sobota, 26 grudnia 2015

10. Chcę, byś była moją rutyną.


Nim się obejrzałam, minął tydzień od mojego pobytu w Innsbrucku. Za chwilę ma przyjechać kadra Polski, a ja mam się z nimi spotkać. Oczywiście dostałam alarmy od Wiewióra, że Maciek nie jest najlepiej nastawiony do zaistniałej sytuacji.
Nie chciałam, by Gregor odprowadzał mnie do hotelu, gdzie mieli nocować Polacy. Poprosiłam go tylko o to, by powiedział mi, jak tam dotrzeć. Ten ostatecznie mi pomógł.
Stoję przed budynkiem i czekam na moich przyjaciół,trenerów, fizjoterapeutów, psychologów i resztę drużyny. Mają być dosłownie za chwile.
Widzę nadjeżdżającą taksówkę, która przywozi skoczków. Zauważam trenera Kruczka i dostaje szoku. Przechodzi mnie dreszcz na myśl, że zaraz stanę twarzą w twarz z Maćkiem. Będzie się mnie pytał co robiłam.   " och, całowałam się z Gregorem, nic takiego!" . To nie wypali.
Z samochodu jako pierwszy wychodzi Klemens i od razu mnie zauważa.  Podbiega do mnie i wita się ze mną.
- Kot padnie jak Cię zobaczy! Cały czas o tobie gada, nie da się słuchać! - uśmiecha się.
- Hahah, Ciebie tez miło wiedziec-puszczam oczko.- Jasne, padnie.
Zaraz z auta wychodzi Maciek. Spogląda dookoła i Zawiesza wzrok na mnie. Spogląda na Klimka by odszedł, co ten robi.
Kot podchodzi do mnie i uśmiecha się. - Hej, jak w Austrii? Stęskniłaś się?
Uśmiecham się tylko.
- Oczywiście.  Bez Ciebie? Okropnie.
- No ja myślę- nachylenia się by pocałować mój policzek.
Znowu przechodzi mnie miły dreszcz. Taki sam jak wtedy, gdy całował mnie Schlierenzauer. W duchu triumfuje, bo wreszcie mam przy sobie swojego przyjaciela.
- Jak mieszkanie u Gregora?
- Aaa, było dobrze. Może nawet coś więcej - puszczam mu oczko.
- Mam być zazdrosny?
- O przyjaciółkę? W życiu, chyba nie.
- To dobrze. Ale pamiętasz, co Ci o nim mówiłem?
- Tak....ze jest flirciarzem- przekręcam oczami.- Pamiętam. Maciek, wiem co robię.
- No ja mam nadzieję.
Za chwilę zauważam trenera idącego w moja stronę. Podchodzi do nas z uśmiechem na ustach.
- Jak tam, Weronika? Podoba Ci się w Innsbrucku? Mógłbym Cię prosić, abyś zrobiła plan zajęć chłopakom? Jest bardziej rozbudowany niż zazwyczaj, nikt nie miał czasu się tym zająć. Wyślę Ci mailem.
- Jasne, trenerze!- uśmiecham się.

****
Po paru godzinach spędzonych w hotelu razem z chłopakami postanawiam wrócić do Schlierenzuaera. Dzisiaj chłopcy nie mieli jeszcze spotkań. Z tego co wiem Gregor miał zostać domu, ewentualnie zaprosić Michaela Hayböcka i Stefana Krafta do siebie.
Wchodzę do domu Austriaka. Słyszę śmiechy dochodzące z salonu i rozumiem, że koledzy przyszli.
Po chwili stoję w salonie i zastanawiam się nad głupotą tej trójki, a właściwie dwójki.
Michael jest cały w bitej śmietanie, Gregor także. Schlieri w dodatku ma na nosie złożoną wiśnie. Stefan siedzi w bezpiecznej odległości i ich nagrywa.
- Tak, to normalne, że wchodzę do domu i widzę jak moi przyjaciele robią z siebie durni- klaszczę w dłonie. - Myślałam, że jesteście choć trochę poważniejszymi skoczkami. Przynajmniej oczekiwałam tego po Tobie, Gregor.
Spoglądają na mnie jak na idiotę i wybuchają jeszcze głośniejszym śmiechem.
-Myśleć sobie mogłaś- odpowiada Michael.- Przywykniesz do tego.
- Taa, nie dzięki- siadam obok Krafta, na co od razu czuje piorunujące spojrzenie Schlieriego.
- Jak było na spotkaniu z kadrą?- pyta.
-Uhm, nawet Okay. Musze sporządzić im rozpiskę zajęć, beze mnie sobie nie poradzą.
- A Kot?- Stefan porusza brwiamj.
- To tylko przyjaciel!
- Taaak, na pewno.
Widzę oburzenie Gregora i wybucham śmiechem.
- Schlieri, nie bądź zazdrosny- Hayböck szturcha go w policzek. - I tak nie będzie Twoja.
- Z takim zachowaniem nie byłabym ogólnie wasza- mruczę. - Jeżeli już to i tak Gregor miałby chyba największe szanse, bo jedyny nie zajęty- puszczam mu perskie oko, na co się uśmiecha. - Idę po chusteczki, nie mogę na was patrzeć po prostu.
Wyjmuje z szafki paczkę chusteczek i rzucam w chłopaków. Wycierają się nimi i dziękują.
- Ej, to teraz shippujemy Gregora i Weronikę!- wykrzykuje radośnie Kraft.
- I ty przeciwko mnie?!- oburzam się.
- Przykro mi. Razem ładnie wyglądacie, wiec- posyła mi przepraszające spojrzenie.
- Tak, jasne.

****
Gdy w końcu po paru godzinach Kraft i Hayböck opuszczają dom mogę odpocząć. Siadam na kanapie na przeciw Schlierenzauera.
- Uwielbiam ich, ale mnie wkurzają.
- Tak, racja- przekręca oczami.- Ej, wiem, że pytałem milion razy, ale.... jakie masz relacje z Kotem?
- Przyjaciele. Znamy się od urodzenia i może w niektórych sytuacjach wyglądamy jak para, ale sto procent przyjaciele. Kiedyś jak ci mówiłam mieliśmy nie miła historie i więcej nie chcemy tego powtórzyć. Maciek jest po prostu dla mnie jak brat. Mogę my zaufać.
- A ja kim dla Ciebie jestem? - to pytanie mnie zaskakuje.
- Tez jesteś dla mnie przyjacielem. Ale na niższym stopniu niż Kot. Pewnie dlatego, że znam Cię krócej i nie mam do ciebie pełnego zaufania. Chociaż i tak szybko zdobyłeś chociaż trochę; gratuluję ci.
Chłopak spuszcza głowę wyraźnie smutny. Nie wiedziałam co on do mnie czuł, ale wiem jedno- nie chciał,  by to była relacja przyjacielska.
- Weronika...
- Tak?
- Dzięki, że przerwałaś moją rutynę- uśmiecha się.
- To znaczy?- nie dokońca rozumiem.
- Wcześniej każdy dzień wyglądał tak samo. Treningi, zdjęcia, od czasu do czasu wyjście na piwo. Ale jesteś tu ze mną i... jest inaczej. Chciałbym, abyś została moją rutyną. Zostaniesz moją dziewczyną?

wtorek, 22 grudnia 2015

9. Lubię Cię

Spotkanie z chłopakami nie było aż takie straszne jak myślałam. Gregor nie musiał wzywać karetki, a oni nie musieli widzieć mdlejącej mnie, kiedy Michael Hayböck całował moją dłoń.
Wszyscy okazali się być na prawdę wspaniałymi osobami. Oczywiście nawiązałam szybki kontakt  z Michaelem i Stefanem, rozmawiając głównie o skokach.
Nieraz przyłapywałam Schlieriego na piorunowaniu mnie wzrokiem. Było mi miło, bo wiedziałam, że jest zazdrosny o rozmowy z kolegami z drużyny.
Gdy w końcu jednak wszyscy nas opuścili, pod pretekstem treningu, postanowiłam pójść na spacer. Nie znam Innsbrucku najlepiej, jednak nie mogłam się przecież tam zgubić. Jest to moje ulubione miasto- nie można zaprzeczyć. Widziałam tylko to, co teraz przejazdem z Gregorem i z chłopakami na skoczni.
- Schlieri...
- Tak, słońce?- spogląda na mnie przez sekundę, poczym wraca do sprzątania.
- Mogę wyjść na spacer?
- Jasne, ale czemu pytasz? Jesteś dorosła, sama decydujesz- odpowiada bez większego zaangażowania.
- Nie znam za dobrze Innsbrucku. Jest już późno i w ogóle. Poszedłbyś ze mną? Albo poprosił kogoś, żeby ze mną poszedł?
Chłopak odwraca się, a w jego oczach zauważam iskierkę. Uśmiecha się.
- I? Gregor, jeżeli nie chcesz, pójdę ze Stefanem albo Michim.
- Nie- kręci głową.- Myślałem, że pójdziesz sama, ale jednak.... Tak, pójdę. Zaczekaj chwile, tylko ogarnę ten bajzel, którzy zostawili twoi nowi znajomi.
- Okay.

Po paru minutach czekania idę z Gregorem ulicami austriackiego miasta. Czuję zimno.
Chłopak opowiada coś, chyba o mieście. Nie mogę skupić się jednak na jego słowach. Spoglądam to na niego, to na miasto. Jakby był stworzony do mieszkania tutaj.
- Weronika- szturcha mnie w policzek.
- Uhm, przepraszam. Zamyśliłam się. Coś mówiłeś?
- Pytałem, czy chcesz bluzę, bo cała się trzęsiesz i czy chcesz wejść do kawiarni- przekręca oczami.
-Och, nie. Jest mi ciepło. A jeżeli chodzi o kawiarnie... w sumie jak wolisz. Zdaje się na ciebie, przewodniku.
- Hah, okay. Zaraz będzie centrum, tam pełno kawiarni.
Ślę mu uśmiech. Próbuje nie trzęść się z zimna, jednak to nie wychodzi.
Słyszę tylko śmiech, a po chwili czuje jak miły materiał ląduje na moich ramionach. Uśmiecham się i odwracam do niego, stając.
- Nie chciałam bluzy- udaje oburzona.
- Ale na pewno wolisz bluzę niż zimno- puszcza oczko.
Poprawiam bluzę i zakładam kaptur na głowę. Od razu czuję mocne perfumy szatyna.
- Lubię twoje perfumy- rzucam, jakby niechcący.
- Lubię, jak się rumiesz.
- Lubię, jak się uśmiechasz.
- Lubię, jak na mnie patrzysz- chłopak zakłada kosmyk włosów za moje ucho, tym samym zbliżając się do mojej osoby.
- Lubię Cię- czuje,jak jego ręce dotykają moich bioder, tym samym przywołując dreszcze.
- Nawet bardzo.
- Aż za bardzo.
Czuję jego wargi na moich. Oddaję pocałunek. Podoba mi się to co robię, ponieważ czuje coś do Gregora. Nie jestem pewna w stu procentach, ale czuje coś więcej.

