czwartek, 11 lutego 2016

13. Kocur leci po całości

Gdy tylko moi koledzy oddali swoje skoki i porozciągali się trochę mogliśmy wrócić do hotelu. Szczerze wolałam cały pobyt w Austrii przesiedzieć z Maćkiem w pokoju i grać w Jengę niż widzieć się z Gregorem.
Oczywiście przychodził do mnie parę razy kiedy robiłam zdjęcia. Nie powiem, wkurzało mnie to. Dwa razy uratował mnie Stefan, który niby potrzebował pomocy. Będę się musiała mu odwdzięczyć.
Robił się późny wieczór, kiedy chłopaki oświadczyli mi, że wybieramy się na imprezę. Oczywiście próbowałam im odmówić, ale jak się na coś uprą...

- Weronika! Jesteś już gotowa?-słyszę głos Maćka dochodzący zza drzwi.
- Jeju, zaczekaj chwilę.
Przeglądam się w lustrze. Mam na sobie jedną z letnich sukienek i sweter. Włosy wyprostowałam i nałożyłam trochę makijażu.
Otwieram drzwi i wychodzę. Od razu czuję wzrok Kota.
- Coś nie tak?- unoszę brew.
- Nie, nic....  tylko, mam piękną przyjaciółkę- uśmiecha się.
- Ooo, dziękuję. Jesteś kochany- postanawiam go przytulić.
Przy Maćku czuje się.. bezpieczna, szczęśliwa, spełniona? Jednak czasami bardziej traktuje go jak starszego brata. Uprzedza mnie przed wszystkim, mówi co mogę, a czego nie.
- Ooo, wiedziałem, że coś jest na rzeczy! Kamil! Patrz!- do pokoju wbiega Piotrek, a my odskakujemy od siebie.
- Umiesz psuć chwile, stary- przewraca oczami brunet.
- I tak byś nie zamoczył, heheheh- charakterystyczny śmiech Żyły roznosi się echem po hotelu.
- Tak, tak, racja- biorę z wieszaka kurtkę.- Idziemy już?
- Jasne,chyba po to przyszedłem!
- To prowadź- Maciek mówi lekko zdenerwowany.
Wychodzimy z pokoju. Do klubu prowadzi nas Piotrek- jednak najpierw wszyscy spotykamy się w holu przy przeliczyć ekipę.
Ciągnę za rękę Kota. On patrzy tylko na mnie pytającym wzrokiem.
- Co jest?
- Nie denerwuj się na wiewióra jakby co, dobrze? Nie jego wina, że ma zepsuty zegar i nie umie wyczuć chwili. Poza tym i tak by do niczego nie doszło.
- Nie będę się na niego denerwował- uśmiecha się.- Wiem jaki jest Piotrek. Może trochę na początku byłem zły, ale dajmy sobie z tym spokój. Racja, do niczego by nie doszło.
- O, mam prośbę.
- Jaką?
- Gdybyś widział Schlierenzauera..
- Tak, wiem. On nawet się do ciebie nie zbliży. A teraz chodźmy, bo pójdą bez nas- puszcza do mnie oczko.

Do klubu pojechaliśmy oczywiście autobusem kadry. Wszyscy obgadywali juz plan imprezy, uwzględniając dużą ilość alkoholu.
Nie wspominałam im o tym, że jutro też są treningi i nie będą się dobrze czuli.
Stoimy pod budynkiem. Ochroniarz bardzo skrupulatnie sprawdza listę. Jest to impreza tylko dla skoczków i ekipy, ewentualnie osób takich jak ja. Jest to dobry sposób na to, by nie wszedł nikt nie proszony.
Wszystko dopiero się rozkręca. Widać, że DJ dopiero puszcza pierwsze kawałki, a goście parę chwil temu przyszli. Zauważam Austriaków- logiczne, że są tu pierwsi.  W końcu jesteśmy w Austrii. Potem widzę Słoweńców. Wszyscy są przy barze i opijają.
Siadamy przy stole. Czuje się, jakbym była tu jedyna dziewczyną co prawie jest prawdą. Są tu dziewczyny tylko skoczków Austriackich, oprócz kelnerek. Spoglądam na chłopaków. Żyła patrzy się w kufel piwa, który magicznym sposobem znalazł się przed nim. Kamil dyskutuje z Jankiem i Klimkiem. A Maciek ma wbity wzrok przed siebie, czyli w.... Gregora. Kto by się spodziewał?
- Dopóki siedzę z wami on tutaj nie dojdzie- wzdycham.
- W ogóle nie dojdzie, bo będziesz cały czas ze mną- czuję, jak brunet obejmuje mnie ramieniem.
Z jednej strony jestem szczęśliwa. Maciek stoi po mojej stronie, sądzę, że mógłby się nawet bić z chłopakiem. A z drugiej.. to dziwne. Przecież to mój przyjaciel. Tylko przyjaciel.
- Kocur leci po całości- wiewiór szepcze do Kamila.
- Słyszałam to!- macham mu dłonią przed oczami.
- Dobrze, ale nie bij!
Wybuchamy śmiechem.
- Weronika... pójdziemy zatańczyć?- pyta brunet.
- Oczywiście, chodźmy.
Nie mam nic do stracenia. W sumie to tylko taniec. Przecież tak nagle nie puszczą wolnej muzyki.
Wciskamy się pomiędzy chłopaków, którzy już wcześniej znaleźli się na parkiecie. Chłopak posyła mi zachęcający uśmiech, a ja zaczynam poruszać się w rytm jakiejś muzyki.
Nagle, tak jakby po złości, DJ zmienia repertuar. Zaczyna od jakiegoś wolnego rytmu, który gdzieś już słyszałam. Maciek wzrusza ramionami, nie mogę teraz odejść. Chłopak kładzie swoje ręce na moich biodrach. Ja swoje dłonie na jego barkach. Próbujemy jakoś tańczyć - może nie jest to perfekcjonizm, ale na pewno tańczymy lepiej od reszty.
Romantyczny nastrój, bo chyba tak to mogę nazwać, udziela się każdemu. Niektórzy z chłopców tańczą gdzieś ze swoimi partnerkami, niektórzy próbują wyrwać kelnerki.
Musze przyznać, że Kot jest jednym z lepszych tancerzy. Cały czas czuje na sobie baczny wzrok Schlierenzauera. Kto wie, gdyby sprawy inaczej się potoczyły może z nim bym tańczyła.
- Jesteś cudowna- słyszę szept mojego 'partnera'.
- Dziękuję - odpowiadam nieco niepewnie.
Czuję, jak jego usta lekko dotykają skóry mojego policzka -już wtedy wiem,że nie jest to dobry krok. Następnie czuje jego wargi na moich. Chwilę się zastanawiam, ale oddaje pocałunek.

1 komentarz:

  1. Rozdział jest jak zawsze super mimo ze nie pochwalam zachowania głównej bohaterki
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń