Jadę właśnie do Austrii wraz z Gregorem. Przez całą drogę zastanawiam się, czy dobrze podjęłam wybór. Przecież...ja nawet nie znam Gregora. Ale przecież, wyznaje zasadę życia chwilą i nie byłabym sobą, gdybym nie pojechała. Zostawiam najlepszego przyjaciela i wyjeżdżam ze skoczkiem, którego znam tylko z obserwowania na konkursach. To chore.
Austriak próbował mnie parę razy zagadywać, jednak nie słuchałam go. Wolę słuchać muzyki i wpatrywać się przez okno w krajobrazy.
- Ej, wszystko w porządku?- chłopak szturcha mój policzek, na co reaguje pokazaniem środkowego palca.- Oj, no weź. Zaraz cie wysadzę z samochodu.
- Ugh, no okay.. bo... nie wiem czy to dobrze, że teraz z tobą jadę. Nie zrozum mnie źle, ale.... nie mogę ci ufać w stu procentach. Znam cie tylko jako mojego idola, tak na prawdę.
- Rozumiem. Ale... zaufaj mi. Może nie w stu procentach. Chociaż w siedemdziesięciu. Powiedziałem Kotowi, że ci nic nie zrobię. Dotrzymuję tajemnic- chłopak uśmiecha się do mnie.- A teraz idę kupić kawę. Idziesz? Czy nadal będziesz stroić fochy na idola?
Przewracam oczami. Nie mogę się na niego gniewać. To nie jego wina. To moja decyzja. W stu procentach moja decyzja.
Wysiadam z auta i idę za Austriakiem na stację. Gdy on flirtuje z kasjerką (chociaż tak na prawdę to ona flirtuje z nim) przechodzę na sklep. Robię zdjęcia picia i jedzenia jakiego nie ma w Polsce i zdjęcia od razu wysyłam Maćkowi. W końcu biorę kawę mrożoną i idę do kasy obok. Płacę i wychodzę przed stacje. Gregor jeszcze nie wyszedł.
Siadam na krawężniku i upijam łyk z kubka. Nie rozumiem, czemu według Maćka Gregor jest złym człowiekiem. Nie znam go może długo, ale według mnie jest wspaniały. Wiele osiągnął przez ciężką pracę i za to go podziwiam. Maciek jest... zazdrosny? Najwyraźniej.
- Siedzisz na krawężniku? Ale wiesz, że obok masz stolik?- słyszę głos chłopaka za sobą.
- Wole na krawężniku- popijam kawę.- Niezła ta kasjerka.
- Chodź do samochodu.
Nie sprzeciwiam się. Idę do samochodu. Ruszamy.
- Mówiłam, że niezła ta kasjerka- spoglądam na niego.
- Nie w moim typie.
- Za mężczyznami to trudno- podejmuję temat.- Niby każda jest w waszym typie. Ale jak jakaś ma za bardzo blond włosy to nie pasuje. Jak któraś ma milimetr za krótkie nogi, tez nie. Nie rozumiem was. To kto jest niby w Twoim typie?
- To wcale nie tak- poucza mnie.- Każdy ma swój gust. Jednemu podobają się ruude, drugiemu blondynki, trzeciemu brunetki. A dziewczyna poza tym musi mieć to coś. Nie wiem, chyba nie ma dziewczyny w moim typie. A ty, masz swój typ?- nie odwraca wzroku od drogi.
- Okay. Nie wiem... lubię ciemnych blondynów i brunetów- spoglądam na jego włosy.- A,na pewno nie lubię Niemców. To dziwne, bo Niemcy mi się nie podobają, a Austriacy już tak. Ale i tak najlepsze towary są w Polsce- wzdycham.- Jeżeli chodzi o wzrost to musi mieć tak...hm, metr osiemdziesiąt? Może być trochę niższy albo wyższy.
Chłopak przez chwile wygląda, jakby się zastanawiał.
- Czyli wychodzi na to, że jestem w stu procentach w Twoim typie.
- Co? Nie.
-Jak nie? Jestem ciemnym blondynem. Lubisz Austriaków. Wzrost się zgadza.
- Ugh, no tak. Jesteś w moim typie. Zadowolony?- piorunuję go wzrokiem.
- Jak nigdy. Ale wiesz co? Też jesteś w moim typie. Podobasz mi się- błagam, nie rumień się.
- Oh, to....słodkie. Tak, to słodkie. Może.... ty też mi się podobasz. Oh, to głupie. Przepraszam, że zaczęłam temat. Na prawdę.
- To nie glupie, hej. Wiem, że kochasz Kota. Ej, weź się uśmiechnij. Lubie jak się uśmiechasz.
- Przepraszam. Tak, kocham go... ale jako przyjaciela chyba... nie wiem sama. Gubię się w swoich uczuciach. Wolałabym nikogo nie kochać. Nie. Stop. Kocham skoki. To może zostać. O i fotografie. Tak, tylko te rzeczy mogą zostać kochane przeze mnie.
- A ja nie wstydzę się tego, że coś kocham. Kocham skoki, kocham fotografie. Kocham swoją rodzinę, przyjaciół. Kocham mało znane mi osoby. Kocham dziewczynę w moim typie. Kocham zimę. Kocham treningi. Wyłapałam, że kocha dziewczynę w jego typie. On wcześniej powiedział, że jestem w jego typie. Oh.
Po paru godzinach byliśmy w Innsbrucku. Chciałam zanocować w jakimś hotelu, ale przecież Gregor nie byłby sobą, gdyby nie zaprosił mnie na mocowanie do siebie. Zbliżała się akurat noc.
Obserwuje jak chłopak szykuje mi jeden z pokoi bym mogła w nim spać. Jest urządzony nowocześnie- jak cały dom. Wisiały tu zdjęcia Schlieriego. Zdjęcia z zawodów. Zdjęcia skoczni. Podobało mi się to.
Patrzę na niego. Podchodzę do niego i dotykam jego ramienia.
- Zostaw. Sama sobie pościele, nie mam pięciu lat- upominam go.
- Och, Weronika.... ja powinienem to robić, nie ty.
- Ale ty nie dajesz sobie z tym rady- śmieje się.- Masz na prawdę śliczny dom. Podoba mi się tu. I zdjęcia. To jest najlepsze. Sam je robiłeś. Większość. Są idealne- uśmiecham się do niego.
- Och,ja tak... To dobrze, że ci się tu podoba.
- Jak jechaliśmy... powiedziałeś, że jestem w twoim typie. A zaraz potem, że kochasz dziewczynę w twoim typie.
To.... słodkie.
- Och- chłopak przybliża się do mnie i obejmuje.- Tak, podobasz mi się. I tak.... kocham Cię. Na prawdę.
Czuję jak się rumienie.
- Gregor.... jesteś.... kochany.
Schlierenzauer nachyla się nade mną. Czuję, jak jego wargi dotykają moich. Oddaję pocałunek. Jest... taki inny. Robi to z niezwykłą delikatnością.
W końcu nie wytrzymuje. Odpycham go od siebie. Ale kładę mu głowę na klatce piersiowej.
- Ja... nie mogę. Na prawdę. Jesteś wpaniały, podziwiam Cię za wszystko, ale... to by było dla mnie trudne. Chce iść spać.
- Jasne- wzdycha i odsuwa się ode mnie.- Rozumiem. Dobranoc.
- Nie bądź zły- chce go zatrzymać. Chociaż na moment.- Dobranoc, Schlieri.
- Jak coś jestem u siebie w sypialni. Ostatni pokój.
Wychodzi. Zamyka drzwi. Wzdycham i wyjmuje z walizki koszulkę z napisem ' Garbik, fajeczka no i polecialo' oraz stare dresy Maćka i przechodzę do łazienki, która jest w pokoju. Odkręcam wodę i biorę prysznic. Po chwili zakręcam kran i wycieram skórę. Wychodzę z łazienki i wyglądam przez okno. Ma piękny widok. Na góry. Podoba mi się.
Nie mogę jednak zasnąć. W moim mózgu jest za dużo myśli. Kot, Schlierenzauer, decyzje.
Wstaje z łóżka, 11:30. Mam nadzieje, ze Gregor nie śpi. Podchodzę do ostatnich drzwi. Zauważam, że przedostaje się lekkie światło. Pukam i słyszę ciche " wejdź ". Otwieram drzwi. Schlieri siedzi na łóżku z laptopem na nogach. Jest w samych spodenkach. O mój Boże, jaką on ma klatę.
- Nie mogę zasnąć... - tłumacze się.
- Chodź- poklepuje miejsce obok siebie.
Wchodzę na łóżko i siadam obok niego. Od razu zauważam, że pisze coś na blogu.
- O czym nowy post?- pytam go.
- Napisze coś o pobycie w Polsce.
- Podobało Ci się tam?- pytam, gdy zauważam, że napisał takie zdanie.
- Oczywiście. To jedno z moich ulubionych miejsc. Umiesz niemiecki? Nie dodałem jeszcze tłumaczenia na Angielski.
- Tak, umiem. Znaczy nie tak płynnie, ale umiem.
- To świetnie- odkłada urządzenie na stolik i siada przodem do mnie.- Przepraszam za to w pokoju.
- Nie....podobało mi się. Szczerze. Uhm... wiem,że to dziwne pytanie... ale... mogę z tobą spać? Tak, wiem...
- Mam duże łóżko. Oczywiście. Jutro dokończe pisać. A ty?
- Co ja?
- Prowadzisz jakiś blog? Albo coś?
- Tak... taki mały blog fotograficzno- hobbistyczny. Pisze dużo o skokach. Podróżach.
Chłopak podaje mi laptopa, a ja wpisuje link. On tylko z uśmiechem przegląda bloga. Błagam, Spale się ze wstydu.
- Ulubiony skoczek? Gregor Schlierenzauer, nie spodziewałem się.
- Możesz mi oszczędzić tego wstydu?- pytam.- Jesteś najlepszym skoczkiem. Według mnie. Poza skokami tez najlepszy. Bo dobrze wyglądasz.
- To miłe. Znaczy..... Nie lubisz mnie w stu procentach za wygląd. Na prawdę, mam dość osób, które zauważały we mnie tylko wygląd.
- Nigdy bym nie lubiła cie z powodu wygladu- trochę kłamstwo.- Liczy się to jaki jesteś. I to, że dobrze skaczesz. Chociaż, jakbyś gorzej skakał tez byś był najlepszy.