####

Krótkie ale no
Chciałam dać wam słodki rozdział, gdzie dojdzie do takiej sytuacji i wgl będą lowki

Ciekawe co będzie jak maciek się dowie hihihi

wtorek, 8 grudnia 2015

8. Ale ja Cię tutaj potrzebuje.


Maciek.
Siedzę na skoczni. Tylko tutaj mogę pomyśleć o ważnych sprawach. Chłopaków nie ma, co i lepiej. Nie mógłbym się skoncentrować przy nich. Zaczęli by się śmiać, a chce zostać sam.... z myślami.
Przeglądam zdjęcia Weroniki. Nie mogę uwierzyć, że po prostu wsiadła do auta tego Austriaka i pojechała. Nie mogła tak zrobić. A jednak. Nie ma jej teraz przy mnie. Powinna śmiać się teraz ze mnie, że siedzę i się smucę lub podejść do mnie teraz i przytulić. Szczerze? Cholernie mi jej brakuje. Wcześniej wypełniała każda moja sekundę życia. Nie ważne,  czy szedłem do sklepu,czy skakalem właśnie. Ona jest moja codziennością,moja rutyna. Od której nie chce się oderwać.
Po godzinie spędzonej na rozmyślaniu dzwonie do Piotrka. Miał rację, nie mogę wiecznie uzalac się nad jakaś dziewczyna. Jestem mlody- wszystko przede mną. Mogę poznać jeszcze wiele cudownych dziewczyn.
- Siema, wiewiór -próbuje mówić jak najbardziej normalnym głosem.
- Elo, kocur. Co tam? Chcesz wpaść?
- Ta, jasne. Za niedługo będę.
Rozłączam się. Mam chęć upicia się. Zapomnienia wszystkiego. Jednak nie mogę. Nie wypije u niego. Zaczniemy rozmawiać o dziewczynach. O dziewczynie dla mnie. Ewa tez przyłączy się do rozmowy. Będę patrzył jak im wspaniałe się układa i jak ich dzieci są szczęśliwe. Będę zazdrościł. Bo chce tego samego z Weronika.
Zresztą zobaczę ja za parę dni. Za dokładnie 5 dni ja zobaczę. Pewnie będzie trzymała stronę tego Austriaka, ale mniejsza oto.
Czuje wibracje w ręku i patrze na telefon.

Weronika: hej, u mnie wszystko w porządku, dzięki, że pytasz ( śmiech ). A tak serio co tam u ciebie? Pozdrów chłopaków! Calusy kochany x

Mam zdolności paranormalne? Pomyślę-napisze. To na prawdę było by przydatne. Ale jednak nie. To zbieg okoliczności.

Piję już kolejny łyk ze szklanki z zawartością alkoholu. Chociaż, że zawsze obiecuje nie pić - zawsze robie na pszekur. Zazwyczaj nie ma wtedy Ewy i dzieci, a Piotrek przypadkowo ma napełniony barek.
- No to, stary, podbijamy Innsbruck!-wykrzykuje mój przyjaciel pod wpływem paru szklanek whisky z colą.- Skopiemy tyłki tym austriackim ciotom!
- Racja, racja!- unoszę szklankę do góry, wznosząc toast.- Za nas, za skoki, za dziewczyny!
Przybijamy szklanki i wypijamy pozostałości mieszaniny. Wiewiór uśmiecha się do mnie i nalewa kolejną kolejkę drinku, który pomaga zaleczyć smutki.
- Kocur, a co tam w ogóle u tej twojej Weroniki? Bo ona do warszawy pojechała co nie?
- Hmmm,  no tak nie do końca. W Innsbrucku jest- robie smutna minę. - Zdradza mnie z tym Schliere czymś.
- Woahhh! Stary,  oklamala nas! Za to jest kara!  A ciebie zdradza, no co za niewdziecznica!
- Tak to jest z niektórymi kobietami!

