wtorek, 8 grudnia 2015

8. Ale ja Cię tutaj potrzebuje.


Maciek.
Siedzę na skoczni. Tylko tutaj mogę pomyśleć o ważnych sprawach. Chłopaków nie ma, co i lepiej. Nie mógłbym się skoncentrować przy nich. Zaczęli by się śmiać, a chce zostać sam.... z myślami.
Przeglądam zdjęcia Weroniki. Nie mogę uwierzyć, że po prostu wsiadła do auta tego Austriaka i pojechała. Nie mogła tak zrobić. A jednak. Nie ma jej teraz przy mnie. Powinna śmiać się teraz ze mnie, że siedzę i się smucę lub podejść do mnie teraz i przytulić. Szczerze? Cholernie mi jej brakuje. Wcześniej wypełniała każda moja sekundę życia. Nie ważne,  czy szedłem do sklepu,czy skakalem właśnie. Ona jest moja codziennością,moja rutyna. Od której nie chce się oderwać.
Po godzinie spędzonej na rozmyślaniu dzwonie do Piotrka. Miał rację, nie mogę wiecznie uzalac się nad jakaś dziewczyna. Jestem mlody- wszystko przede mną. Mogę poznać jeszcze wiele cudownych dziewczyn.
- Siema, wiewiór -próbuje mówić jak najbardziej normalnym głosem.
- Elo, kocur. Co tam? Chcesz wpaść?
- Ta, jasne. Za niedługo będę.
Rozłączam się. Mam chęć upicia się. Zapomnienia wszystkiego. Jednak nie mogę. Nie wypije u niego. Zaczniemy rozmawiać o dziewczynach. O dziewczynie dla mnie. Ewa tez przyłączy się do rozmowy. Będę patrzył jak im wspaniałe się układa i jak ich dzieci są szczęśliwe. Będę zazdrościł. Bo chce tego samego z Weronika.
Zresztą zobaczę ja za parę dni. Za dokładnie 5 dni ja zobaczę. Pewnie będzie trzymała stronę tego Austriaka, ale mniejsza oto.
Czuje wibracje w ręku i patrze na telefon.

Weronika: hej, u mnie wszystko w porządku, dzięki, że pytasz ( śmiech ). A tak serio co tam u ciebie? Pozdrów chłopaków! Calusy kochany x

Mam zdolności paranormalne? Pomyślę-napisze. To na prawdę było by przydatne. Ale jednak nie. To zbieg okoliczności.

Piję już kolejny łyk ze szklanki z zawartością alkoholu. Chociaż, że zawsze obiecuje nie pić - zawsze robie na pszekur. Zazwyczaj nie ma wtedy Ewy i dzieci, a Piotrek przypadkowo ma napełniony barek.
- No to, stary, podbijamy Innsbruck!-wykrzykuje mój przyjaciel pod wpływem paru szklanek whisky z colą.- Skopiemy tyłki tym austriackim ciotom!
- Racja, racja!- unoszę szklankę do góry, wznosząc toast.- Za nas, za skoki, za dziewczyny!
Przybijamy szklanki i wypijamy pozostałości mieszaniny. Wiewiór uśmiecha się do mnie i nalewa kolejną kolejkę drinku, który pomaga zaleczyć smutki.
- Kocur, a co tam w ogóle u tej twojej Weroniki? Bo ona do warszawy pojechała co nie?
- Hmmm,  no tak nie do końca. W Innsbrucku jest- robie smutna minę. - Zdradza mnie z tym Schliere czymś.
- Woahhh! Stary,  oklamala nas! Za to jest kara!  A ciebie zdradza, no co za niewdziecznica!
- Tak to jest z niektórymi kobietami!

Weronika.
Bardzo podoba mi się atmosfera w Innsbrucku. Dzisiaj mam poznać resztę ekipy. Od rana chodzę całą rozdygotana.
- Ej, mała. I tak najlepsza część kadry juz poznałaś- mówi Gregor, kładąc mi rękę na ramieniu.
- Nie jesteś najlepszy w kadrze. Najprzystojniejszy- być może, ale nie najlepszy. Poza tym,nie nazywaj mnie " mała ".
- Czemu? To słodkie.
- Nie jesteś moim chłopakiem, nie będziesz tak do mnie mówił.
Odwracam się do niego tak, by patrzeć w jego oczy.
- A może czas to zmienić? - pyta, pochylając się bliżej moich ust.
- Bardzo chętnie, ale nie skorzystam. Poza tym, wiesz... polubiłam Stefana. Pisałam z nim całą noc- uśmiecham się, a on odsuwa.
- Oh,Okay. O czym pisaliście?
- O tym, czy nie chciałby iść ze  mną na zakupy- przekręcam oczami. -  On nie mogł spać i ja też. Pisaliśmy o skokach, o tobie.
- Ugh, na pewno. Miło wiesz?- znowu się pochyla.
- Gregor... przestań- odpycham go. Co ty dziewczyno robisz? -  Mówiłam ci coś juz na ten temat.
- Tak, wiem. Mało się znamy, a ty nie jesteś pewna swoich uczuć. Ale Weronika! Daj sobie spokój, może trzeba zaszaleć? Żyje się przecież tylko raz.
- Nie wiem, Gregor. Na prawdę. Za ile przyjdą chłopaki?
- Ogólnie najpierw przyjdzie Stefan i Hayboeck. Manuel z reszta wpadną potem. Pewnie będą za około godzinę.
- Jasne, Okay. Dziękuję.
- Za co?- pyta trochę zaniepokojony.
- Za to, że mogę u Ciebie siedzieć. Mogłeś mnie wygnac na zbity ryj.
-Ale nie jestem takim chamem, pamiętasz?
- Ugh, jasne- przekręcam oczami i siadam na stole, by być chociaż troszkę na poziomie szatyna.- Ale wiesz, że potem wracam do Polski?
- Nie wracasz przeciez- i znowu się przesuwa, człowieku, przestań.- Zostajesz w Austrii.
- Nie mogę przeciez. Mam  rodzinę, prace... wszystko w Polsce.
- Ale ją Cię tutaj potrzebuję.
- Przecież w niczym ci nie pomagam.... nawet nie zrobiłam przez te wszystkie dni sama głupiej kawy, wszystko robisz ty.
- Nie chodzi o takie rzeczy... jesteś takim moim psychologiem. Jesteś tu ze mną. Zawsze mogę z tobą porozmawiać, po czym na prawdę czuje się lepiej.
- Gregor.... to słodkie.
- Gdybyś wiedziała, jak słabo się czuje psychicznie -chłopak kładzie swoją głowę na moim ramieniu.
Nie wytrzymuje i przytulam go. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale jest chyba gorzej.
- Dobrze. Zostanę. Ale robie to tylko dla ciebie.

####

Siema siema
Nowy rozdział!
Jest krótki, ale nie mam czasu.  Teraz jest przerwa i będę mogła pisać ;)
BTW jak obstawiacie turniej 4 skoczni?  Nad Gregorem nadal  znak zapytania...

Zastanawiałam się, czy nie pisać tez opowiadania o GS na wattpadzie... czytalby ktoś?

Wesołych świąt, love ya xx

1 komentarz:

  1. Nie załącza mi się na tamtym
    Co ona robi?! On ją wykorzysta!!
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń