż staniem i czekaniem.

Wchodzę na skocznie i kieruję się na trybuny. Seria treningowa zaraz się zacznie, powinnam zrobić parę ładnych zdjęć.
Serie podzielili na reprezentacje. Najpierw skakali Austriacy,  potem Niemcy, Słoweńcy i dopiero Polacy. Mogę porobić trochę zdjęć innych, tez się przydadzą.
Na paru pierwszych zawodnikach w ogóle się nie skupiłam. Dopiero wtedy, gdy skoczył Michael. Poszło mu bardzo dobrze, ale nie wiadomo czemu nie zakończył skoku telemarkiem. Wiadomo, to tylko treningi, ale jednak.
Potem był Stefan. Jego skok był idealny. Bardzo długa odległość, piękny styl oraz zakończenie telemarkiem. Widzę, że cieszy się ze skoku. To jego czas w skokach, na prawdę świetnie sobie radzi.
Ostatni był Gregor. Stoi długo przy belce. W końcu siada i odpycha się. Ma dobrą prędkość i trafił w wysoką. Idealny lot, bez żadnego zawachania... i bum. Wszystko niszczy jedna z najkrótszych odległości. Bardzo się o niego niepokoje. Kiedyś zdobywał najwyższe miejsca, a teraz? Ledwo dostaje się do pierwszej "30".
Robię mu parę zdjęć i wzdycham. Widzę jak znika zaraz pośród innych skoczków. Może powinnam jednak z nim porozmawiać?

Słyszę, że ktoś stoi niedaleko mnie. Nie zwracam na to jednak większej uwagi i dalej robie zdjęcia.
- Weronika- słyszę głos, którego teraz nie chciałabym słyszeć.
Odwracam się. Przecież mogłam spodziewać się, że Tyrolczyk zaraz stanie za mną i będzie próbował rozmawiać.
- Uhm, hej? Chciałeś coś ważnego? Jestem trochę zajęta- odwracam się i robie kolejne zdjęcie.
- Chciałem cie jeszcze raz przeprosić za wczoraj. Jezu, na prawdę jestem takim kretynem.
- Ja też nie jestem lepsza, Gregor. Pojechałam z tobą tutaj, a przecież prawie cie nie znam. Zaraz po zgrupowaniu kończymy ta znajomość, to nie ma sensu.
- Jak to? Przecież możemy... bardziej się poznać. Albo zapomnieć o wszystkim. Proszę cię, to nie musi się tak kończyć.
Chłopak przysuwa się jeszcze bliżej mnie. Czuję, jak przechodzi mnie dreszcz obrzydzenia.
- Gregor, nie. Musimy z tym skończyć. Na prawdę, nie chce ciągnąć tej chorej znajomości. Ty tego nie widzisz? Zachowaliśmy się jak para gówniarzy. Mamy po dwadzieścia parę lat, zachowujmy się na swój wiek. Jeżeli pozwolisz ja zajmę się teraz swoją pracą, a ty pójdziesz do kolegów z drużyny.
Chłopak patrzy na mnie jeszcze przez chwilę i odchodzi.

####
Nienawidzę tego, kiedy mam pomysłu na następne rozdziały, a tego nie mogę napisać<<<
☆ wszystkich zapraszam też na mojego wattpada-  luvmywifi
Znajdziecie tam 2 ff o Schlierim *jedno wiadomości* i 1 nowe ff o kraftim :)

poniedziałek, 18 stycznia 2016

11. Żaden Austriak nie będzie mi cię podrywał

Pytanie Gregora totalnie wbija mnie w osłupienie. Nie mogę wydobyć z ust ani jednego słowa. Szczerze oczekiwałam takiego pytania, ale nie teraz. Nie znamy się przecież tak długo.
- Och, Gregor..- chowam głowę w dłonie.- Ja... ja na prawdę... nie wiem...
Słyszę tylko cichy wydech.
- Rozumiem.
- To nie tak... po prostu.. znamy się na prawdę krótko, wielu rzeczy o mnie nie wiesz. Nie chce, abyś się na mnie zawiódł. Daj mi po prostu czas, błagam.
- Oczywiście- chłopak uśmiecha się.- Nie ważne,  dobra? Powinienem przygotować rzeczy na jutrzejsze zgrupowanie.
- Mogę Ci pomóc, jeżeli chcesz.
- Nie dziękuję... poradzę sobie.
- Nie bądź zły, jejku. Wiesz.. chyba będzie lepiej jeżeli przenocuję u chłopaków w hotelu.
Chłopak udaje, że nie słyszy mojej wypowiedzi i udaje się na górę. Wzruszam ramionami, zakładam kurtkę i wychodzę z domu szatyna. Czy ja potrafię wszystko spierdolić?

Ja: hej, mogę wspaść na noc?
Maciek: Tak, no jasne. A stało się coś, że Gregor cie nie przenocuje?
Ja: możemy pogadać na miejscu, proszę? Będę za pięć minut xxx

I zgodnie z tym co napisałam pod hotelem jestem po pięciu minutach. Od razu zauważam Piotrka, który rozmawia z Kubackim. Pytam ich o numer pokoju Kocura i udaje się pod wskazany 'adres'.
Przyjaciel jest zajęty swoim telefonem, ale gdy mnie zauważa odrzuca go na bok i wstaje.
- Co się stało?- spogląda na mnie, od razu przytulając.
- Można powiedzieć, że drobna sprzeczka z Gregorem.
- Mówiłem, że to kobieciarz i nie wytrzymasz z nim długo.
- Nie, Maciek.. ja się z nim doskonale dogadywałam. Oczywiście nie tak jak z tobą, ale jednak. Po prostu on... wyznał mi parę dni temu, że jestem w jego typie. Dzisiaj po prostu spytał się mnie, czy chce być jego dziewczyną.
- Pierdolony Schlierenzauer- słyszę szept bruneta i to, jak napinają się jego mięśnie.
- Odpowiedziałam, że nie. Nie jestem gotowa, za mało go znam.
- Przynajmniej tyle. Ma się trzymać od ciebie z daleka.
- Nie mów, że jesteś zazdrosny.
- Nie jestem. Po prostu żaden Austriak nie będzie mi cię podrywał.
-Tęskniłam za tobą- wtulam się w jego klatkę piersiową.

*

Siedzę juz od paru godzin w hotelu. Cały ten czas spędziłam na rozmawianiu z Maćkiem oraz graniem w bilarda wraz z przyjacielem i słoweńcami. Postanowiłam wtedy wyłączyć telefon, by odseparowac od tego wszystkiego.

Jednak po powrocie do pokoju włączam urządzenie. Paręnaście smsów i nieodebranych połączeń od Gregora. Nawet nagrał się na pocztę. No nieźle. Ostatnia wiadomość parę minut temu.

Gregor: jesteś podobno w hotelu... przepraszam Cię, to moja wina. Będziesz jutro na skoczni, prawda?
Ja: tak, jestem w hotelu:). Będę na skoczni.

Nie czekam długo na odpowiedź, szczerze spodziewałam się tego.

Gregor: Nie bądź na mnie zła, dobrze? Na prawdę nie chce niszczyć tej znajomości, tak jak zrobiłem to z innymi.

Tak jak zrobiłem to z innymi.

Co to ma znaczyć? Jestem jedną z wielu? Na prawdę, coraz bardziej mam wrażenie, że Maciek ma rację...
- I jak tam? Dużo się do ciebie dobijał?
Słyszę za sobą głos Stefana Krafta. Czy oni muszą być wszędzie? Maciek nie byłby zadowolony, gdyby wiedział, że mam nalot Austriaków.
- Uhm, tak. Bardzo dużo razy. Na szczęście miałam wyłączony telefon.
Brunet siada obok mnie na łóżku. Spogląda na mnie. Na telefon. Na ostatni sms od niego.
- On taki nie jest, na pewno nie taki, jak myślisz.
- A jaki?- prycham.
- Bo widzisz.. on był bardzo zapatrzony w Sandrę. Jak w obrazek. Była dla niego najważniejsza, skoczył by za nią w ogień. Zawsze dużo o niej myślał, była jego oczkiem w głowie. Kiedy ona z nim zerwała dwa miesiące temu... on zaczął cały czas chodzić po klubach. Co noc sprowadzał jakąś panienkę, dziwne, że media o tym nie pisały, ale mniejsza z tym. Dopiero jak wyjechał do Polski... i zapoznał ciebie. Może i to było dwa tygodnie temu, ale zdążyłby przez ten czas zaliczyć bardzo dużo lasek.... ale nie. On na prawdę Cię kocha. Jesteś dla niego taka jak Sandra, jeżeli mogę porównać. Teraz... poczuł się odrzucony. Kochana, on boi się samotności, że nie będzie mu miał kto pomoc,kiedy nie będzie dawał sobie rady.
Przetwarzam słowa Stefana. Przecież oni... są znajomymi. Nie oklamał by mnie.
- Wiesz... dziękuję, że mi to powiedziałeś. Nie chce go skrzywdzić. Jutro się z nim spotkam... a ty jeżeli nie chcesz krzywdy to lepiej idź, zaraz wróci Kot.
Chłopak tylko się śmieje. Wstaje z łóżka i odchodzi, znikając za drzwiami.

Ja: Nie, nie jestem zła...  musze wszystko przemyśleć, dobrze? Dziękuję za noclegi, dobrej nocy Gregor xxx