Weronika.
Bardzo podoba mi się atmosfera w Innsbrucku. Dzisiaj mam poznać resztę ekipy. Od rana chodzę całą rozdygotana.
- Ej, mała. I tak najlepsza część kadry juz poznałaś- mówi Gregor, kładąc mi rękę na ramieniu.
- Nie jesteś najlepszy w kadrze. Najprzystojniejszy- być może, ale nie najlepszy. Poza tym,nie nazywaj mnie " mała ".
- Czemu? To słodkie.
- Nie jesteś moim chłopakiem, nie będziesz tak do mnie mówił.
Odwracam się do niego tak, by patrzeć w jego oczy.
- A może czas to zmienić? - pyta, pochylając się bliżej moich ust.
- Bardzo chętnie, ale nie skorzystam. Poza tym, wiesz... polubiłam Stefana. Pisałam z nim całą noc- uśmiecham się, a on odsuwa.
- Oh,Okay. O czym pisaliście?
- O tym, czy nie chciałby iść ze  mną na zakupy- przekręcam oczami. -  On nie mogł spać i ja też. Pisaliśmy o skokach, o tobie.
- Ugh, na pewno. Miło wiesz?- znowu się pochyla.
- Gregor... przestań- odpycham go. Co ty dziewczyno robisz? -  Mówiłam ci coś juz na ten temat.
- Tak, wiem. Mało się znamy, a ty nie jesteś pewna swoich uczuć. Ale Weronika! Daj sobie spokój, może trzeba zaszaleć? Żyje się przecież tylko raz.
- Nie wiem, Gregor. Na prawdę. Za ile przyjdą chłopaki?
- Ogólnie najpierw przyjdzie Stefan i Hayboeck. Manuel z reszta wpadną potem. Pewnie będą za około godzinę.
- Jasne, Okay. Dziękuję.
- Za co?- pyta trochę zaniepokojony.
- Za to, że mogę u Ciebie siedzieć. Mogłeś mnie wygnac na zbity ryj.
-Ale nie jestem takim chamem, pamiętasz?
- Ugh, jasne- przekręcam oczami i siadam na stole, by być chociaż troszkę na poziomie szatyna.- Ale wiesz, że potem wracam do Polski?
- Nie wracasz przeciez- i znowu się przesuwa, człowieku, przestań.- Zostajesz w Austrii.
- Nie mogę przeciez. Mam  rodzinę, prace... wszystko w Polsce.
- Ale ją Cię tutaj potrzebuję.
- Przecież w niczym ci nie pomagam.... nawet nie zrobiłam przez te wszystkie dni sama głupiej kawy, wszystko robisz ty.
- Nie chodzi o takie rzeczy... jesteś takim moim psychologiem. Jesteś tu ze mną. Zawsze mogę z tobą porozmawiać, po czym na prawdę czuje się lepiej.
- Gregor.... to słodkie.
- Gdybyś wiedziała, jak słabo się czuje psychicznie -chłopak kładzie swoją głowę na moim ramieniu.
Nie wytrzymuje i przytulam go. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale jest chyba gorzej.
- Dobrze. Zostanę. Ale robie to tylko dla ciebie.

####

Siema siema
Nowy rozdział!
Jest krótki, ale nie mam czasu.  Teraz jest przerwa i będę mogła pisać ;)
BTW jak obstawiacie turniej 4 skoczni?  Nad Gregorem nadal  znak zapytania...

Zastanawiałam się, czy nie pisać tez opowiadania o GS na wattpadzie... czytalby ktoś?

Wesołych świąt, love ya xx

środa, 2 grudnia 2015

7. Piękne widoki

Budzę się. Śpię u Gregora w pokoju. Czuję się... wyspana.
Otwieram oczy. Widzę Gregora. Siedzi z laptopem na kolanach przykrytymi kołdrą. Pisze z kimś. Oh, okay.
Ziewam i siadam na łóżku.
- Dzień dobry- mówię.
- O, cześć- odwraca się i uśmiecha. Z rana wygląda tak cudownie.- Długo spałaś. Jest jedenasta.
- Ale przynajmniej jestem wyspana. Nie będę ci zrzedzic.
- Nie będziesz zrzedzic mi i Stefanowi.
- Czekaj.... Kraftowi?!- krzyczę z podekscytowania.
- No, a znasz innego austriaka Krafta?- przekręcam oczami.
- Ou. Po co przychodzi?
- Żeby Cię poznać- mówi jakby nigdy nic.
-A skąd on o mnie wie?
- Ode mnie. Wczoraj mu powiedziałem. Jak usunęłaś. Na komodzie masz śniadanie. Jeżeli chcesz to możesz je zjeść tutaj albo w salonie.
- Uhm, pójdę do salonu. Nie będę ci tu brudzić. Masz tu tak czysto.
- Oj tam, najwyżej posprzątam.
- Nie mogę uwierzyć, że masz ten dom w takim porządku....oczekiwałam...
- Bałaganu, ponieważ nie mam dziewczyny,która mogłaby mi to sprzątac- dokancza za mną Gregor.
- Przepraszam. Po prostu.. U Maćka nie ma tak idealnie. Wszystko leży. Tylko jak ja mu pomogę. Nie sądziłam, że Austriacy są tacy idealni.
- No spoko. Trochę cie wykorzystuje, nie uważasz? He, daj spokój. Tacy idealni nie jesteśmy.
- No.... może trochę. Ale jesteśmy przyjaciółmi od dziecka.... przyjaciele sobie pomagają?
- A w czym on ci pomógł?
Cholernie zabolało. We wszystkim mi pomógł.
- W wielu rzeczach- mówię ostrym tonem.
- W czym? Pomógł ci, bo podał ci ścierkę?
- To, że ja mu teraz pomagam nie oznacza, że on mi nigdy nie pomógł.
Wstaję z łóżka i pędzę do swojego pokoju. Siadam pod drzwiami.
Maciek pomógł mi w wielu sprawach. Przyjaźnimy się od 7 roku życia. Pomógł mi wtedy.... się uśmiechnąć. Kiedy wszyscy poszli bawić się razem, zostałam sama. Wtedy on jako jedyny został obok mnie.
Kiedy miałam trzynaście lat miałam problemy. Mama popadała w stany depresyjne, a tato często wyjeżdżał do Niemiec. Nie miałam na kim polegać, ponieważ moja najlepsza przyjaciółka mnie opuściła. Wtedy on przychodził do mnie codziennie. Spędziliśmy potem ze sobą każdy dzień. Odkryliśmy tą samą pasje- skoki.

Gregor przez jakiś czas próbował dostać się do pokoju, jednak nie miał zapasowego klucza. Powiedział tylko,że o 14 mam być gotowa, bo przychodzi Stefan.
Nie chce, by jego kolega ( i mój idol )pomyślał,że jestem dzikuską.
Wybieram z walizki jeansy boyfriendy i jakaś koszulkę, bieliznę. Biorę prysznic. Ubieram się. Zbieram włosy w luźnego kłosa na bok. Maluje się i odbieram jakiś naszyjnik. Jest idealnie.
Zabieram telefon i otwieram drzwi. Po cichu zaglądam do pokoju chłopaka. Zauważam go na balkonie. Wchodzę do pokoju. Powietrze jest zimniejsze, ale nie aż tak bardzo. Wychodzę na balkon. Widok jest piękny. Góry, miasto. Wygląda to... majestatycznie.
- Tu jest tak pieknie- komentuję,stając obok chłopaka.
- Wiem. Dlatego tu mieszkam. Kocham góry, miasto. Mogę dzielić tu swoje pasje.
- Dlatego ja mieszkam w Zakopanem- wzdycham.- Stefan będzie o 2?
- Oh, tak- chłopak spogląda na mnie.- Wyglądasz dzisiaj pięknie. Uważaj,  bo Cię jeszcze Krafti będzie podrywał.
- Dziękuje- próbuje opanować rumieńce.- Nie, wole nie. Nie to,że Kraft jest brzydki... wręcz przeciwnie, ale...
- Nie jest w twoim typie- kończy.
- Dokładnie. Nie mogę się doczekać aż go poznam.
- Jeszcze mi tu zawału dostaniesz, o wielki Pan Kraft- śmieje się.- Co ty zrobisz jak cała kadra wpadnie. Albo na zgrupowaniu.
- Juz karetkę zamów. Oh, wielki pan Kraft.
- No w sumie jest wielki. Był trzeci w poprzednim sezonie.
- A ty wygrałeś sezon, masz pięćdziesiąt trzy zwycięstwa na koncie..hm? Kto tu jest lepszy? - podchodzę bliżej.
- Uhm, z tego co tu tłumaczyć... to ja- teraz on robi krok do przodu.
- No właśnie. Ja zawsze mam rację.
- Wiem- pochyla się, o boże, czy to się stanie? Zamykam oczy.
Nie czuje jednak jego warg na moich. Nie czuję go na policzkach. Otwieram oczy i nie widzę go. Czemu ja głupia robiłam sobie nadzieje?
Stoję jeszcze przez chwilę, a potem zdaje sobie sprawę,  dlaczego go nie ma. Białe auto zaparkowało obok jego domu. Właściciela w nim nie było.
Po chwili słyszę juz rozmowy w salonie wiec postanawiam zejść.
Obaj panowie stoją obok kanap i rozmawiają. Gregor zauważa mnie i od razu podchodzi.
- Weronika, to Stefan, mój przyjaciel i za pewne twój idol czy coś. Stefan, to Weronika, pomagier w drużynie Polski i moja przyjaciółka.
Brunet wyciąga rękę do mnie i całuje moją. Uśmiecham się.
- Miło mi cię poznać,  dużo o tobie słyszałem.
- Och, to wspaniale. Ja o tobie od Gregora szczerze mało, ale sama z siebie dużo o tobie wiem- szukam wzrokiem blondyna.- A co na przykład o mnie mówił?- pytam, gdy blondyn zmieszany odchodzi do kuchni.
- Och, dużo mi tu mówić... zadzwonił wiec do mnie pierwszego dnia i powiedział, że wpadł na wspaniałą dziewczynę, ideał. Mowil,że jesteś w jego typie. Potem, że macie te same hobby. Następnie dzwonił i godzinne rozmowy o tym, jaka to ty najlepsza. No wiesz, takie tam normalne obczajanie lasek- prycha śmiechem Kraft.
- Ta, to bardzo normalne,haha. To miłe z jego strony. Za pewno poszedł wezwać karetkę.
- Czemu?- uniósł brew.
- No bo poznałam właśnie jednego z najlepszych skoczków! No halo! Team Austria!
- Wooo, czyli Schlieri nie kłamał! Jesteś darem dziewczyny!-chłopak klęka przede mną.
Wtedy zauważam Gregora ze zmieszana mina. Mierzy wzrokiem mnie i Stefana.
- Co tu się dzieje?- pyta zaniepokojony.
Wraz ze Stefanem wybuchamy śmiechem. Myślał, że on mi się oświadcza? Hahaha nie.
- Ktoś mi to wytłumaczy?- Gregor bardziej się irytuje.
- Stary,  nic! Po prostu to super dziewczyna i wszystko się zgadza co mówiłeś! Jak gadałeś o Sandrze to to nie była prawda!
- Możemy nie rozmawiać o Sandrze?
- Czemu?- pytam.
- Bo to przeszłość. Coś zakończonego dla mnie. Coś co nie ma znaczenia.
- Oh, okay. Wiecie co, musze was na chwile przeprosić. Musze zadzwonić do Kota i Żyły,  będą źli.

Tak na prawdę chce odpocząć. Założyłam grubsza bluzę i wyszłam na dwór.
Teraz siedzę na tarasie. Przyglądam się widokom. Wszystko jest takie...pięknie. I nierealistyczne. Wszystko to jest jak sen... z którego się zaraz wybudzę.